Zdecydowały stałe fragmenty gry - czyli wiślacy wygrywają ze Zniczem
Kolejny dobry mecz i zasłużoną wygraną Wisły zobaczyli dziś kibice Wisły, którzy mimo mało sprzyjającej pory spotkania, zdecydowali się wybrać do Poniatowej, aby tam zobaczyć II ligowe spotkanie ze Zniczem Pruszków. Wiślacy na tle ogranych w II i I lidze zawodników zaprezentowali się bardzo dobrze czego efektem była kolejna ligowa wygrana. KONFERENCJA PRASOWA PO MECZU WISŁA PUŁAWY: ZNICZ PRUSZKÓW 2:1 10.09.2011
Trener Mariusz Sawa zastosował się do starej prawdy, że zwycięskiego składu się nie zmienia i wiślacy dziś rozpoczęli w takim samym zestawieniu jak tydzień temu ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki. Dzięki temu kibice Dumy Powiśla kolejny raz na środku obrony mogli zobaczyć Michała Budzyńskiego a w środku pola Rafała Wiącka.
Początek spotkania ułożył się znakomicie dla Wisły. Już w 2 minucie na solową akcję zdecydował się Konrad Nowak, który został powalony na 20 metrze od bramki Piotra Misztala. Do piłki ustawionej nieruchomo podszedł były zawodnik Znicza Pruszków Łukasz Misztal i po błędzie muru, który podskoczył skierował piłkę do siatki bezradnego bramkarza gości.
Szybko strzelona bramka pozwoliła wiślakom grać swobodnie, bowiem w 7 minucie przed kolejną bramkową szansą stanął Konrad Nowak, który z 20 metrów sprawdził czujność w bramce Piotra Misztala. Test wyszedł udanie dla bramkarza Znicza, który pewnie obronił uderzenie napastnika z Puław.
Goście swoją szansę mieli w 20 minucie gry, kiedy to po wrzutce z rzutu rożnego głową groźnie uderzał Przemysław Sztybrych, jednak strzał obrońcy z Pruszkowa poszybował ponad bramką gospodarzy. Mimo tej akcji lepsze wrażenie sprawiali wiślacy. W 25 minucie powinni oni prowadzić już 2:0. Z dystansu z około 25 metrów uderzał Łukasz Giza, jego uderzenie odbił przed siebie Misztal jednak w polu karnym nie było żadnego wiślaka, który mógł by dobić to uderzenie i skończyło się na strachu dla pruszkowian.
Kolejną sytuację bramkową puławianie mieli w 34 minucie gry. Tym razem dobrą wrzutką z wolnego popisał się Łukasz Misztal a Dawid Duda przy próbie wybicia piłki o mały włos nie pokonał swojego bramkarza. Chwilę później po centrze z rzutu rożnego kapitalną główką popisał się Michał Budzyński a przyjezdnych uratował jeden z obrońców, który przytomnie wybił piłkę z linii bramkowej. W 38 minucie podopieczni Mariusza Sawy powinni podwyższyć prowadzenie. Sam na sam z Piotrem Misztalem wyszedł Konrad Nowak, jednak golkiper Znicza kapitalnie obronił a dobitka Łukasza Gizy poszybowała obok bramki gości. W końcówce tej części gry wiślacy domagali się jeszcze rzutu karnego po faulu na Nowaku, jednak sędzia Pan Leszek Gawron z Mielca faulu się nie dopatrzył i nakazał grać dalej.
Po zmianie stron pierwsi do ataków ruszyli podopieczni trenera Mariusza Pawlaka. Lewą stroną pomknął Krzysztof Kopciński, który minął Kamila Beszczyńskiego i posłał piłkę w boczną siatkę. Wiślacy nie pozostali dłużni bowiem już w 52 minucie po centrze z rzutu rożnego głową próbował strzelać Rafał Wiącek, jednak kolejny raz uderzenie z linii bramkowej wybili obrońcy Znicza. Chwilę później z 30 metrów kapitalnie uderzył Łukasz Giza jednak Piotr Misztal w bramce bardzo dobrą interwencją przerzucił piłkę na bramką.
Kluczowa akcja meczu wydarzyła się w 64 minucie gry, kiedy to w polu karnym gości szarżował Konrad Nowak, który został powalony przez bramkarza Piotra Misztala a sędzia Gawron nie miał wątpliwości i podyktował rzut karny dla Wisły. Do piłki ustawionej na 11 metrze podszedł Łukasz Giza i strzałem w lewy róg bramki podwyższył prowadzenie wiślaków.
W 68 minucie mogło być już po meczu, bowiem kapitalna piłkę do Gizy ze środka pola zagrał Piotr Mokiejewski, jednak kapitan Wisły pomylił się o metr i skończyło się tylko na strachu dla Znicza.
Puławianie, którzy prowadzili już 2:0 w końcowych minutach oddali pole gry przyjezdnym dzięki czemu pruszkowianie coraz częściej gościli pod bramką Kamila Beszczyńskiego. W 87 minucie gry jedna z takich akcji przyniosła efekt w postaci bramki strzelonej przez Kamila Witkowskiego, który wykorzystał błąd obrony przy ustawianiu pułapki ofsajdowej. Końcowe minuty były bardzo nerwowe dla kibiców na obiekcie przy ulicy 11 Listopada. Pruszkowianie, którzy po kontaktowej bramce uwierzyli w możliwość remisu co chwila gościli pod bramką Wisły, gdzie bardzo groźnie wrzucali piłki na 16 metr od bramki Kamila Beszczyńskiego. Na szczęście dla wiślaków dobrze z centrami radził sobie ich bramkarz i po 3 doliczonych minutach obiekt w Poniatowej oszalał kolejny raz ze szczęścia.
Cieszy kolejna wygrana. Dzisiejsza wygrana Wisły jak podkreślali,obserwatorzy spotkania była zasłużona, bowiem wiślacy przez większość spotkania prowadzili swoją grę pozbawiając pruszkowian pomysłu na przeprowadzenie składnych akcji. Teraz wiślaków czeka kolejny trudny mecz, tym razem w środę w Stalowej Woli z miejscową Stalą.
Każdy może komentować, ale nie każdy musi. Serwis wislapulawy.pl nie ponosi odpowiedzialnosci za treść powyższych komentarzy. Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania i redagowania komentarzy nie zwiazanych z tematem, zawierajacych wulgaryzmy, reklamy i obrażajacych osoby trzecie. Zapoznaj się z zasadami serwisu.