Na bardzo dobrze przygotowanej płycie boiska rozegrały kolejny mecz sparingowy drużyny Wisły i Stali Poniatowa. Spotkanie było bardzo zacięte. Nie brakowało w nim twardej męskiej walki i kilku ładnych akcji z obu stron. Także wynik meczu nie powinien krzywdzić żadnej ze stron.
Na bardzo dobrze przygotowanej płycie boiska rozegrały kolejny mecz sparingowy drużyny Wisły i Stali Poniatowa. Spotkanie było bardzo zacięte. Nie brakowało w nim twardej męskiej walki i kilku ładnych akcji z obu stron. Także wynik meczu nie powinien krzywdzić żadnej ze stron.
Pierwsze minuty meczu to typowa walka w środku pola. Poniatowianie sprytnie zagęścili środek pola, dlatego wiślacy mieli dużo problemów ze sforsowaniem obrony i atakowaniem na bramkę w której stał Marcin Mańka.
Pierwszą groźną akcję kibice zobaczyli już w 8 minucie gry, kiedy to stojący w puławskiej bramce Tomasz Dąbała musiał uprzedzić napastnika Stali Bartłomieja Mazurka. Wiślacy zaatakowali w 17 minucie gry, kiedy uderzenia na bramkę gości po ładnej akcji Gizy próbował Matyjaszek. Jednak uderzenie pomocnika Dumy Powiśla odbił na rzut rożny Mańka. Chwilę później kolejny raz groźnie zaatakowali goście. Tym razem po stracie w środku pola piłka trafiła do Mazurka, który pięknie uderzył na bramkę Wisły. Jednak i tym razem Dąbała nie dał się pokonać, końcówkami palców wybijając piłkę na rzut rożny.
W 43 minucie wiślakom dopisało szczęście. Na ich bramkę szarżował jeden z graczy Stali, którego podciął Karol Zięba. Wszystko to działo się w polu karnym i wszyscy spodziewali się jedenastki dla Stali, co sygnalizował nawet sędzia liniowy. Jednak arbiter główny pan Jacek Walczyński puścił grę i skończyło się tylko na strachu.
Po przerwie na boisku zobaczyliśmy między innymi wracającego po kontuzji Wojciecha Kępkę, który w 46 minucie zastąpił Mateusza Kubice. Jednak popularnemu Heńkowi daleko jeszcze do optymalnej formy, którą prezentował jesienią.
I w tej części gry obraz meczu nie uległ zmianie. Obie drużyny walczyły o każdy metr boiska. Jedyną zmianą, która nastąpiła to śnieg, który znowu zaczął mocniej sypać. Gdy wydawało się, że mecz zakończy się wynikiem 0:0 wiślacy za sprawą Łukasza Gizy objęli prowadzenie. Od tego momentu poniatowianie jakby podrażnieni ruszyli do ataków. W 88 minucie jednego z graczy Stali sfaulował Łukasz Kuśmierz i sędzia Walczyński podyktował rzut karny. Pewnym strzelcem okazał się Grzegorz Krzystosiak i mecz zakończył się remisem po 1:1.
Podsumowując był to na pewno trudny, ale potrzebny mecz. Pokazał on wszystkim, że Wisła wcale nie odstawała od II- ligowców. Jak podkreślili wszyscy obserwatorzy był to bardzo potrzebny sparing dla Dumy Powiśla..
Szkoda, że nie stuknęliśmy wiochy, mówi się trudno. Co do piłkarzy to wielkie brawa za ambicję i walkę na całym boisku. Wiochowe grajki też nogi nie odstawiali,i mocno sprężeni byli. Szkoda, że boisko było, jakie było - jednak piłka różne harce wyprawiała. Heniek tragedia, no dużo ma do nadrobienia, albo Kama wygryzie go z pierwszego składu, szkoda, że dziś Mateusz nie zagrał, to wyróżniający się zawodnik, brakowało go dziś. Słabo Mokiejewski, jest jednak nierówny. Pietroń dzieli i rządzi, chociaż to chyba po jego błędzie był ten karny, ale wyróżnia się zdecydowanie in plus. To byłoby na tyle. Trzeba przyznać, że wiochowe trochę się nauczyli grać w tej II lidze, to będzie trudny przeciwnik w III lidze.
Fajnie Wisełka ,szkoda że trener grał o wynik i nie dał pograć reszcie zespołu.Jedno jest pewne na trzecią lige bramkarze i trener do wymiany .Pozdrawiam
Każdy może komentować, ale nie każdy musi. Serwis wislapulawy.pl nie ponosi odpowiedzialnosci za treść powyższych komentarzy. Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania i redagowania komentarzy nie zwiazanych z tematem, zawierajacych wulgaryzmy, reklamy i obrażajacych osoby trzecie. Zapoznaj się z zasadami serwisu.