Nie udało się wiślakom przedłużyć passy wygranych z rzędu. Dziś po 90 minutach twardej męskiej walki ekipa Jacka Magnuszewskiego bezbramkowo zremisowała z drużyną Orląt Radzyń Podlaski 0:0. Remis bardziej może cieszyć gości, którzy tym punktem zapewnili sobie w praktyce ligowy byt.
W porównaniu do wyjazdowego środowego spotkania w składzie Dumy Powiśla doszło do jeden zmiany. Do gry desygnowany został dziś maturzysta Dawid Chudyba a na ławce całe spotkanie spędził Adrian Popiołek. Do meczowej 18 wrócił po złamaniu nosa w meczu z KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski Arkadiusz Maksymiuk.
Rozgrywane gościnnie w Kozienicach spotkanie od samego początku było bardzo trudne dla ekipy Wisły. Trener Rafał Borysiuk umiejętnie zestawił swój zespół i ekipa Dumy Powiśla mimo , że częściej gościła pod bramką Roberta Nowackiego nie mogła skutecznie zaatakować bramki rywali. Na pierwszą naprawdę groźną okazję nieliczna, ale wierna publiczność z Puław czekała do 32 minuty, kiedy to po dwójkowej akcji Łukasza Kacprzyckiego z Michałem Kobiałką na uderzenie zdecydował się były zawodnik Chełmianki, jednak Nowacki nie dał się pokonać. Dwie minuty później radzynianie znowu mogą mówić o szczęściu, ale znowu po akcji wspomnianej wcześniej i strzale Kobiałki futbolówkę złapał bramkarz Orląt. Kilka minut później z rzutu wolnego uderzał Szymon Stanisławski, ale najpierw piłka po jego strzale trafiła w mur zawodników z Radzynia a po chwili dobitka poszybowała obok słupka bramki gości. Wiślacy nie rezygnowali i 42 minucie stworzyli sobie kapitalną okazję na objęcie prowadzenia. Po wycofaniu aktywnego dziś Kacprzyckiego na uderzenie z 22 metra zdecydował się Przemysław Skałecki ,ale goalkeeper przyjezdnych jakimś cudem odbił piłkę na rzut rożny.
Po zmianie stron pierwsi okazję stworzyli sobie goście. Do wybitej przez puławian piłki dopadł Kacper Lipiński, ale przeniósł futbolówkę nad poprzeczką bramki strzeżonej przez Krzysztofa Kurka. W 50 minucie kolejny raz Nowackiego próbował strzałem z dystansu pokonać Skałecki, ale i tym razem wypożyczony z Górnika Łęczna zawodnik uderzył za wysoko. W 52 minucie kolejny raz spisał się w bramce Orląt Nowacki, który wygrał rywalizację z Kacprzyckim który wpadł w pole karne gości po solowej akcji.
W 60 minucie groźnie zrobiło się pod bramką Wisły, ale najskuteczniejszy strzelec Orląt Maciej Wojczuk uderzył zbyt lekko i nie sprawił Krzysztofowi Kurkowi problemów z obroną tego strzału. Kolejne minuty to próba Michała Kobiałki w 65 minucie spotkania i kolejna okazja wiślaków w 75 minucie, kiedy to po dobrej postawie w bramce Nowackiego po uderzeniu Łukasza Kacprzyckiego piłka trafiła pod nogi Michała Zubera, ale były pomocnik Górnika Łęczna w trudnej sytuacji nie zdołał skierować piłki do praktycznie pustej bramki.
Na 12 minut przed końcem spotkania słupek ostemplował po strzale z dystansu Zuber a minutę później efektownie przewrotką uderzał Krystian Żelisko. Niestety to wszystko było za mało na Roberta Nowackiego i mimo prób do końcowego gwizdka arbitra wiślacy nie zdołali trafić do bramki rywali i z boiska zeszli z jednym punktem, który na pewno cieszy bardziej zespół gości. Teraz przed Wisłą cztery ostatnie spotkania sezonu. Za tydzień ekipa Jacka Magnuszewskiego uda się do Świdnika na starcie z Avią ,a z Kozienicami pożegna się 26 maja spotkaniem z Sołą Oświęcim.
Ruch Chorzów wyrównał rekord Cracovii z sezonów 69/70-71/72 tj. 3 spadki rok w rok, czyli zjazd z I ligi do IV ligi. Jest jeszcze jedna drużyna w obecnych rozgrywkach, która ma szansę dołączyć do tego szacownego grona. MKS Kluczbork, który razem z Wisłą spadł w sezonie 2016/17 z I ligi, teraz wisi nad krawędzią w III lidze śląskiej.
Każdy może komentować, ale nie każdy musi. Serwis wislapulawy.pl nie ponosi odpowiedzialnosci za treść powyższych komentarzy. Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania i redagowania komentarzy nie zwiazanych z tematem, zawierajacych wulgaryzmy, reklamy i obrażajacych osoby trzecie. Zapoznaj się z zasadami serwisu.