Nie udało się podtrzymać dobrej passy wygranych piłkarzom puławskiej Wisły. Dziś po emocjonującym spotkaniu ulegli w Stalowej Woli miejscowej Stali 3:2 i w tym sezonie nadal pozostają bez wygranej na wyjeździe.
Pierwsze minuty rozgrywanego przy idealnej pogodzie spotkania to wzajemne badanie się obu drużyn. Mimo to minimalną przewagę osiągnęli wiślacy o czym świadczy akcja Łukasza Gizy z 3 minuty, jednak dobrze dogranej w pole karne piłki nie przeciął żaden z wiślaków. Kolejne dwie akcje należały do Stali w 8 minucie po wrzutce Turczyna uderzał Fabianowski, jednak bramkarz Wisły okazał się lepszy w tym pojedynku. Mniej szczęścia Kamil Beszczyński miał w 17 minucie, kiedy po dobrym dograniu z rzutu wolnego Kamila Walaszczyka Wojciech Fabianowski z kilku metrów wpakował piłkę do siatki. Kolejne minuty upływały pod znakiem dominacji Wisły najpierw w środek bramki uderzył Mateusz Olszak a chwilę później nad bramką Bartłomieja Dydy uderzał Piotr Mokiejewski.
W 34 minucie gospodarze prowadzili już 2:0. Tym razem ładnym uderzeniem z 30 metrów popisał się Kamil Walaszczyk a piłka przelobowała stojącego w bramce Kamila Beszczyńskiego.
Wiślacy kontaktową bramkę zdobyli kilka minut przed przerwą. Szczęśliwym strzelcem okazał się Mateusz Olszak, uderzył pomiędzy nogami Przemysława Żmudy a piłka po odbiciu od nóg obrońcy ze Stalowej Woli wpadła do bramki Stali.
W drugiej połowie spotkania wiślacy konsekwentnie dążyli do remisu. Ta sztuka udała się puławianom w 54 minucie, gry, kiedy to bramkę dla Wisły uderzeniem głową zdobył Konrad Nowak. Kolejne minuty upływały z przewagą Wisły jednak goście nie potrafili zadać decydującego ciosu i do 74 minuty na Hutniczej 15 nie oglądaliśmy bramek. W tej to minucie gospodarze zadali decydujący cios Michał Skórski wykorzystał centrę w pole karne i głową pokonał Kamila Beszczyńskiego. Wiślacy do końca spotkania mimo, że atakowali nie potrafili pokonać Dydy. W 86 minucie stalowców uratował Wacławczyk, który wybił piłkę z linii bramkowkowej po uderzeniu Rafała Gizińskiego.
A o to co powiedzieli obaj szkoleniowcy na konferencji prasowej.
Mariusz Sawa (trener Wisły Puławy): Gratuluję Sławkowi (Adamusowi - dop.red) wygranej. Strzelił o jedną bramkę więcej i wygrał. Tyle mam do powiedzenia na temat tego meczu. Nie będę się wypowiadał na temat gry, bo obiecałem, że zagramy bardzo ofensywnie. Tak zagraliśmy. Uważam, że zagraliśmy niezłą piłkę, ale wynik idzie w świat. To mnie nie zadowala i nie chce mi się gadać o tym meczu.
Sławomir Adamus (trener Stali Stalowa Wola): My chcieliśmy to spotkanie wygrać. Troszkę to chyba spętało nogi zawodnikom. Za dużo było szarpania, nie było płynnej gry. Uważam, że taki Nowak (Konrad Nowak - dop.red) marnuje się w tej lidze, bo powinien grać przynajmniej szczebel wyżej. Cieszmy się ze zwycięstwa. Zwycięzców się nie sądzi. ( sportowefakty.pl)
było dobrze skoro nawet miejscowy dziennikarz pisze:
"- Pokazaliście bardzo dobrą piłkę, ale żadne to pocieszenie. Wszystkie punkty zostały w Stalowej Woli."
pozostaje wielki niedosyt po takich spotkaniach.
wniosek z tego taki jeden, idziemy w dobrą stronę i możemy patrzeć z optymizmem w przyszłość.
myślę że z czasem okrzepniemy w 2 lidze i zaczniemy zdobywać punkty także na wyjazdach.
tymczasem trzymajmy kciuki w każdym następnym pojedynku.
całej drużynie należą się podziękowania za walkę i ofensywny styl.
Każdy może komentować, ale nie każdy musi. Serwis wislapulawy.pl nie ponosi odpowiedzialnosci za treść powyższych komentarzy. Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania i redagowania komentarzy nie zwiazanych z tematem, zawierajacych wulgaryzmy, reklamy i obrażajacych osoby trzecie. Zapoznaj się z zasadami serwisu.