Ani jednej bramki nie zobaczyli dziś kibice, którzy korzystając z ciepłej i wiosennej pogody zdecydowali się wybrać na stadion w Poniatowej. Po zaciętym i pełnym walki spotkaniu Wisła i Stal podzieliły się punktami remisując 0:0. Po spotkaniu obaj szkoleniowcy nie byli zadowoleni ze zdobytego punktu, bowiem obu trenerów interesowały wyłącznie 3 oczka. Wiślacy bowiem w lidze wygrali dokładnie 28 października, kiedy to w wyjazdowym spotkaniu pokonali Stal Kraśnik. Od tego czasu podopiecznym Jacka Fiedenia nie udaje zgarnąć się całej puli punktowej.
Ani jednej bramki nie zobaczyli dziś kibice, którzy korzystając z ciepłej i wiosennej pogody zdecydowali się wybrać na stadion w Poniatowej. Po zaciętym i pełnym walki spotkaniu Wisła i Stal podzieliły się punktami remisując 0:0. Po spotkaniu obaj szkoleniowcy nie byli zadowoleni ze zdobytego punktu, bowiem obu trenerów interesowały wyłącznie 3 oczka. Wiślacy bowiem w lidze wygrali dokładnie 28 października, kiedy to w wyjazdowym spotkaniu pokonali Stal Kraśnik. Od tego czasu podopiecznym Jacka Fiedenia nie udaje zgarnąć się całej puli punktowej.
Od początku tego spotkania do ataków ruszyli wiślacy. W 5 minucie w polu karnym Stali szarżował Nowak, ale skuteczna interwencja Marcina Mańki uchroniła gospodarzy przed stratą bramki. Kilka minut później strzelać próbował wypożyczony z ekstraklasowej Korony Kielce Łukasz Kaczmarek, jednak jego uderzenie zablokował pewnie dziś grający Andrij Procyk. W 13 minucie kolejny raz mocniej zabiły serca kibicom Wisły, którzy w kilku nie zorganizowanych grupach przybyli na obiekt przy 11 Listopada, bowiem pięknym uderzeniem popisał się Jarosław Grajper, ale na szczęście dla przyjezdnych piłka o metr minęła bramkę w której stał Kamil Beszczyński. Na kolejną składną akcję w tym spotkaniu musieliśmy czekać aż do 29 minuty, kiedy to w pole karne wpadł Łukasz Giza. Puławski napastnik jednak zbyt długo zwlekał z uderzeniem na bramkę Stali i w ostatniej chwili ofiarną interwencją wybił mu ją Marcin Mańka. 10 minut później gospodarze nieco przypadkowo mogli zdobyć prowadzenie.
Dzięki niezdecydowaniu puławskiej obrony i bramkarza sam na sam z Beszczyńskim znalazł się Rafał Szczawiński, jednak pomocnik z Poniatowej uderzył lekko i piłkę z przed bramki zdążył wybić wracający Damian Pietroń. Na tym emocje w pierwszej połowie się skończyły.
Po zmianie stron sytuacja nie uległa zmianie. W grze obu zespołów widać było twardą męską walkę w środku pola. W 54 minucie kolejny raz swoją klasę potwierdził Kamil Beszczyński , który w bardzo ładnym stylu obronił uderzenie Łukasza Frączka. Minutę później to przyjezdni mogli objąć prowadzenie, ale Łukasz Giza uderzył zbyt lekko i piłkę złapał bez problemów dobrze dysponowany bramkarz Stali Marcin Mańka. Końcówka spotkania to wszechobecne nerwy, na boisku i na ławkach trenerskich. Pan Arkadiusz Łaszkiewicz co chwila musiał przeprowadzać wychowawcze rozmowy z zawodnikami a później także z trenerem gospodarzy Andrzejem Orzeszkiem, któremu widocznie nie podobały się decyzje sprawiedliwego z Zamościa. Ostatnie 5 minut to bardzo duży napór Stali na bramkę Wisły. W 89 minucie piłkę z rąk wypuścił Beszczyński, jednak ta na szczęście dla wiślaków poturlała się po linii bramkowej i wyszła w pole. Już w doliczonym czasie kolejny raz bramkarz Dumy Powiśla uratował swój zespół i puławianie mogli cieszyć się z jednego punktu.
Po meczu obserwatorzy tego spotkania podkreślali, że remis nie krzywdzi żadnej ze stron. Trudno nei zgodzić się z tą opinią bowiem obie ekipy miały swoje bardzo dobre szansę na zdobycie bramek i tylko dzięki dobrej postawie bramkarzy w obu drużynach licznie zgromadzona publiczność nie miała okazji zobaczyć żadnego gola. Dla wiślaków w końcowym rozrachunku punkt przywieziony z trudnego terenu jakim jest niewątpliwie Poniatowa będzie na pewno sukcesem. Ważne, że dziś na boisku zobaczyliśmy walczącą Dumę Powiśla, po zawodnikach widać było chęć walki i chęć zdobycia 3 punktów. Co ważne wiślacy wyciągnęli wnioski z meczu z Avią i nie dali sobie strzelić gola w doliczonym czasie gry. Kolejne ligowe spotkanie podopieczni Jacka Fiedenia rozegrają 10 kwietnia w Zwoleniu z rezerwami Górnika Łęczna.
Mecz należało wygrać.Niestety tylko remis,który nie cieszy wogóle.Czekam na wyniki trzech następnych spotkań (Górnik,Tomasovia,Izolator).Będzie już wiadomo jak drużyna została przygotowana przez trenera Jacka Fiedenia.Spójrzmy na tabelę.Fiołkowo nie jest.Trzeba wygrywać!Ile drużyn spada z ligi?Które miejsce jest bezpieczne,bez żadnych matematyk?To pytanie do obeznanego Piotrka.
Anti Red
Z 3 Ligi na pewno spadną 3 ostatnie drużyny: 4 wejdą z 4 ligi (po 2 z LZPN i z Podkarpackiego ZPN), do II ligi awansuje zwycięzca grupy, lub druga drużyna , jeśli Łęczna wygra ligę.
Najprawdopodobniej z 2 ligi spadnie do III Hetman Zamość, co daje czwartego spadkowicza. Zagrożona spadkiem jest też Stal Rzeszów, która mogłaby uczynić spadkowiczem 12 drużynę III ligi.
Hetman wycofał się z rozgrywek i chyba zostanie przeniesiony o II klasy rozgrywkowe do IV ligi, a jeżeli spadnie Stal Rzeszów, to z naszej grupy spadek zaliczą 4 ostatnie drużyny. Tak że jak spadniemy do IV ligi, będzie bardzo ciężko spowrotem awansować do III ligi, ( mimo tekstów hurra optymistów wierzących w garbate krasnoludki- czyli miejsce w pierwszej piątce )
Co do Hetmana toczą się spory w której lidze powinien wystąpić, bowiem Hetman nie dostał licencji na występy w II lidze i nie odwołał się od niej, czyli teoretycznie jedna liga w dół.
Ale są plany, żeby zagrali od IV i uwolnili się od długów, jako nowe stowarzyszenie.
Każdy może komentować, ale nie każdy musi. Serwis wislapulawy.pl nie ponosi odpowiedzialnosci za treść powyższych komentarzy. Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania i redagowania komentarzy nie zwiazanych z tematem, zawierajacych wulgaryzmy, reklamy i obrażajacych osoby trzecie. Zapoznaj się z zasadami serwisu.