Piękna słoneczna prawie wiosenna pogoda towarzyszyła dziś piłkarzom Wisły i Orląt Radzyń Podlaski podczas kolejnego etapu przygotowań do wznowienia ligowych rozgrywek. Lepiej do nietypowych warunków jak na tę porę roku przystosowali się puławianie, którzy nie okazali litości osłabionym przez kłopoty finansowe przyjezdnym i zaaplikowali im cztery bramki. Jednak podopieczni Marka Majki pokazali, że mimo ubytków czołowych graczy, są w stanie nawiązać walkę o utrzymanie na III- ligowym froncie
Piękna słoneczna prawie wiosenna pogoda towarzyszyła dziś piłkarzom Wisły i Orląt Radzyń Podlaski podczas kolejnego etapu przygotowań do wznowienia ligowych rozgrywek. Lepiej do nietypowych warunków jak na tę porę roku przystosowali się puławianie, którzy nie okazali litości osłabionym przez kłopoty finansowe przyjezdnym i zaaplikowali im cztery bramki. Jednak podopieczni Marka Majki pokazali, że mimo ubytków czołowych graczy, są w stanie nawiązać walkę o utrzymanie na III- ligowym froncie.
W początkowych minutach walka toczyła się głównie w środku pola. Dopiero w 6 minucie spotkania na pierwszy strzał zdecydował się Piotr Mokiejewski. Strzał pomocnika Dumy Powiśla był jednak na tyle słaby, że nie sprawił wielkich problemów Łukaszowi Krupie, który po kilku latach gry w Huraganie Międzyrzec Podlaski zdecydował się wrócić do bramki Orląt. 3 minuty później kolejny raz szansę wykazania dostał się bramkarz przyjezdnych, kiedy to odważnym wyjściem poza pole karne powstrzymał szarżującego Mateusza Kamolę. Co nie udało się napastnikowi Wisły w 9 minucie udało się 3 minuty później, kiedy to przy bardzo biernej postawie radzyńskiej obrony Kama pokonał ładnym strzałem Krupę. Po stracie bramki odważniej do przodu ruszyli przyjezdni. W 16 minucie na bramkę Łukasza Kuśmierza próbował strzelać Paweł Pliszka, ale jego uderzenie zostało zablokowane. To, że radzynianie zaatakowali szybko wykorzystali wiślacy, którzy w 18 minucie spotkania przeprowadzili zabójczą kontrę zakończoną bramkę. W tej akcji kolejny raz dobrej strony pokazał się Mateusz Kamola, który dograł bardzo ładną piłkę do Łukasza Gizy, któremu pozostało już tylko przelobować bramkarza Orląt.
W 25 minucie przyjezdni mogli dość przypadkowo zdobyć kontaktowego gola. Z 20 metrów strzelał Daniel Szewc, piłka odbiła się od byłego gracza Orląt Damiana Pietronia i omal nie zaskoczyła stojącego w bramce Wisły Łukasza Kuśmierza, który końcówkami palców wybił ją na rzut rożny.
4 minuty później wiślacy prowadzili już 3:0. Na indywidualną akcję zdecydował się Rafał Dryk, który został ciągnięty za koszulkę przez jednego z obrońców gości. Sędzia zdecydował o podyktowaniu rzutu karnego, który na bramkę zamienił sam poszkodowany. Do przerwy wynik nie uległ już zmianie i drużyny udały się na zasłużoną chwilę przerwy.
W przerwie trener Jacek Magnuszewski dokonał 4 zmian. W bramce zobaczyliśmy Tomasza Dąbałę a w obronie w parze z Damianem Pietroniem zagrał Adam Mróz. Na prawym skrzydle zameldował się także młody Rafał Rzędzicki. Zmiany poczynione przez trenera Dumy Powiśla spowodowały, że w początkowych minutach drugiej części meczu gra toczyła się głównie na połowie Wisły. Dopiero chwilowy marazm gospodarzy przełamał w 58 minucie meczu Mateusz Kamola, który uderzył pięknie zza pola karnego, jednak jego uderzenie okazało się niecelne. W 67 minucie wiślacy faulowany był wychodzący na czystą pozycję Rafał Rzędzicki i sędzia główny dzisiejszego spotkania drugi raz musiał już podyktować jedenastkę dla Dumy Powiśla. Długo wydawało się, że stały fragment gry wykona Rafał Rzędzicki, jednak w końcu do piłki zdecydował się podejść Rafał Dryk i drugi raz pokonał on z jedenastu metrów Krupę. . Chwilę później Mateusz Chmielnicki mógł wpisać się na listę strzelców. Jednak jego ładny lob nad bramkarzem Orląt poszybował minimalnie nad bramką. W końcówce do śmielszych ataków ruszyli goście, którzy chcieli przerwać passę porażek do zera w starciach z Wisłą. W końcu w 89 minucie meczu po sporym zamieszaniu w polu karnym Wisły i błędzie Tomka Dąbały, który najpierw nie mógł złapać piłki a potem faulował Daniela Szewca arbiter główny podyktował trzeci w tym meczu rzut karny. Skutecznym egzekutorem jedenastki okazał się Paweł Pliszka. Do końca meczu nie padło już więcej bramek i wiślacy zasłużenie wygrali ten sparing.
Chodź to tylko mecz sparingowy cieszy, forma, jaką zaprezentowali gracze Wisły. W ich poczynaniach widać było pewność i radość gry. Cieszyć może także coraz większa obecność młodych graczy w puławskiej ekipie, którzy z meczu na mecz prezentują się coraz lepiej. Podsumowując nie można zapominać także o ekipie z Radzynia, która mimo wysokiej porażki zaprezentowała się w Puławach z niezłej strony i po dojściu dwóch doświadczonych piłkarzy może być groźna dla każdej III- ligowej drużyny.
Miejmy nadzieję, że kolejny mecz z Radzynianami zagramy już w III lidze lubelsko- podkarpackiej.
hm, po wczorajszym sparingu poszliśmy na browarka, oczywiście zadowoleni z wyniku i gry Wisełki, jeden z kolegów tak podsumował mecz ; standarcik...nic dodać , nic ująć. Po prostu standarcik, wyszli, wrzucili parę bramek, wygrali, i koniec. Trzeba ię zacząć powoli przyzwyczajać, i kolejne zwycięstwa Wisły z wyżej notowanymi przeciwnikami traktować jak chleb powszedni
Każdy może komentować, ale nie każdy musi. Serwis wislapulawy.pl nie ponosi odpowiedzialnosci za treść powyższych komentarzy. Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania i redagowania komentarzy nie zwiazanych z tematem, zawierajacych wulgaryzmy, reklamy i obrażajacych osoby trzecie. Zapoznaj się z zasadami serwisu.