W smutnych nastrojach i bez żadnej zdobywczy punktowej wrócili piłkarze puławskiej Wisły z Sieniawy. Ekipa Jacka Magnuszewskiego po słabym spotkaniu przegrali z miejscowym Sokołem 2:0 i stracili kontakt ze ścisłą czołówką III-ligowej tabeli.
Do miasta słynącego z pięknego pałacu odremontowanego przez rodzinę Czartoryskich wiślacy udawali się pełni obaw. Trener Jacek Magnuszewski nie mógł skorzystać z kontuzjowanych Krystiana Putona i Arkadiusza Maksymiuka. Dodatkowo w dzisiejszym starciu na w meczowej 18 zabrakło Ivana Litwniuka. Do środka pomocy po jednym meczu odpoczynku wrócił Michał Kobiałka.
Już pierwsze minuty rozgrywanego w idealnej wiosennej pogodzie spotkania pokazały, że wiślaków czeka w Sieniawie niezwykle ciężkie zadanie. Na boisku dominowała walka, a gospodarze bardzo dobrze czuli się na specyficznym wąskim i małym placu gry.
Pierwsze uderzenie kibice zgromadzeni na trybunach stadionu Miejskiego obejrzeli w 9 minucie gry, ale Piotr Zmorzyński uderzył bardzo lekko i urodzony w Nowym Jorku 22-letni Matthewu Korziewicz nie miał problemów ze złapaniem piłki.
W odpowiedzi dwie minuty później na bramkę Pawła Sochy uderzał inny urodzony za Oceanem Grzegorz Ochał, ale na posterunku był Paweł Socha. Kilka sekund później niecelnie uderzał Sebastian Brocki. Wiślacy odpowiedzieli ciekawym rozegraniem rzutu rożnego i uderzeniem Michała Zubera, ale piłka trafiła jedynie w głowę obrońcy gospodarzy i skończyło się na strachu dla miejscowych. W 21 minucie podopieczni trenera Szymona Szydełki objęli prowadzenie. Prawą stroną w pole karne Wisły wpadł Przemysław Nalepka i technicznym strzałem wpakował piłkę do siatki. W 23 minucie gry powinno być 1:1, ale piłka ku rozpaczy licznie zgromadzonych fanów Wisły uderzyła w poprzeczkę bramki Korzewicza. Pechowym strzelcem okazał się Jakub Poznański. W 26 minucie o metr pomylił się Michał Kobiałka a dwie minuty później zbyt lekko Michał Zuber. Gospodarze mający korzystny wynik nie kwapili się do ataków a gdy takowa okazja się nadarzyła boleśnie karcili wiślaków. W 32 minucie gry w zamieszaniu w polu karnym piłka trafiła do Sebastiana Brockiego a ten strzałem głową wpakował ją do siatki.
W 38 minucie gry w polu karnym Sokoła doszło do sporej kontrowersji. Z trybun widać było, że piłka trafiła w rękę Sebastiana Padiaska, ale Pan Jakub Pieron nie zdecydował się przerwać gry i podyktować rzutu karnego, co chyba można uznać za błędną decyzję.
W końcówce głową Korzewicza próbował pokonać jeszcze Jakub Poznański, ale niestety i tym razem stoperowi Dumy Powiśla zabrakło precyzji i piłka poszybowała nad poprzeczką bramki gospodarzy.
Druga połowa rozpoczęła się od uderzenia Łukasza Kacprzyckiego, ale kolejny raz nie sprawiło ono problemów bramkarzowi Sokoła. Im dłużej trwała połowa tym gra wiślaków była bardziej nerwowa co było wodą na młyn dla gospodarzy. W 58 minucie gry po błędzie Pawła Sochy gospodarze mogli rozstrzygnąć spotkanie na szczęście Patryk Kapuściński w dobrej sytuacji przeniósł piłkę nad bramką.
Wiślacy odpowiedzieli uderzeniem Karola Barańskiego, które w dobrym stylu obronił Korzewicz a także niecelnym uderzeniem Michała Kobiałki w rzutu wolnego. Mimo sporych nerwów i gry do końca wiślakom nie udało się zdobyć chociaż honorowej bramki i pierwszy raz w tym roku puławianie zeszli z boiska bez punktów.
Teraz ekipę Dumy Powiśla czekają dwa derbowe spotkania najpierw w ramach do Puław przyjedzie Stal Kraśnik a w środę 10 kwietnia na Arenie Lublin dojdzie do kolejnych Wielkich Derbów Lubelszczyzny z Motorem.
No to chyba już po "ptokach", jak dotąd w kwestii awansu można się było jeszcze łudzić, ale strata pkt z takim rywalem raczej przekreśla te marzenia, a przecież niedługo mecze z czołówką, aż strach myśleć, co może być wtedy z taką grą...
Jeśli przed meczem z Sokołem były jeszcze jakieś nadzieje, to teraz jest już game over. Po prawie 2/3 sezonu Rzeszów, Podhale i Motor przegrały tylko po 1 meczu. My przegraliśmy 5 i do tego z całą tą trójką gramy u nich. W meczach na własnym stadionie nie strzeliliśmy im nawet bramki (0-2, 0-1, 0-0). Trudno sobie wyobrazić, aby nagle wszystkie ww. drużyny zaczęły przegrywać. Oczywiście mogą remisować (strata 2 punktów), ale czy my jesteśmy w stanie wszystko wygrywać? Wczorajszy mecz pokazał, że nie. W przyszłym sezonie będzie ciut łatwiej o awans, jeśli: Azoty podpiszą nową umowę, nie damy rozebrać drużyny (podobno Motor już coś chce), nie spadnie Siarka i/lub Resovia. Panowie, grać na luzie i zgrywać zespół.
Niestety, ale na ten moment jesteśmy 4-5 zespołem ligi. W tym sezonie trzeba zgrywać zespół, żeby w nast sezonie postawić sobie jasny cel awansu,co poprzedzą wzmocnienia. Dograjmy sezon do końca, róbmy swoje, a na pewno to w przyszłości zaprocentuje !
Każdy może komentować, ale nie każdy musi. Serwis wislapulawy.pl nie ponosi odpowiedzialnosci za treść powyższych komentarzy. Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania i redagowania komentarzy nie zwiazanych z tematem, zawierajacych wulgaryzmy, reklamy i obrażajacych osoby trzecie. Zapoznaj się z zasadami serwisu.