Bardzo dobrze zaprezentowali się w Pruszkowie piłkarze puławskiej Wisły. W kolejnym ligowym spotkaniu po mądrej grze z kontry wypunktowali oni miejscowego Znicza i dzięki wygranej 2:0, powrócili na fotel lidera tabeli. Co cieszy wygraną puławian oglądało wielu kibiców z Puław, którzy wykorzystali piękne jesienne południe na podróż do podwarszawskiego miasta.
Trener Jacek Magnuszewski przed dzisiejszym spotkaniem nie miał łatwego zadania. Z powodu urazów na placu gry nie mogli pojawić się Łukasz Misztal i Piotr Nowosielski, co na pewno utrudniło ustalenie wyjściowego składu na to spotkanie. Tym razem szansę gry od pierwszej minuty otrzymał podobnie jak w Krakowie Szymon Martuś, który dzielnie wspierał w ataku Konrada Nowaka.
Pierwsze minuty spotkania rozgrywanego przy słonecznej, ale wietrznej pogodzie należały do Znicza. W 3 minucie na uderzenie zza pola karnego zdecydował się Krzysztof Kopciński, jednak uderzył niezbyt celnie i piłka poszybowała obok bramki Nazara Penkowca. Kilka chwil później pierwszy raz groźnie zrobiło się pod bramką gospodarzy zza pola karnego na uderzenie zdecydował się Rafał Wiącek, mimo że strzał był bardzo dobry to bramkarz Znicza Paweł Pazdan w dobrym stylu wybił piłkę na rzut rożny. Kolejne minuty upływały pod znakiem optycznej przewagi pruszkowian. Ekipa Artura Kalinowskiego częściej miała piłkę przy nodze, a puławianie czekali na kontry. W 22 minucie jedna z nich okazała się skuteczna. Dobre podanie od Michała Budzyńskiego otrzymał Konrad Nowak i sytuacji sam na sam spokojnym lobem pokonał golkipera Znicza Pawła Pazdana. Później sytuacja wróciła do normy, czyli częściej przy piłce byli gospodarze, którzy jednak zazwyczaj wrzucali piłkę w pole karne a tam padała ona łupem Nazara Penkowca. W 34 minucie nasz bramkarz popełnił jedyny błąd, wypuszczając piłkę w tej niegroźnej sytuacji, jednak nie wykorzystał tego żaden z zawodników z Pruszkowa.W 42 minucie na uderzenie z 18 metrów przed bramką zdecydował się Arkadiusz Maksymiuk, jednak niestety piłka o kilka metrów minęła bramkę gospodarzy.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ większej zmianie. W 48 minucie wiślacy mogli prowadzić już 2:0, tym razem z prawej strony piłkę w pole karne wrzucił Dawid Pożak a strzałem głową z 6 metrów uderzał Szymon Martuś, jednak niestety dla puławian niecelnie.
Na kolejną bramkę kibice przy Bohaterów Warszawy czekać musieli do 62 minuty spotkania. Wtedy kolejny raz wzorową kontrę wyprowadzili wiślacy, Konrad Nowak idealnie obsłużył Michała Budzyńskiego a ten niczym rasowy snajper lekkim technicznym strzałem pokonał Pawła Pazdana.
Chwilę później mogło i powinno być 3:0. Tym razem po linii piątego metra podawał Konrad Nowak, jednak stojący w polu karnym Szymon Martuś nie trafił w piłkę i skończyło się na strachu dla gospodarzy. W 78 minucie jeden z nielicznych strzałów oddali gospodarze głową uderzał wprowadzony Maksymilian Broniszewski, jednak Nazar Penkowec bez problemów poradził sobie z uderzeniem gracza z Pruszkowa. 10 minut później ożywiła się publiczność na trybunach, bowiem z 6 metrów uderzał Paweł Bylak. Jednak napastnik Znicza zrobił to bardzo źle i piłka poszybowała wysoko ponad bramką Dumy Powiśla. Do końcowego gwizdka sędziego wynik spotkania nie uległ już zmianie i 3 cenne punkty pojechały do Puław. Wygrana przy Bohaterów Warszawy dała wiślakom kolejny raz pozycję lidera tabeli. Teraz przez ekipą Jacka Magnuszewskiego drugi ze szlagierów sobotnie spotkanie przy jupiterach z Radomiakiem Radom.
Znowu nikt nie chce komentować to ja zacznę.
Wisła kolejny niezły mecz. Mądra uważna gra w obronie, skuteczne kontry i 3 punkty jadą do Puław. Cieszy gra na zero obrony i skuteczność Konrada Nowaka. Teraz mecz z Radomiakiem. Jeśli frekwencja będzie mniejsza niż 2500 tysiąca będę zażenowany.
Gratulacje!Brawo! Powiem szczerze że po spotkaniu z Unia nie wierzyłem w zwycięstwo a tu takie miłe zaskoczenie. Szkoda tej przegranej z Unia, to nie był nasz zły mecz.Liczę teraz na zwycięstwo z Radomiakiem. Po 10 kolejkach widać ,że w tej lidze każdy z każdym może wygrać i w naszym zasięgu są miejsca w pierwszej 3.
Napisze tak. Te drużynę oglądało się z przyjemnością w Pruszkowie. Jak nigdy dotąd było bardzo dużo gry z udziałem środkowej linii, nie było podań na aferę no może kilka, które były uzasadnione. No i kontry to już chyba będzie nasza specjalność. Były momenty w tym meczu, że zawodnicy Znicza biegali jak chłopcy, gdy nasi grali piłką. Mikołaj na stoperze profesura i spokój , nawet Kursik bez specjalnych skuch. Jedyne co mnie martwi to postawa Nazara zbyt dużo piłek wypada mu z rąk, owszem łapie strzały ale na raty, stwarzając zagrożenie dla swojej bramki być może to napięcie i stres. Nie bardzo wiem jak to się stało, że Unia nas puknęła. W porównaniu ze Zniczem była słaba. Potwierdza się teza, że w tej lidze istotna jest i to bardzo dyspozycja dnia. Każdy z każdym może wygrać i może to w tym wszystkim jest najważniejsze, żeby jakieś emocje były.. Przyznam, że o Radomiak jestem spokojny choć ta drużyna (Radomiak) już nie w takich meczach zaskakiwała
cieszy wygrana ze Zniczem !! teraz Radomiak na rozkładzie chyba zagramy na dwóch napastników i bez zbędnego badania w pierwszej połowie atak od początku albo wóz albo przewóz !!
Każdy może komentować, ale nie każdy musi. Serwis wislapulawy.pl nie ponosi odpowiedzialnosci za treść powyższych komentarzy. Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania i redagowania komentarzy nie zwiazanych z tematem, zawierajacych wulgaryzmy, reklamy i obrażajacych osoby trzecie. Zapoznaj się z zasadami serwisu.