Ogromne emocje przeżyli dziś kibice, którzy zdecydowali się spędzić ostatnie sierpniowe popołudnie na stadionie MOSIR-u przy ulicy Hauke-Bosaka w Puławach. Po meczu, który w końcówce zamienił się w horror ekipa Dumy Powiśla pokonała faworyzowany zespół Hutnika Kraków 3:2 i znacznie zbliżyła się do ligowej czołówki.
Już przed meczem wszyscy zdawali sobie sprawę, że wiślaków czeka trudne spotkanie. Tym bardziej, że po środowym spotkaniu z rezerwami Korony Kielce ze składu wypadł kontuzjowany Włodzimierz Puton. Z tego powodu szkoleniowiec Dumy Powiśla Jacek Magnuszewski zmuszony był do kilku zmian w składzie. Do wyjściowej jedenastki wskoczyli wracający po kartkowej pauzie Przemysław Skałecki a także Michał Zuber i Łukasz Kacprzycki. Na ławce spotkanie rozpoczął bohater z Kielc Piotr Zmorzyński.
Puławianie bardzo dobrze rozpoczęli rozgrywane w upale spotkanie. Już w 12 minucie po błędzie jednego z przyjezdnych piłka trafiła do Macieja Wojczuka, który nie zastanawiał się zbyt długo i pięknym strzałem pokonał Mateusza Zająca.
W 19 minucie spotkania kapitalnie w krakowskiej bramce spisał się Mateusz Zając, który w dobrym stylu odbił zmierzającą do siatki piłkę po strzale Michała Zubera. Dwie minuty później znowu szczęście dopisało przyjezdnym bo ogromnym zamieszaniu w ich polu karnym futbolówka trafiła do Michała Zubera, ale jego uderzenie w ostatniej linii wybił stojący na linii strzału obrońca Hutnika.
W 25 minucie gry kibice przy Hauke-Bosaka ponownie mogli fetować. Tym razem kapitalnie zachował się Krystian Puton, który bardo dobrze wypuścił na wolne pole Macieja Wojczuka a byłemu napastnikowi Orląt Radzyń Podlaski nie pozostało nic innego jak skierować piłkę do siatki obok bezradnego Zająca.
Kolejne minuty to spokojniejsza gra, ale wiślacy mogli podwyższyć prowadzenie. Niestety dla ekipy Dumy Powiśla po uderzeniu Łukasza Kacprzyckiego dobrze w bramce zachował się Zając i skończyło się na strachu dla przyjezdnych.
Krakowianie pierwszy raz zaatakowali bramkę w której stał Paweł Socha pod koniec pierwszej części gry, ale puławski bramkarz spisał się bez zarzutu zatrzymując w sytuacji sam na sam Mateusza Gamrota.
Po zmianie stron nadal wiślacy byli stroną dominującą. Najpierw po centrze Kacprzyckiego uderzał Wojczuk ale Zając kolejny raz spisał się bez zarzutu a parę chwil później bramkarz gości odbił piłkę po uderzeniu Kobiałki.
Kolejne minuty to jednak coraz groźniejsze ataki gości. Najpierw z 20 metrów uderzał Gamrot ale Socha nie dał się zaskoczyć a kilka chwil później po solowej akcji Krzysztofa Światka piłka trafiła do Tomasza Jaklika, którego zatrzymał jednak Socha.
W 63 minucie kolejny raz w wiślackiej bramce kapitalnie spisał się Paweł Socha, który wygrał rywalizację z Krzysztofem Światkiem. Puławianie odpowiedzieli między innymi strzałem głową Rafała Kiczuka, który przeszedł jednak nad bramką Zająca.
W 71 minucie gry ekipa Mateusz Zając w walce o piłkę faulował Szymona Stanisławskiego i sędzia Artur Szelc podyktował rzut karny dla Dumy Powiśla. Pewnym egzekutorem jedenastki okazał się Krystian Puton i wydawało się, że kibiców przy Hauke-Bosaka nie będą czekać żadne emocje. Najpierw w 77 minucie z rzutu wolnego uderzał Patryk Kołodziej ale Paweł Socha kolejny raz okazał się lepszy a w 82 minucie spotkania po ogromnym zamieszaniu w polu karnym Wisły piłkę z bliska do siatki wpakował Tomasz Ogar. Ta bramka napędziła przyjezdnych, którzy co chwila próbowali sforsować obronę Wisły ale wiślakom udawało się jakoś bronić. Jedyne zagrożenie stworzył Piotr Rogala, który o mały włos nie pokonałby głową Pawła Sochy strzelając bramkę samobójczą. Gdy wydawało się, ze puławianie dowiozą prowadzenie 3;1 do samego końca Kołodziej wykorzystał rzut wolny i spowodował w samej końcówce ogromne nerwy na trybunach. Mimo ogromnych emocji i nerwów ekipa Dumy Powiśla utrzymała prowadzenie i zasłużenie zdobyła 3 punkty.
Już w sobotę 7 września ekipę Wisły czeka kolejny trudny mecz w Dębicy z beniaminkiem Wisłoką.
Kurier Lubelski z 2 maja 1983 r. Tak, tak - to nie przesada. 8 tysięcy widzów obserwowało wczoraj na stadionie w Puławach III-ligowy mecz piłkarski Wisła-Orzeł. Wygrali gospodarze 2-0, po bramkach Capały.
Każdy może komentować, ale nie każdy musi. Serwis wislapulawy.pl nie ponosi odpowiedzialnosci za treść powyższych komentarzy. Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania i redagowania komentarzy nie zwiazanych z tematem, zawierajacych wulgaryzmy, reklamy i obrażajacych osoby trzecie. Zapoznaj się z zasadami serwisu.