Z trzema bardzo ważnymi punktami wrócili do domu piłkarze puławskiej Wisły. Po trudnym i zaciętym spotkaniu ekipa Dumy Powiśla pokonała w Oświęcimiu miejscową Sołę 1:0. Bohaterem wiślaków został Mateusz Supryn, który bramkarza rywali pokonał w 70 minucie i tym samym zapewnił wygraną swojemu zespołowi.
Trener Jacek Magnuszewski po środowym przegranym spotkaniu Pucharu Polski kolejny raz dokonał zmian w wyjściowym składzie Wisły. Na ławce rezerwowych usiedli Michał Król, Michał Kobiałka, Ivan Litwniuk i Jakub Mażysz. W ich miejsce opiekun biało-niebieskich na plac gry desygnował Karola Barańskiego, Dawida Brzeskiego i Mateusza Supryna i Szymona Stanisławskiego.
Już od pierwszego gwizdka arbitra Piotra Kozłowskiego z Lublina widać było, że na stadionie przy Przecznej czeka nas bardzo zacięte i trudne spotkanie w którym nie zobaczymy zbyt wielu goli. Lepiej na trudnym i grząskim boisku odnaleźli się gospodarze, którzy już w 5 minucie spotkania mogli prowadzić. Po niepewnej interwencji Pawła Sochy futbolówka trafiła do Adriana Wójcika, ale młody napastnik Soły nie potrafił skierować piłki do praktycznie pustej bramki wiślaków. Kolejny raz nieliczna, ale wierna oświęcimska publiczność ożywiła się w 13 minucie gry kiedy to po centrze z rzutu rożnego głową uderzał Michał Rutkowski. Na szczęście dla puławian piłka po uderzeniu rosłego stopera Soły poszybowała nad bramką Pawła Sochy.
Minutę później w pole karne gospodarzy wpadł Szymon Stanisławski, ale niestety popularny Stasiek uderzył piłkę obok słupka bramki strzeżonej przez Kacpra Mioduszewskiego. Na kolejne emocje czekaliśmy na koniec pierwszej części spotkania w 43 minucie w bramkę Wisły nie trafił z 11 metrów Paweł Rogala a w kontrze wychodzący sam na sam z Mioduszewskim Dawid Brzeski fatalnie przestrzelił.W doliczonym czasie gry pierwszej połowy po wrzutce z rzutu wolnego Bartosza Sulkowskiego głową uderzał Mateusz Pielach, ale Mioduszewski kapitalnie odbił uderzenie kapitana Wisły.
W drugiej części gry wiślacy zagrali odważniej i w 52 minucie mogli prowadzić. Po centrze Bartosza Sulkowskiego z rzutu rożnego głową uderzał Szymon Stanisławski, który jednak uderzył piłkę nad poprzeczką bramki gospodarzy. Trzy minuty później z rzutu wolnego niecelnie uderzał Bartosz Sulkowski a w 58 minucie spotkania kolejny raz wpadł w pole karne Soły Stanisławski, ale uderzył fatalnie i skończyło się na strachu dla miejscowych.
Podopieczni trenera Łukasza Surmy ograniczali się głównie do przerywania ataków Wisły i czyhania na kontry. Miejscowi w 66 minucie pierwszy raz zatrudnili Pawła Sochę, ale strzał Kamila Kuczaka bramkarz Dumy Powiśla złapał bez żadnych problemów. Cztery minuty później piłkarze biało-niebieskich objęli upragnione prowadzenie. Jakub Mażysz idealnie podał z prawej strony w pole karne, a tam dopadł do niej Mateusz Supryn i z bliska wpakował piłkę do siatki. Kilka minut później wiślacy mogli i powinni prowadzić 2;0, ale uderzenie Iwana Litwniuka z linii bramkowej wybił jeden z obrońców Soły.Kilka sekund później idealną sytuację bramkową zmarnował Karol Barański, który wbiegł w pole karne gospodarzy, ale nie potrafił pokonać Mioduszewskiego i piłka poszybowała obok bramki oświęcimian. Mimo ogromnych nerwów wynik do końcowego gwizdka arbitra nie uległ już zmianie i puławianie mogli cieszyć się z wygranej i bardzo ważnych 3 punktów.
Teraz przed naszą drużyną dwa ostatnie ligowe spotkania za tydzień na stadionie MOSIR-u ze Spartakusem Daleszyce i za 2 tygodnie z Podlasiem Biała Podlaska na wyjeździe. Aby myśleć o miejscu w czołówce puławianie w obu grach muszą zdobyć komplet 6 oczek.
Widzów nie 100 tylko STO JEDEN.Ale to I tak nie rekordowo niska frekcencja na meczu Wisły w 3 lidze,bo mecz Wawel Krakow-WIsła w1990r.oglądało 35 widzów.
Przed Wisłą ostatnie 2 ligowe mecze jesieni. Mecze, w których nie wolno, a nawet nie przystoi, stracić punktów. Nie chodzi mi tylko o to, że najbliżsi rywale zajmują 2 ostatnie miejsca w tabeli. Chodzi mi głównie o wyczyny Spartakusa na wyjazdach (0-1-7, bramki 3-18, jedyny punkt o dziwo wywalczyli w Chełmie 1-1) i Podlasia na własnym boisku (0-1-6, bramki 5-23, jedyny punkt zdobyli, a raczej uratowali w 90' meczu z Wólczanką 1-1). Dlatego Wisełko spraw, żebyśmy nie byli pośmiewiskiem ligi.
Każdy może komentować, ale nie każdy musi. Serwis wislapulawy.pl nie ponosi odpowiedzialnosci za treść powyższych komentarzy. Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania i redagowania komentarzy nie zwiazanych z tematem, zawierajacych wulgaryzmy, reklamy i obrażajacych osoby trzecie. Zapoznaj się z zasadami serwisu.