Bez punktów z dalekiego Kołobrzegu wrócili do domu piłkarze Wisły Grupa Azoty. Podopieczni trenera Michała Pirosa przegrali dziś spotkanie na własne życzenie decydującego gola tracąc w pierwszej minucie doliczonego czasu gry. Puławianie aktualnie przedłużyli mało chlubną passę bez wygranej w rozgrywkach II ligi do czterech spotkań.
Wiślacy na Pomorze Zachodnie udawali się pełni wiary w wygraną , bowiem rywale w czwartek spędzili ponad 120 minut na murawie w starciu Fortuna Pucharu Polski z Termalicą- Nieciecza. Mimo wszystko pierwsze minuty tego spotkania nie pokazywały, że to zespół trenera Macieja Bartoszka kilka dni temu rozegrał trudne spotkanie, bo to gracze z Kołobrzegu mieli więcej z gry i do 15 minuty to oni mogli otworzyć wynik spotkania. Dokładnie pod koniec pierwszego kwadransa Filipe Oliveira uderzył mocno na bramkę w której stał Oskar Mielcarz a piłka po drodze otarła się o nogę jednego z wiślaków i tylko kapitalna postawa w bramce wypożyczonego ze Śląska zawodnika zapobiegła stracie gola. Minutę później wynik strzałem z dystansu mógł zespołowi Kotwicy otworzyć Piotr Witasik, ale i tym razem dobrze w puławskiej bramce zachował się Mielcarz. Puławianie odpowiedzieli dopiero w 22 minucie gry. Z prawej strony w pole karne podawał Jan Flak, ale Damian Kołtański zamiast w bramkę uderzył prosto w bramkarza gospodarzy Krystiana Michalskiego i skończyło się jedynie na strachu dla miejscowych.
W 31 minucie sprytnie z rzutu wolnego Mielcarza próbował oszukać Michał Cywiński, ale i tym razem bramkarz Wisły Grupa Azoty nie dał się zaskoczyć i przeniósł nad poprzeczkę uderzenie pomocnika zespołu z Pomorza. W 36 minucie stadion przy ulicy ppor. Śliwińskiego zamarł. W pole karne Kotwicy wbiegł Mateusz Klichowicz i został zahaczony przez bramkarza rywali Michalskiego. Po chwili namysłu niezbyt pewnie prowadzący to spotkanie Paweł Pskit ze Zgierza po podpowiedziach z od asystentów przerwał grę i podyktował rzut karny dla Wisły Grupa Azoty. Do jedenastki podszedł sam poszkodowany i pewnym strzałem pokonał Michalskiego czym uciszył miejscowy stadion.
Gospodarze odpowiedzieli w 40 minucie niezłym strzałem Olafa Nowaka z którym poradził sobie Oskar Mielcarz. Minutę później puławianie ponownie mogli uciszyć stadion w Kołobrzegu. Bardzo ładnym strzałem z dystansu popisał się Kołtański, ale ku rozpaczy fanów z Lubelszczyzny piłka poszybowała minimalnie obok bramki gospodarzy. Pierwsze 45 zamknął niecelnym strzał z rzutu wolnego Cywiński i przy jednobramkowym prowadzeniu Wisły Grupa Azoty obie drużyny udał się na przerwę.
Druga połowa rozpoczęła się centrą Flaka i niecelnym strzałem Daniana Pavlasa. W odpowiedzi kołobrzeżanie pokusili się o niecelny strzał Cezarego Polaka, który minął bramkę Mielcarza. W 55 minucie gry puławianie mogli dobić rywali. Klichowicz idealnie dograł piłkę Dawidowi Retlewskiemu a ten zamiast do siatki trafił jedynie w Michalskiego i gospodarze mogli odetchnąć.
W 62 minucie po sporym zamieszaniu w polu karnym gospodarzy futbolówka trafiła do Klichowicza, który uderzył obok a minutę później piłkarska fortuna pokazała jak jest przewrotna. Po niepotrzebnym faulu Kołtańskiego sędzia Pskit podyktował rzut wolny la Kotwicy , a trzeci raz do piłki podszedł Cywiński i niestety tym razem pięknym strzałem w okienko bramki pokonał bramkarza Wisły Grupa Azoty.
Pięć minut później było już 2:1 dla gospodarzy, bowiem błąd obrony Dumy Powiśla wykorzystał rezerwowy Filip Kozłowski, który z bliska pokonał Mielcarza. Wielu zastanawiało się czy były gracz Rozwoju Katowice nie był na spalonym, ale sędzia Psikt pewnym ruchem wskazał na środek boiska. Cztery minuty później arbitrowi zabrakło tej pewności po starciu Michalskiego z Retlewski, który ewidentnie nieprzepisowo powstrzymywał napastnika Dumy Powiśla w polu karnym. Ku zdziwieniu arbiter ze Zgierza nakazał grać dalej.
W 76 minucie nad bramką Wisły uderzał Michał Kozajda, a 83 minucie puławianie wyrównali stan spotkania. Po centrze Daniana Pavalasa piłka trafiła pod nogi Retlewskiego, który z bliska pokonał Michalskiego. Po tej bramce wydawało się, że puławianie z dalekiego wyjazdu wrócą do domu chociaż z jednym oczkiem, jednak nic bardziej mylnego.
Po straconej bramce do ataków ruszyli gospodarze. W 1 minucie doliczonego czasu gry błąd popełniła puławska obrona a wykorzystał go Filip Oliveira, który z bliska pokonał Oskara Mielcarza. Mimo walki do końca więcej bramek na stadionie przy Śliwińskiego 10 nie obejrzeliśmy i to ekipa Dumy Powiśla wróciła do domu bez punktów. Już w sobotę zespół trenera Michała Pirosa zmierzy się z Olimpią Grudziądz. Po słabej serii miejsca na wpadkę już nie ma i przy Hauke-Bosaka musimy pokonać zespół z województwa kujawsko-pomorskiego.
Moim zdaniem dobry mecz Wisły (i na pewno o niebo lepszy niż ten z Olimpią) a Kotwica to chyba najlepszy zespół, z jakim dotychczas graliśmy w tym sezonie. W ich grze widać było, że wiedzą, co chcą grać. Szybkie, płynne rozegranie akcji i dużo dobrych strzałów z dystansu. Będąc na 25-20 metrze nie szukali podań tylko natychmiast strzelali na bramkę. Wisełko może warto tego spróbować zamiast wchodzić z piłką do bramki. 1. połowa Kotwica - 1 sytuacja bramkowa po błędzie naszej obrony (super obrona Mielcarza) i 7 strzałów z dystansu a Wisła - 2 sytuacje bramkowe (1) Kołtańskigo po centrze Flaka (sytuacja z serii kiedy napastnik pyta bramkarza, w który róg strzelać) i (2) zaspała obrona Kotwicy i ich bramkarz zrobił karnego plus 1 (tylko) niezły strzał z dystansu Kołtańskiego. 2. połowa, chronologicznie, 54' okazja Wisły - centra Klichowicza i główka z 4 metrów Retlewskiego (2. sytuacja z serii kiedy napastnik pyta bramkarza, w który róg strzelać). Może zabrzmi to niewiarygodnie ale w tym momencie mogło być nawet 3-0 dla Wisły i praktycznie po meczu. 63' - 8. strzał z dystansu Kotwicy, tym razem celny i mamy 1-1. 65' - 9. strzał (niecelny) z dystansu Kotwicy. 68' - głęboki sen obrony Wisły i 2-1 dla Kotwicy. 77' - 10 strzał (niecelny) z dystansu Kotwicy. 80' - 11 strzał (w środek bramki) z dystansu Kotwicy. 83' - gol 2-2. Obrona Kotwicy w głębokim śnie. 91' - koszmarne podanie Janickiego na kontrę Kotwicy. Chciał ratować jeszcze sytuację i nawet dogonił gościa na 30. metrze i zamiast go kosić dał mu rozgrywać i 3-2. To samo co w Elblągu z Witanem. Ludzie faul to też część gry w piłkę. Nie mówię żeby kosić w 10 minucie meczu ale i tu i tam (Elbląg) była już 91 minuta. Drużyna dałaby radę w osłabieniu przez 3 minuty meczu. Mielibyśmy 2 punkty więcej. A tak na własne życzenie mamy nerwówkę i ch… atmosferę. To już 4. mecz z rzędu w lidze bez zwycięstwa. Takiej serii nie mieliśmy już od prawie 2 lat (listopad 2021) więc ludzie odwykli już od takich sytuacji. A 5 meczów bez zwycięstwa Wisła miała po raz ostatni ponad 5 lat temu. Jak spadaliśmy z 2. Ligi w sezonie 17/18. Bławacki z Popławskim do spółki wykręcili wtedy 6 meczów bez wygranej.
Każdy może komentować, ale nie każdy musi. Serwis wislapulawy.pl nie ponosi odpowiedzialnosci za treść powyższych komentarzy. Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania i redagowania komentarzy nie zwiazanych z tematem, zawierajacych wulgaryzmy, reklamy i obrażajacych osoby trzecie. Zapoznaj się z zasadami serwisu.