Nie udało się przełamać passy bez wygranej piłkarzom puławskiej Wisły. Dziś po słabym spotkaniu ekipa Jacka Magnuszewskiego przegrała ze Stalą Mielec 1:0 i co gorsza pierwszy raz od wielu spotkań była to porażka zasłużona. Tak niski wymiar kary puławianie zawdzięczają tylko niezłej grze w bramce Nazara Penkowca i nieskuteczności ekipy gości, bowiem mielczanie nie wykorzystali między innymi w 62 minucie rzutu karnego.
Do spotkania wiślacy podchodzili pełni motywacji, aby w końcu wygrać u siebie. Jednak kolejny raz trener Jacek Magnuszewski nie mógł skorzystać ze wszystkich graczy. Na jednym z treningów kontuzji bowiem doznał Paweł Jabkowski, co spowodowało zmiany w składzie. Dziś swoje szanse dostali między innymi dwaj zdolni wychowankowie Konrad Szczotka i Jarosław Niezgoda. Do wyjściowej jedenastki wrócili Rafał Wiącek i Piotr Charzewski.
Pierwsze minuty rozgrywanego w blasku świateł spotkaniu to głównie gra w środku pola. Obie ekipy podeszły do siebie z respektem w wyniku czego nieliczna niestety publiczność oglądała słabe zawody. Na pierwszą godną odnotowania akcję musieliśmy czekać do 21 minuty, kiedy to Iwan Litwniuk bardzo dobrze wyłożył piłkę na 18 metr do bramki Wojciecha Daniela Konradowi Nowaki, napastnik Wisły jednak był zbyt odchylony i piłka poszybowała nad bramką Stali. W 28 minucie znowu uderzał Nowak, i kolejny raz piłka jak zaczarowana poleciała nad bramką przyjezdnych. W 33 minucie z dystnasu próbował Rafał Wiącek, ale podobnie jak przy strzałąch Konrada Nowaka piłka szybowała nad poprzeczką bramki ekipy z Mielca.
W 39 dobrą centrą z rzutu rożnego popisał się Piotr Charzewski i tylko dobra interwencja Wojciecha Daniela uchroniła Stal od straty bramki. W tej części gry mielczanie praktycznie ani razu nie zagrozili bramce Nazara Penkowca. Przyjezdni ograniczali się jedynie do długich piłek do napastników z których nie było żadnego zagrożenia dla bramkarza z Puław. Wydawało się zatem, ze po zmianie stron wiślacy będą w stanie to wykorzystać i ucieszą coraz bardziej zniecierpliwioną i zmarzniętą publiczność. Nic jednak mylnego, bowiem w drugiej odsłonie mimo początkowych akcji gospodarzy do głosu doszli mielczanie. W 50 minucie na bramkę Daniela szarżował Jarosław Niezgoda, jednak podanie było zbyt mocne i piłka wylądowała w rękawicach bramkarza Stali. Kilka chwil później zakotłowało się pod bramką przyjezdnych uderzali Nowak i Litwniuk jednak wszystkie te strzały blokowali obrońcy Stali i wszystko zakończyło się jedynie rzutem rożnym dla puławian.
W 55 minucie pierwszy raz groźnie zrobiło się pod bramką Wisły. Z prawej strony uderzał Mateusz Domański, bramkarz Wisły wybił piłkę na róg, a mielczanie ostatecznie wykonywali aż 4 kornery pod rząd, co może świadczyć o sporej przewadze ekipy prowadzonej przez trenera Włodzimierza Gąsiora. I faktycznie od tej pory zarysowała się spora przewaga ekipy z Mielca. W 62 minucie stalowcy mogli objąć prowadzenie. Jason Gorskie wpadł na szarżującego Sebastiana Łętochę a sędzia Grzegorz Jabłoński z Krakowa bez wahania podyktował ł rzut karny dla Stali. Do ustawionej na 11 metrze piłki podszedł Damian Skiba i nie trafił w bramkę.
W 70 minucie głową uderzał jeszcze Michał Budzyński po centrze z rzutu rożnego i to by było na tyle. Kolejne minuty znowu należały do gości. W 78 minucie głową uderzał Mateusz Domański i piłka po jego strzale odbiła się od słupka bramki Wisły. Jednak w myśl przysłowia co się odwlecze to nie uciecze mielczanie w 81 minucie zdobyli bramkę. Szczęśliwym strzelcem okazał się Sebastian Łętocha który popisał się pięknym strzałem obok wychodzącego z bramki Nazara Penkowca. Przyznać obiektywnie trzeba, że bramka ekipie gości po prostu się należała.
Kolejne minuty to mądra gra ekipy z Mielca, która daleko od swoje bramki powstrzymywała wszelkie próby ataków Wisły i puławianie przegrali kolejne spotkanie u siebie.
Niestety wiślacy w dzisiejszym spotkaniu kolejny raz zawiedli swoich kibiców, którzy z coraz większym rozczarowaniem opuszczali obiekt przy ulicy Hauke- Bossaka. Miejmy nadzieję, że ekipa Wisły wyczerpała już limit porażek na ten sezon na swoim boisku, bowiem po ostatnich wynikach sytuacja puławian w tabeli robi się nieciekawa. Co gorsza w kolejnym spotkaniu w Elblagu zabraknie dwóch piłkarzy Wisły Mateusza Gawrysiaka i Konrada Nowaka, którzy pauzować będą za nadmiar żółtych kartek.
"Nie ma w Puławach krzty atmosfery meczu jako piłkarskiego święta, rozrywki i spędzenia fajnie czasu.
Może dlatego te wyniki są jakie są." Jak mam to interpretować? Wyniki są jakie są bo nie ma atmosfery na stadionie?
Miałem na myśli, że to jest być może jeden z czynników tak słabych wyników.
Nikt nie mówił o tym, że to TYLKO i WYŁĄCZNIE wina kibiców, ale Ty żeby ubarwić swoją wypowiedź musiałeś to napisać i ogłosić 'rozwiązanie zagadki'.
Na pewno lepiej by było, jeśli na mecze przychodziłoby 2 tys. pikników (spokojnie stać na to miasto o takim zaludnieniu), 300 kibiców aktywnie dopingujących na każdym meczu (też spokojnie do zrobienia), ciekawe akcje, oprawy, promocje choćby np. w galeriach handlowych na jakieś święta czy okazje.
Tyle, że w Puławach nie ma mody na piłkę nożną i nie widać zbytnio światełka w tunelu.
Niedługo będzie tak, że na meczu będzie więcej policjantów z wiecznie groźnymi minami niż kibiców.
Za brak kibiców i atmosfery na stadionie odpowiadają konkretni ludzie. Jak to się dzieje, ze w takim Mielcu frekwencja wynosi 5000 osób, czy też spójrzcie na Łęczną. Z każdym meczem przybywa tam kibiców - już liczba sięga 2000 a jeszcze niedawno stadion świecił pustkami. Dla chcącego nic trudnego... Moim zdaniem nikomu w Puławach na tym nie zależy, by ściągnąć kibiców na stadion i dlatego nic się nie robi w tym kierunku. Jakież moje zdziwienie było gdy przed meczem z Mielcem zadzwoniłem do znajomego, który od lat chodzi na Wisłę, by się z nim umówić, a on nic nie wiedział o meczu. Strona internetowa to za mało. A propos ta strona jest bardzo dobra i jestem wdzięczny Piotrkowi za to co robi, bo to jest jak dla mnie jedyne wiarygodne i najszybsze źródło informacji..
Sprawą oczywistą jest, że czym więcej kibiców na stadionie tym lepiej i dla piłkarzy i dla wszystkich ale pisanie, że "wyniki są jakie są bo nie ma atmosfery na stadionie" jest co najmniej niepoważne. Ktos podał słuszna uwagę, iż za taką sytuację są odpowiedzialni ludzie. Co robi klub, zarząd by na stadion przychodziło większa ilośc ludzi? Co robi zarząd by porozumieć się z fanatykami? Dlaczego tylko Wisła grała w czwartek i to o 16 a inne zespoły grały normalnie? I moda na piłkę nożną sama się nie stworzy przy biernym działaniu zarządu.
Po meczu derbowym z Motorem dałem jednemu z fanów swój numer telefonu i powiedziałem, że jeżeli będą chcieli się spotkać i porozmawiać, jak moglibyśmy pomóc to się spotkamy. Do tej pory nie było jednak żadnego odzewu – wyjaśnia prezes Wisły.
Któryś wpis poruszał równanie się do Pogoni Siedlce. To proszę co można u nich zrobić http://mkppogonsi...pl/?p=1219
Na oficjalnej stronie tabela nie jest aktualna. Nie ma działań ze strony klubu żeby kibiców przyciągnąć na mecz, więc nie ma się czego dziwić, że ich nie ma.
Każdy może komentować, ale nie każdy musi. Serwis wislapulawy.pl nie ponosi odpowiedzialnosci za treść powyższych komentarzy. Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania i redagowania komentarzy nie zwiazanych z tematem, zawierajacych wulgaryzmy, reklamy i obrażajacych osoby trzecie. Zapoznaj się z zasadami serwisu.