Nie śmieszny żart wiślaków- czyli z Krakowa z porażką
Bardzo nie śmieszny żart zafundowali swoich fanom piłkarze Wisły Grupa Azoty Puławy. Podopieczni trenera Mariusza Pawlaka przegrali bowiem w Prima Aprilis w Krakowie z Garbarnią 4:1 i rozegrali jedno z najsłabszych spotkań wodzą pracującego już w Puławach ponad trzy i pół roku szkoleniowca.
Przed spotkaniem w stolicy Małopolski opiekun Dumy Powiśla miał kilka powodów do obaw. Na Ludwinowie zagrać nie mógł pauzujący za czerwoną kartkę z meczu z Polonią Warszawa Łukasz Wiech a kolejny ze stoperów Wojciech Błyszko wypadł ze składu z powodu urazu. Z tego powodu trener Pawlak pierwszy raz w rundzie wiosennej desygnował do gry Chorwata Bojana Gvozdenovica,który miał okazję wystąpić w parze z Robertem Majewskim. Innymi zmianami były pojawienie się w wyjściowym składzie Marcina Ryszki kosztem Kamila Kargulewicza oraz Roberta Janickiego, który zastąpił Krystiana Putona.
Pierwsze minuty rozgrywanego przy zmiennej aurze spotkania to ataki wiślaków. Ekipa trenera Mariusza Pawlaka mocno zaatakowała rywali co zaowocowało kilkoma okazjami na gola. Już w 2 minucie po solowej akcji na bramkę Xaviera Dziekońskiego uderzał Dominik Banach, ale zrobił to zbyt lekko i wypożyczony z Rakowa Częstochowa bramkarz nie miał problemów ze złapaniem futbolówki. Dwie minuty później na uderzenie zdecydował się Przemysław Skałecki, który jednak nie powtórzył uderzenia ze spotkania z rezerwami Zagłębia i uderzył obok bramki gospodarzy. W 7 minucie urazu w starciu z rywalem doznał Bojan Gvozdenović i po chwili przerwy okazało się, że konieczna jest zmiana. Z racji, że trener Pawlak nie dysponował na ławce środkowym obrońcą miejsce Chorwata zajął Przemysław Skałecki a zwolnione w środku pola przez Skalę wprowadzony Krystian Puton.
W 15 minucie groźnie zrobiło się pod bramką Wisły Grupa Azoty, kiedy to z rzutu rożnego zacentrował Patryk Mularczyk. Były zawodnik Zagłębia Sosnowiec o mały włos nie zaskoczył Piotra Zielińskiego bezpośrednim strzałem z cornera.
Niestety dla wiślaków kolejnych ostrzeżeń już nie było a gospodarze grający naprawdę prostą piłkę objęli prowadzenie. Po centrze z rzutu wolnego i po sporym bilardzie w polu karnym Dumy Powiśla futbolówka trafiła do Bartłomieja Mruka, który sprytnym strzałem pokonał Zielińskiego.
Pięć minut później mogło i powinno być 1:1, po sporym zamieszaniu w polu karnym ekipy z Krakowa piłka trafiła do Mateusza Klichowicza, ale ten z 20 metrów uderzył obok bramki. Więcej precyzji i szczęścia mieli gospodarze cztery minuty po tej sytuacji, bowiem Konrad Handzlik uderzył zza pola karnego a piłka po rękach Zielińskiego wpadła do siatki. Szok i konsternacja nawet u gospodarzy, którzy nie spodziewali się, że ich zespół będzie po 33 minutach wysoko prowadził.
Wiślakom w tym okresie nie udawało się zupełnie nic. Za mocne podania brak dokładnego przyjęcia piłki ale najgorsze miało dopiero nadejść. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry podopieczni trenera Macieja Musiała pokonali Zielińskiego trzeci raz. Tym razem katem okazał się znany z lubelskich boisk i testowany niegdyś w zespole Dumy Powiśla Tomasz Tymosiak kapitalnym wolejem pozbawił nadziei kibiców z Puław.
W przerwie w zespole Wisły Grupa Azoty pojawiło się dwóch graczy Kamil Kargulewicz i Damian Kołtański, którzy mieli rozruszać swój zespół. W pewnym stopniu to im się udało bowiem to puławianie byli stroną przeważającą.
Jednak druga część gry rozpoczęła się od sytuacji dla gospodarzy, centrował Grzegorz Marszalik a słupek wiślackiej bramki obił Mularczyk. W odpowiedzi w 57 minucie gry z kontrą na bramkę Dziekońskiego pobiegł Kargulwicz, który został sfaulowany przez obrońcę w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Ku zdziwieniu wszystkich gwizdek sędziego Pawła Dziopaka z Tychów w tej sytuacji milczał.
W 66 minucie nad bramką gospodarzy uderzył Adrian Paluchowski a w kolejnych minutach gola próbowali zdobyć Damian Kołtański którego strzał odbił na rzut rożny Dziekoński oraz Krystian Puton, który nie trafił między słupki.
Na dwanaście minut przed zakończeniem regulaminowego czasu gry wydawało się, że gol dla Wisły Grupa Azoty to formalność. Kamil Kargulewicz idealnie podał do Mateusza Klichowicza ten miał przed sobą pustą bramkę ale ku rozpaczy wiślaków zmierzającą do siatki piłkę ofiarnym wślizgiem wybił jeden z obrońców Garbarni.
W 87 minucie gry wiślacy zdobyli gola honorowego. Niezłym uderzeniem popisał się Kołtański, który strzałem od słupka pokonał Dziekońskiego. Gospodarze nie zamierzali jednak rezygnować ze strzelania bramek. W pierwszej minucie doliczonego czasu gry Wojciech Słomka idealnie podał do wbiegającego w pole karne Dumy Powiśla Marka Assiniora a urodzony w Ghanie napastnik z zimną krwią wpakował futbolówkę do siatki.
Już za tydzień ekipa Wisły Grupa Azoty zmierzy się na własnym terenie z Olimpią Elbląg. Jeśli puławianie nie wygrają i z tym rywalem ich sytuacja stanie się jeszcze bardziej skomplikowana, bowiem strata do miejsc premiowanych awansem robi się coraz większa i w kolejnych grach może ona stać się już nie do odrobienia.
Żółte kartki Skałecki, Paluchowski ( Wisła Grupa Azoty ) - Mruk, Dziedzic ( Garbarnia).
Żółtą kartką upomniany został także trener Wisły Grupa Azoty Mariusz Pawlak.
To juz drugi prysznic.Moze w koncu zaskoczy.Narazie zle to wyglada. Nie pompujcie Balonu z ta pierwsza liga. Dzieki Piotrze za relacje...Pozdrawiam Wszystkich Kibicow Wisly...
Każdy może komentować, ale nie każdy musi. Serwis wislapulawy.pl nie ponosi odpowiedzialnosci za treść powyższych komentarzy. Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania i redagowania komentarzy nie zwiazanych z tematem, zawierajacych wulgaryzmy, reklamy i obrażajacych osoby trzecie. Zapoznaj się z zasadami serwisu.