Nie takiego początku wiosny w wykonaniu swoich ulubieńców spodziewali się kibice puławskiej Wisły. Dziś podopieczni Bogdana Bławackiego nie wykorzystali sporej szansy na pokonanie Rakowa Częstochowa i ich sytuacja w ligowej tabeli nadal wygląda źle.
Kibice, którzy mimo sporego chłodu udali się dziś na stadion MOSIR-u po serii bardzo udanych gier sparingowych w wykonaniu wiślaków liczyli, że ekipa Dumy Powiśla także w spotkaniu ligowym zaprezentuje się dobrze i zainkasuje 3 punkty.
Rozgrywane na trudnym i grząskim boisku spotkanie od początku toczyło się głównie w środkowej części boiska. Widać było, że zarówno Wisła jak i Raków liczyły bardziej na kontry i bały się prowadzić otwartą grę. W 20 minucie piłka zatrzepotała w bramce gości, jednak strzelec gola Jarosław Niezgoda znajdował się na pozycji spalonej i sędzia Tomasz Białek z Drezdenka słusznie nie uznał gola. Kilka chwil później gra przeniosła się pod bramkę Michała Leszczyńskiego, gdzie na solową akcję zdecydował się Przemysław Mońka, który padał w polu karnym po wejściu Christophera Edwardsa jednak arbiter słusznie puścił grę. Siedem minut później młody sędzia z Drezedenka musiał już jednak interweniować. Artur Pluta w dobrej sytuacji zatrzymał Jarosława Niezgodę i został ukarany żółtą kartką. Dla gracza Rakowa oznaczało to koniec spotkania, bowiem kilka minut wcześniej obrońca gości otrzymał już jedno upomnienie. Wydawało się, że Wisła grając z przewagą jednego zawodnika będzie miała ułatwione zadanie, jednak podopieczni Radosława Mroczkowskiego mądrze się bronili. Najbliżej pokonania Mateusza Kosa był Tomasz Sedelewski, jednak jego strzał minął bramkę przyjezdnych.
W przerwie szkoleniowiec Wisły dokonał jednej zmiany. Za Macieja Machalskiego pojawił się Piotr Charzewski co miało jeszcze bardziej zdynamizować akcję gospodarzy. I tak było bo początek należał do wiślaków. Najpierw w 49 minucie minimalnie niecelnie uderzał Tsvetan Flipov a kilka chwil później Jarosław Niezgoda. Jednak piłka jak zaczarowana mijała bramkę przyjezdnych. W 58 minucie gospodarze powinni prowadzić 1:0. Na bramkę Kosa uderzał Tomasz Sedlewski, jego strzał odbił bramkarz gości a piłka trafiła na nogę Jarosława Niezgody, jednak młody napastnik Dumy Powiśla z metra fatalnie przestrzelił. W 65 minucie kolejny raz próbowali wiślacy tym razem Arkadiusz Maksymiuk, ale i tym razem lepszy okazał się bramkarz gości. Częstochowianie w tej części gry ograniczali się wyłącznie do kontr. Jedną z nich w 75 minucie faulem przerwał Norbert Jędrzejczyk, za co ukarany został żółtą kartką. Dodatkowo przyjezdni otrzymali szansę strzału z rzutu wolnego. Dariusz Pawlusiński uderzył bardzo dobrze i tylko dobra postawa w bramce Michała Leszczyńskiego zapobiegła stracie gola przez gospodarzy. Jednak trzy minuty później po rzucie rożnym puławianie stracili gola. Dobrze piłkę w pole karne wrzucił Pawlusiński a w polu karnym najlepiej odnalazł się Wojciech Reiman i strzałem głową umieścił piłkę w siatce. Chwilę później powinno być 1:1, jednak uderzenie Raphaela o metr minęło bramkę Rakowa. Im bliżej było końca spotkania, tym nerwy wiślaków były większe. Mimo prób Makrysmiuka i Charzewskiego piłka jak zaczarowana mijała bramkę Kosa. Co gorsze wiślacy mogli przegrać wyżej, bowiem w doliczonym czasie gry po kontrze Dariusz Pawlusiński uderzył w poprzeczkę bramki strzeżonej przez Michała Leszczyńskiego.
Niestety mimo gry do ostatniego gwizdka nie udało się ekipie Bogdana Bławackiego wyrównać i 3 punkty pojechały pod Jasną Górę. To już drugie zwycięstwo Rakowa w historii i drugie w stosunku 0:1. Niestety dziś wiślacy zagrali bardzo nerwowo i nieskutecznie. Kolejna szansa na przełamanie już w sobotę w Katowicach, gdzie zagramy z Rozwojem.
To nasz pierwszy mecz, Rakowa kolejny, w dodatku zespół ten nam nie leży co było widać już w Częstochowie a i tak było tylko źle a nie tragicznie
Głowa do góry chłopaki i walczymy w Katowicach
Oby to pierwsze śliwki robaczywki jak powiedział trener. Widać było, że chłopaki mieli w głowach jedną myśl wygrać a to paraliżuje. Raków mądry ułożony zespół widać, że ma zawodników grających w Ekstraklasie. Ja nadal wierzę w Wisłę. Musi być lepiej.
Wygląda na to,że zajmujemy odpowiednie miejsce w tabeli.Wszystkie zespoły się wzmocniły.Gdzie jest Pielach.Co z Dobrowolskim ,który miał być wzmocnieniem- nie ma go nawet na ławce rezerwowych.Wstyd było patrzeć jak grała dziś Wisła.Żenada.
Inauguracja rundy wiosennej Wiśle nie wyszła, nie dała punktów, ale to już przeszłość. Porażki się po prostu zdarzają i jest to normalne. Jeszcze przed nami wiele spotkań i wierzę, że nasza Wisła będzie "na fali". Ważne jest, aby zawodnicy jeszcze mocniej trenowali, prawidłowo motywowali się i wierzyli w sukces. My kibice zaś widząc zaangażowanie zawodników powinniśmy ich wspierać i dodawać im dodatkowych sił. Bądźmy kibicami na "dobre i na złe" w każdej sytuacji. Wisła, Wisła, Wisła, Wisła - Puławy...............
No ogólnie to trochę jednak "kicha" wyszła, bo rozumiem, że można w takich okolicznościach meczu nie wygrać, jak skuteczność zawodzi. Ale nie bardzo mogę pojąć, jak można przegrać mecz grając u siebie, w dodatku ponad godzinę z przewagą 1-go gracza! Kwestię kibiców oczywiście pomijam, bo w takiej ilości to zdarza się nieraz w IV lidze w K-woli np. Mimo falstartu powodzenia dalej...
Każdy może komentować, ale nie każdy musi. Serwis wislapulawy.pl nie ponosi odpowiedzialnosci za treść powyższych komentarzy. Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania i redagowania komentarzy nie zwiazanych z tematem, zawierajacych wulgaryzmy, reklamy i obrażajacych osoby trzecie. Zapoznaj się z zasadami serwisu.