Wisła po wygranej w Pruszkowie nadal w grze w Pucharze Polski
W bardzo dobrych nastrojach z pobliskiego Pruszkowa wracali dziś kibice puławskiej Wisły. W swoim pierwszym spotkaniu o stawkę puławska Wisła pokonała w rundzie wstępnej Pucharu Polski zespół II-ligowego Znicza Pruszków 2:1 i zagra w I rundzie Pucharu Polski.
Na Mazowsze trener Jacek Magnuszewski nie zabrał kilku zawodników. W protokole meczowym zabrakło Bartosza Sulkowskiego a także Krzysztofa Kurka, Arkadiusza Maksymiuka, Piotra Zmorzyńskiego, Krystiana Putona czy Michała Króla. Okazję do gry dostali inni w tym między innymi bramkarz Paweł Socha, Karol Barański , Łukasz Kacprzycki czy Szymon Stanisławski.
Pierwsze minuty rozgrywanego przy Bohaterów Warszawy 4 spotkania należały do pruszkowian. Podopieczni trenera Andrzeja Prawdy częściej gościli pod bramką Pawła Sochy i już w 3 minucie mogli prowadzić. Po dwójkowej akcji dwóch byłych legionistów Marcina Smolińskiego i Dariusza Zjawińskiego ten drugi minimalnie chybił i skończyło się na strachu dla wiślaków.
W 7 minucie gry tak dobrze już nie było bowiem Arkadiusz Pyrka zagrał piłkę przed pole karne do Bartłomieja Faliszewskiego, a ten strzałem z około 20 metrów pokonał Pawła Sochę. Po tej bramce gospodarze oddali pole gry wiślakom.
Ekipa Jacka Magnuszewskiego atakowała bardzo nieśmiało, ale z czasem jej akcje zaczęły nabierać wyrazu. W 15 minucie na bramkę Dominika Kalinowskiego uderzał Kacper Szymankiewicz, ale niestety dla puławian nie trafił. Kilka minut później na bramkę gospodarzy uderzał Ivan Litwniuk, ale i tym razem golkiper Znicza spisał się dobrze.
Zdecydowanie gorzej Kalinowski spisał się w 32 minucie gry, kiedy to popełnił błąd w przyjęciu piłki futbolówkę przejął Szymon Stanisławki a bramkarz z Pruszkowa próbując naprawić swój błąd złapał wiślaka za nogi i powalił go w polu karnym. Decyzja Pana Dominika Wiśniewskiego z Olsztyna mogła być tylko jedna rzut karny dla Dumy Powiśla i kartka dla Kalinowskiego. Ostatecznie bramkarz z Pruszkowa może mówić o sporym szczęściu, bo otrzymał jedynie żółty kartonik. Do piłki ustawionej na 11 metrze stanął Szymon Stanisławski i mimo, że bramkarz Znicza wyczuł intencję strzelca piłka wpadła do siatki i na stadionie przy ulicy Bohaterów Warszawy 4 mieliśmy remis.
Dwie minuty później wiślacy powinni prowadzić 2:1. Bardzo dobrze w polu karnym opanował piłkę Łukasz Kacprzycki, ale jego uderzenie było niecelne. W 35 minucie przed szansą strzelenia drugiego gola stanął Stanisławski, ale tym razem Kalinowski obronił uderzenie byłego zawodnika Radomiaka i skończyło się na strachu dla gospodarzy.
Po zmianie stron nadal lepsze wrażenie sprawiali wiślacy. W 54 minucie niewiele zabrakło strzelającemu Ivanowi Litwniukowi, ale piłka po rykoszecie minęła bramkę pruszkowian. Kilka minut później wiślacy znowu mogli prowadzić. Dawid Brzeski przytomnie zagrał piłkę do Łukasza Kacprzyckiego, który wyszedł sam na sam z bramkarzem rywali, ale niestety nie trafił do siatki. Mimo tego puławianie nie rezygnowali. W 72 minucie gry w spojenie słupka z poprzeczką uderzył Michał Kobiałka a minutę później Stanisławski nie sięgnął piłki po dograniu z lewej strony od Konrada Szczotki. Gospodarze odpowiedzieli w 78 minucie spotkania, kiedy to Karol Podliński idealnie podał do Arkadiusza Pyrki ale jego uderzenie zostało zablokowane a dobitka Faliszewskiego poszybowała wysoko na bramką Pawła Sochy. W 82 minucie niecelnie główkował jeszcze Mateusz Długołęcki, ale jego uderzenie także okazało się niecelne. W odpowiedzi piłka wylądowała w siatce gospodarzy po rzucie wolnym wykonywanym przez Michała Kobiałkę futbolówka wpadła obok zaskoczonego Kalinowskiego, ale sędzia asystent uznał, ,że będący przez bramkarzem Jakub Poznański przeszkadzał mu w interwencji, a że stoper Wisły był na spalonym to gola nie uznał.
W końcówce swoją bramkę próbował strzelić jeszcze Kacper Szymankiewicz, ale jego strzał ofiarnie został zablokowany przez stojących w bramce obrońców Znicza. Gdy wydawało się, że do wyłonienia zwycięzcy potrzebna będzie dogrywka wiślacy przeprowadzili skuteczną kontrę. Kacper Szymankiewicz idealnie podał do wychodzącego zza obrońców Adriana Popiołka, a popularnego Popiołowi nie pozostało nic innego jak skierować piłkę do siatki obok bezradnego Kalinowskiego. To była ostatnia akcja meczu, bowiem po tej bramce sędzia Wiśniewski nie wznowił już nawet spotkania.
Wiślacy pokazali dziś wielki charakter do gry i zasłużenie wygrali ze Zniczem. W nagrodę zagrają w I rundzie Pucharu Polski. Wcześniej bo już w sobotę ekipa Jacka Magnuszewskiego w lidze zagra w Puławach z Wisłą Sandomierz. Początek tego spotkania o 17:00
Bardzo ładna gra naszej drużyny, miło było na nią patrzeć (nie tak jak na wiosnę w Pruszkowie), kilka ciekawych rozwiązań przy stałych fragmentach. Można patrzeć z optymizmem w przyszłość, bo Wisła miała przewagę i zasłużenie wygrała. Gratuluję Drużynie!
Każdy może komentować, ale nie każdy musi. Serwis wislapulawy.pl nie ponosi odpowiedzialnosci za treść powyższych komentarzy. Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania i redagowania komentarzy nie zwiazanych z tematem, zawierajacych wulgaryzmy, reklamy i obrażajacych osoby trzecie. Zapoznaj się z zasadami serwisu.