Stan Wisły nadal wysoki - tak można podsumować dzisiejsze spotkanie w wykonaniu trenera Macieja Tokarczyka. Puławianie po bardzo trudnym spotkaniu pokonali dziś zespół beniaminka Świtu Szczecin 2:0 i nadal plasują się w górnej połowie tabeli.
Przed dzisiejszym spotkaniem trener Tokarczyk miał niestety kilka problemów kadrowych, bowiem przy Hauke-Bosaka wystąpić nie mogli Bartosz Guzdek oraz Yusuf. Mimo tego szkoleniowiec zdecydował się na niewiele zmian w wyjściowym składzie. Po przymusowej pauzie za kartki do składu wrócił Bartosz Wiktoruk, a kolejnymi nowymi zawodnikami w zestawieniu byli Adam Gałązka i Sebastian Koziej dla którego był to debiut w pierwszym składzie Dumy Powiśla.
Mecz mógł się rozpocząć bardzo źle dla puławian, bowiem już w 4 minucie gry Szymon Kapelusz otrzymał kapitalne podanie z głębi pola i wpadł w pole karne gospodarzy, jednak na szczęście dla Jana Szpaderskiego i spółki najskuteczniejszemu strzelcowi Świtu zabrakło precyzji przy stale i futbolówka poszybowała obok słupka bramki Wisły.
Kolejne minuty to dużo walki w środku pola w wykonaniu obu ekip. Trzeba zaznaczyć, że gry nie ułatwiały warunki, bowiem od pierwszego gwizdka sędziego Karola Wójcika z Mińska Mazowieckiego nad Puławami mocno padało. Opady nasiliły się od 18 minuty spotkania co widać było w poczynaniach obu ekip. Cztery minuty później puławianie powinni otworzyć wynik spotkania. Sebastian Koziej kapitalnie piętką wycofał piłkę do stojącego przed polem karnym Kamila Kumocha, ale urodzony w Orońsku zawodnik uderzył jedynie w poprzeczkę bramki strzeżonej przez Adriana Sandacha.
W 29 minucie spotkania to goście poważnie zagrozili bramce Szpaderskiego. Zza pola karnego uderzał Dawid Fornalik i tylko dobra postawa bramkarza Dumy Powiśla zapobiegła stracie bramki przez gospodarzy. W 36 minucie centymetrów zabrakło Koziejowi który minął Sandacha, ale nie zdołał oddać strzału i został zablokowany przez obrońców Świtu.
Drugie 45 minut lepiej rozpoczęli szczecinianie. Już trzy minuty po pierwszym gwizdku sędziego Wójcika po kolejnej niepotrzebnej stracie w środku pola wyszedł Kapelusz, ale na szczęście w idealnej sytuacji fatalnie przestrzelił. Była to kontrowersyjna sytuacja, bowiem wydawało się, że błąd przy ocenie tej sytuacji popełnili sędziowie, którzy nie zauważyli, że gracz gości znajdował się na pozycji spalonej.
Wiślacy wynik spotkania otworzyli w 69 minucie gry. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Kamila Kargulewicza najlepiej w polu karnym Świtu odnalazł się Marcin Stromecki, który strzałem głową strzelił bardzo ważną bramkę i uradował nieliczną publiczność przy Hauke-Bosaka.
W 80 minucie mieliśmy już 2;0. Tym razem Marcel Zylla dograł piłkę w pole karne do Radosława Śledzickiego, który wydawało się, że dotknął piłki po tej centrze, ale jak pokazały powtórki, gol został przypisany zawodnikowi Świtu Rafałowi Remiszowi.
W końcówce swoją bardzo dobrą okazję na premierową bramkę na szczeblu centralny miał Kacper Szymanek, jednak z jego strzałem poradził sobie Sandach.
Wiślacy nie będą mieli zbyt długiej przerwy od gry, bowiem już w środę zespół Dumy Powiśla czeka trudny wyjazdowy mecz w Jastrzębiu-Zdroju z GKS-em, a w sobotę w Częstochowie ze Skrą.
Każdy może komentować, ale nie każdy musi. Serwis wislapulawy.pl nie ponosi odpowiedzialnosci za treść powyższych komentarzy. Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania i redagowania komentarzy nie zwiazanych z tematem, zawierajacych wulgaryzmy, reklamy i obrażajacych osoby trzecie. Zapoznaj się z zasadami serwisu.