Nie udało się piłkarzom Wisły dobrym występem rozpocząć nowego rozdziału w historii naszego klubu. Podopieczni trenera Mariusza Sawy po niezłej grze zwłaszcza do 60 minuty ulegli liderowi tabeli, zespołowi Okocimskiego KS Brzesko 0:2.
Mecz, drużyna a może i sam stadion przyciągnął spore rzesze kibiców, którzy w większości nie byli piłkarskimi koneserami, nie jeździli za drużyną do Zwolenia czy Poniatowej, z rzadka pojawiając się na meczach wyjazdowych. Na trybunach zasiadło około dwóch tysięcy widzów.
Przed kasami jak i przy wejściu, które bądź co bądź odbywało się sprawnie, były spore kolejki, kibice z obawami zmierzali na trybuny, w rozmowach kibice doceniali zespół gości, który jak do tej pory meczu nie przegrał i był zdecydowanym liderem ligowej tabeli.
Obaw nie podzielali jednak nasi piłkarze. Mecz rozpoczęli od spokojnej gry, z każdą minutą jednak Okocimski zmuszany był do coraz większej obrony. W pierwszej połowie pod bramką Kamila Beszczyńskiego nie działo się zbyt wiele, natomiast Dawid Mieczkowski uwijał się jak w ukropie. Do interwencji zmuszali go strzałami z dystansu Wiącek oraz Mokiejewski. Bramkarz, który zasłynął strzeleniem sobie samobója głową, był pewny na przedpolu przecinając dośrodkowania oraz wychodząc do piłek zagrywanych w stronę naszych napastników.
W przerwie na pewno Mariusz Sawa miał powody by chwalić naszych zawodników, bo grali tak jak ich o to prosił na wczorajszej odprawie - na 120% możliwości. Krzysztof Łętocha natomiast na pewno był podenerwowany, wszak beniaminek zmusił jego podopiecznych do sporego wysiłku.
Po przerwie, wiślacy starali się grać podobną piłkę jak przed przerwą. Już w 50 minucie przed wymarzoną szansą stanął Konrad Nowak. Po znakomitym przechwycie Mateusza Gawrysiaka, jego zagraniu wszerz pola karnego i przepuszczeniu piłki przez Łukasza Gizę, wychowanek Motoru z pięciu metrów strzelił wprost w bramkarza.
Kilka minut później fatalnie zachował się bramkarz gości. Wykopując bowiem piłkę nabił Gizę, który w sytuacji sam na sam z... bramką nie trafił w piłkę. Dla gości skończyło się tylko na strachu.
Goście słyną z boiskowego cwaniactwa, z dobrze zorganizowanej gry obronnej jak i z wykorzystywania nadarzających się okazji. Taka miała miejsce już w 65 minucie, gdy po rzucie rożnym piłkę do pustej bramki skierował Radosław Jacek. Winą za straconą bramkę obarczyć w tym przypadku można całą linię obrony Wisły oraz bramkarza, który z pewnością mógł przed tym strzałem Wisłę uchronić. Piłka bowiem została dośrodkowana na czwarty metr przed puławską bramką.
Stracony gol nie podłamał jednak puławian, którzy ruszyli jakby ze zdwojoną siłą. Już w 70 minucie zdobyli wyrównującą bramkę. Po dobrej akcji Pawła Jabkowskiego oraz wywalczonym przez niego rzucie rożnym, piłkę do bramki skierował Konrad Nowak. W zamieszaniu podbramkowym jednak sędzia dopatrzył się spalonego. Z naszej perspektywy, wydaje się, że sędzia liniowy miał rację. Nowy dobijał piłkę toczącą się do bramki będąc wyraźnie przed całą linią obrony OKS-u.
Akcja ta wywołała początkowo ekstazę, a nieco później wybuch złości, bo tak jak pisaliśmy wcześniej, sędzia bramki nie uznał. Dodatkowo bardzo szybko po tej akcji, skontrowali goście. Kamil Beszczyński jednak znakomicie skrócił kąt i piłka minęła bramkę.
W 75 minucie bramkarz Wisły po raz drugi wyciągał piłkę z siatki. Po wzorowo wyprowadzonym kontrataku, bramkę zdobył Tomasz Ogar. Co ciekawe, w tej sytuacji co niektórzy również widzieli spalonego.
Ostatni kwadrans tego meczu to optyczna przewaga Wisły, bez klarownych sytuacji po stronie naszej drużyny. Wyraźnie podłamani kiepskim wynikiem wiślacy nie potrafili się już otrząsnąć.
Trener Sawa i jego podopieczni po tym meczu mają prawo być na siebie bardzo źli, jednak nie patrząc tak samokrytycznie, mogą dostrzec sporo pozytywów. Takimi na pewno była gra w pierwszej połowie oraz stwarzanie sobie sytuacji. Od kilku spotkań jednak duet Giza-Nowak, a także skrzydłowi nie funkcjonują niestety najlepiej.
Byłem prawie na wszyskich meczach Wisły (oprócz tego z Motorem) i moim zdaniem ten z Okocimskim był najlepszy w wykonaniu naszych piłkarzy od meczu ze Świtem. Od Resovii widać wolny ale wzrost formy zawodników.
W Ostrowcu raczej nie przegramy a z Suwałkami będzie bardzo ciekawy meczyk.
Każdy może komentować, ale nie każdy musi. Serwis wislapulawy.pl nie ponosi odpowiedzialnosci za treść powyższych komentarzy. Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania i redagowania komentarzy nie zwiazanych z tematem, zawierajacych wulgaryzmy, reklamy i obrażajacych osoby trzecie. Zapoznaj się z zasadami serwisu.