Bardzo ważne i cenne 3 punkty zdobyli dziś piłkarze puławskiej Wisły. Po bardzo trudnym nerwowym spotkaniu ekipa Dumy Powiśla pokonała Sokół Ostróda 2:0 i przerwała fatalną passę trzech porażek z rzędu.
Trener Mariusz Pawlak przed dzisiejszym meczem kolejny raz dokonał kilku zmian w kadrze meczowej swojego zespołu. Do wyjściowej jedenastki wrócili Błażej Cyfert, Maciej Kona oraz Ednilson Furtado. Pierwszy raz okazję w pasiastej koszulce Wisły miał okazję wystąpić także Marcin Ryszka.
Już pierwsze minuty rozgrywanego w raczej jesiennej niż wiosennej aurze spotkania pokazały, że ostródzianie przyjechali do Puław nie przegrać. Podopieczni trenera Wojciecha Figurskiego ustawieni byli dobrze bardzo nisko na swojej połowie aby maksymalnie utrudnić puławianom grę. Wszystkie braki w wyszkoleniu technicznym goście nadrabiali ambitną grą, która niestety momentami przeradzała się w agresywne polowanie na nogi zawodników Wisły. Wszystko to pokazywało, że ekipę trenera Pawlaka czeka dziś trudny mecz co potwierdziły późniejsze wydarzenia na placu gry.
W 8 minucie na bramkę Dominika Kąkolewskiego z rzutu wolnego uderzał Carlos Daniel, ale Portugalczyk ku rozpaczy kibiców przeniósł piłkę nad bramką przyjezdnych. Na kolejne emocje czekaliśmy do 20 minuty, kiedy to piłka wpadła do siatki Sokoła po strzale Ednilsona Furtado, ale ku zdziwieniu wszystkim Pan Piotr Rzucidło z Warszawy gola nie uznał dopatrując się pozycji spalonej Portugalczyka. Sześć minut później na bramkę Kąkolewskiego uderzał Emil Drozdowicz, który otrzymał niezłe podanie do Ednislona, jednak piłka po strzale doświadczonego napastnika Wisły wpadła idealnie w ręce bramkarza Sokoła.
Goście odpowiedzieli w 31 minucie spotkania, kiedy to bardzo niecelnie na bramkę wiślaków uderzał Łukasz Święty. Na kolejne emocje czekaliśmy aż 10 minut, kiedy to piłka ku radości wiślaków wpadła do bramki rywala z Ostródy. W ogromnym zamieszaniu pod bramką Kąkolewskiego sprytem wykazał się Krystian Puton, który wepchnął futbolówkę do siatki. Dwie minuty później goście jeszcze bardziej skomplikowali sobie sytuację. Bezsensownie zachował się Dawid Wojtyra, który zaatakował wślizgiem od tyłu Dominika Chebę i z czerwoną kartką musiał opuścić plac gry.
Wiślacy nie zamierzali serwować tutaj nerwów i już w 48 minucie gry podwyższyli prowadzenie. Tym razem po kolejnym zamieszaniu w polu karnym Sokoła piłka trafiła do Macieja Kony, który mocnym strzałem wpakował futbolówkę do siatki.
W 52 minucie po centrze Putona z rzutu rożnego głową uderzał Krystian Bracik i tylko dobra postawa Kąkolewskiego zapobiegła stracie gola przez zespół z Ostródy. Kilka minut później groźnie na bramkę rywali uderzał Jan Flak, ale i tym razem bramkarz Sokoła spisał się się dobrze i złapał pewnie piłkę. W 67 minucie gry wiślacy mogli i powinni prowadzić 3:0, ale minimalnie pomylił się Ednilson Furtado. Kolejne minuty to coraz bardziej finezyjna gra wiślaków co nie zawsze przekładało się skuteczność. Swoje szanse mieli Bartłomiej Bartosiak, Dominik Banach oraz Dominik Cheba jednak w każdym z tych przypadków futbolówka mijała świątynie Kąkolewskiego.
Goście mimo ambitnej gry nie zdołali ani razu celnie kopnąć do bramki w której stał i marzł Bartłomiej Gradecki i wiślacy pierwszy raz wiosną mogli cieszyć się z czystego konta po stronie strat.
Puławian już za tydzień czeka wyprawa do jaskini lwa, czyli wyjazd do Rzeszowa na spotkanie ze Stalą. Początek tego spotkania w sobotę 2 kwietnia o 19:00.
Chłopie, połowa z tych 333 chyba nawet o tym marzy. Miałem okazję na meczu z Sokołem posłuchać komentarzy expertów z A5. W tej drużynie nie ma jednego piłkarza, który by spełniał ich oczekiwania. Nie wspomnę o sztabie trenerskim. Zero szacunku. Im się wydaje, że tu na (wsi) pstryknięcie każdy piłkarz będzie chciał grać.
Na początek moja ocena meczu. Spotkanie bardzo słabe, zarówno z jednej, jak i drugiej strony - widać, że grał spadkowicz z zespołem z dołu tabeli. Niestety Wisłę dopadła totalna niemoc, której powody chyba trudno zdiagnozować, bo nie jest to brak umiejętności indywidualnych.
Po raz kolejny ogromne mieszanie składem przez trenera Pawlaka. Najgorszy na boisku Drozdowicz, najlepszy Puton. Bardzo słabe zmiany - żaden ze zmienników nie wniósł niczego, a Banach biegający po stronie trybun większą uwagę zwracał na to, żeby na wietrze (i nie daj Boże od główkowania) nie rozpadła się jego nażelowana fryzura (taka moda z Łazienkowskiej). Puton zdecydowanie najlepszy, ale nie dlatego, że strzelił bramkę, ale dlatego, że jemu jedynemu (i może odrobinę Chebie) się chciało. Był wszędzie, wybiegał zdecydowanie najwięcej z całej drużyny, a mimo tego stać go było na sprint w 82 min. Gdybyśmy mieli 7-8 Putonów w drużynie, o wyniki byłbym spokojny. Ze strony Sokoła podobał mi się bramkarz - 95% doskonałych otwarć gry - wykopy bardzo długie i precyzyjne, wyrzuty podobnie.
Rzeczywiście na trybunach słychać było głosy domagające się głowy trenera Pawlaka, ale to chyba jeszcze za wcześnie, chociaż jak wspomniałem gra tragiczna i trener powinien chyba potrząsnąć zawodnikami. Nie powinno być tak, że w 3-4 meczu na wiosnę widać u niektórych spacerowe tempo.
Dużo bardziej niepokoi mnie ofensywa. W meczu w Sokołem było bardzo mało klarownych sytuacji strzeleckich, a te które były, były m.in. efektem wiatru (strzały zza pola karnego)., więc jeśli nie potrafimy budować sytuacji bramkowych z Sokołem to kiedy? Zespół niemal nie gra kombinacyjnej piłki na małej przestrzeni.
Powiem szczerze, że widziałem na żywo setki meczy, ale chyba po raz pierwszy byłem świadkiem sytuacji, w której kibice gospodarzy, przy wyniku 2:0 ok. 82-83 min zaczynają opuszczać trybuny, bo mecz nie nadawał się do oglądania.
W zasadzie cieszą tylko 3 punkty i wynik w Krakowie. Punkty odebrane przez Hutnika Pogoni Grodzisk mogą okazać się najważniejszymi dla Wisły w tym sezonie.
Każdy może komentować, ale nie każdy musi. Serwis wislapulawy.pl nie ponosi odpowiedzialnosci za treść powyższych komentarzy. Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania i redagowania komentarzy nie zwiazanych z tematem, zawierajacych wulgaryzmy, reklamy i obrażajacych osoby trzecie. Zapoznaj się z zasadami serwisu.