Zdecydowanie lepsze spotkanie w wykonaniu puławskiej Wisły zobaczyła grupka wiernych kibiców, którzy zdecydowali się mimo mało korzystnego terminu udać do Zwolenia i dopingować w akcji puławską Wisłę. Wynik cieszy tym bardziej, że w składzie Górnika aż roiło się od zawodników z szerokiej kadry I ligowca, między innymi Kamil Oziemczuk, Dawid Sołdecki zawodnicy, którzy spokojnie poradzili by sobie w klubie ekstraklasy.
Zdecydowanie lepsze spotkanie w wykonaniu puławskiej Wisły zobaczyła grupka wiernych kibiców, którzy zdecydowali się mimo mało korzystnego terminu udać do Zwolenia i dopingować w akcji puławską Wisłę. Wynik cieszy tym bardziej, że w składzie Górnika aż roiło się od zawodników z szerokiej kadry I ligowca, między innymi Kamil Oziemczuk, Dawid Sołdecki zawodnicy, którzy spokojnie poradzili by sobie w klubie ekstraklasy.
Od samego początku rozgrywanego w idealnych warunkach pogodowych spotkaniach widać było, że wiślacy są bardzo zmobilizowani. Podopieczni Jacka Fiedenia od pierwszego gwizdka sędzia Michała Pastusiaka narzucili swój styl gry i już w 5 minucie po indywidualnej szarży Konrada Nowaka wywalczyli rzut rożny. W 12 minucie gracze Dumy Powiśla stworzyli sobie kolejną idealną sytuację, aby objąć prowadzenie. Sam na sam z Jakubem Giertlem znalazł się Łukasz Giza, bramkarz gości we wspaniałym stylu odbił uderzenie Gizy a dobitka napastnika Wisły poszybowała nad poprzeczką. Dwie groźne akcje na początku spotkania wyraźnie zachęciły wiślaków do kolejnych groźnych akcji na bramkę Górnika, bowiem już 7 minut później mocniej znowu zabiły serca kibiców Wisły. Na uderzenie zdecydował się aktywny dzisiaj Rafał Rzędzicki i gdy sympatycy Dumy Powiśla widzieli piłkę w siatce z linii bramkowej wybił ją jeden z obrońców Górnika. Łęcznianie pierwszy raz przeprowadzili atak w 23 minucie, kiedy to na solową akcję zdecydował się Michalak, jednak dobrze zapowiadającą się akcję Górnika przerwał Mateusz Gawrysiak. Wiślacy kolejny raz poważnie zagrozili bramce Jakuba Giertla w 45 minucie, kiedy to po podaniu Nowaka Giza z 5 metrów strzelił w bramkarza gości. Na tym zakończyły się emocje w tej części gry.
Drugą połowę wiślacy rozpoczęli z jedną zmianą w składzie. W miejsce Andrija Procyka, któremu odnowiła się kontuzja zmuszony był wejść młody Mateusz Kozieł, który tydzień temu dopiero debiutował w barwach Dumy Powiśla. Jednak Kozi podobnie jak tydzień temu w Boguchwale spisał się bardzo pewnie nie popełniając w ciągu drugiej połowy żadnego spotkania.
Na boisku pierwsi do ataków ruszyli goście. W 55 minucie groźnie strzelali goście, ale Kamil Beszczyński kolejny raz pokazał, że bronić potrafi. W kolejnych kilkunastu minutach gra głównie toczyła się w środku pola a spięć pod bramkami było jak na lekarstwo. Marazm przerwał w 64 minucie Krystian Wójcik, który zdecydował się na uderzenie z rzutu wolnego. Jednak uderzenie pomocnika rezerw Górnika poszybowało wysoko nad poprzeczką bramki. Chwilę później oglądać w akcji musieliśmy służby medyczne, bowiem groźnie wyglądającej kontuzji doznał bramkarz Górnika Jakub Giertl. Młody Słowak po kilku minutach zabiegów wrócił jednak do bramki i do końca meczu był pewnym punktem swojej drużyny. Kolejny raz jak na meczach w Zwoleniu największe emocje czekały kibiców w ostatnich minutach meczu. W 86 z wolnego z 20 metrów uderzał Łukasz Giza, ale uderzenie napastnika Dumy Powiśla poszybowało minimalnie nad bramką gości. Chwilę później jeszcze lepszą sytuację miał Damian Pietroń, który po dograniu z rzutu rożnego Nazara Lituna uderzył piłką w słupek. Mylili się Ci, którzy myśleli, że to koniec emocji przy Parkowej. Już w 93 minucie błąd popełnił sędzia główny tego spotkania Michał Pastusiak, który nie zauważył jak jeden z górników uniemożliwił wznowienie gry z rzutu wolnego Mateuszowi Chmielnickiemu. Goście przeprowadzili szybką kontrę, którą faulem musiał zatrzymać Damian Pietroń. Obrońca Wisły miał już niestety żółtą kartkę i chwilę później z powodu drugiej żółtej musiał opuścić plac gry. Na szczęście dla gospodarzy łęcznianie nie wykorzystali rzutu wolnego i chwilę później arbiter główny zagwizdał ostatni raz w tym spotkaniu.
Przed rozpoczęciem spotkania remis z takim rywalem jak Górnik brali byśmy w ciemno. Po 90 minutach spotkania na pewno pozostał niedosyt, bowiem wiślacy stworzyli sobie kilka naprawdę groźnych akcji i tylko dobrej postawie Giertla w bramce Górnik może zawdzięczać, że ze Zwolenia wraca z jednym punktem. Na pewno pocieszające jest to, że wiślacy zagrali dziś o niebo lepiej niż w sobotnim spotkaniu ze Stalą Sanok.
Halllllooooo, Panie Prezesie. Czy czeka Pan na to aż Wisła będzie na miejscu ostatnim ? Wszyscy wygrywają tylko nie Duma Powiśla. Szkoda słów ... trener do wymiany !!!! Skład niby wypas a niepoukładany jak zeszyty w plecaku.
Minęło 3 dni i zupełnie inny mecz . Górnik samodzielnie wypracował sobie jedną sytuację przez cały mecz ( tych przy pomocy sędziego nie liczę). Piłka jest jednak nieobliczalna. Stal Sanok jest zespołem o klasę gorszym od Łecznej i nas leje a tu Górnik praktycznie nam nie zagroził. Szkoda sytuacji bramkowych ( przynajmniej trzy setki). Ale była walka prze 90 min o każdą piłkę i za to wielkie brawa. Tym razem zabrakło trochę szczęścia - może w Radzyniu będą 3 pkt???
I po tym rezultacie, oraz grze myślę, że Wisełka utrzyma się w tym sezonie. Jakby nie patrzeć to plan 'number one' na pierwszy sezon dla beniaminka to właśnie utrzymanie. Już wkrótce chłopaki będą grać na pięknym stadionie, będzie większa mobilizacja przed zapewne dużo liczniejszą publicznością aniżeli w Zwoleniu także pozostaje życzyć Nam - kibicom - CIERPLIWOŚCI.
Pozdrawiam
Każdy może komentować, ale nie każdy musi. Serwis wislapulawy.pl nie ponosi odpowiedzialnosci za treść powyższych komentarzy. Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania i redagowania komentarzy nie zwiazanych z tematem, zawierajacych wulgaryzmy, reklamy i obrażajacych osoby trzecie. Zapoznaj się z zasadami serwisu.