Pierwsze od 7 lat zwycięstwo z Siarką w Tarnobrzegu zanotowali dziś piłkarze puławskiej Wisły. Po dobrym spotkaniu ekipa Dumy Powiśla pokonała rywali 4:2 i powetowała sobie nieudany środowy mecz w ramach Fortuna Pucharu Polski w Stężycy.
Na Podkarpaciu trener Mariusz Pawlak kolejny raz dokonał kilku korekt w wyjściowym składzie swojego zespołu. Do wyjściowej jedenastki wrócili Maciej Kona, Damian Kołtański, Mateusz Klichowicz oraz Krystian Puton, którzy w Stężycy pojawili się dopiero z ławki rezerwowych.
Przed meczem wszyscy zdawali sobie sprawę, że spotkanie z Siarką nie będzie należało do łatwych. Wiślacy na stadionie przy Alei Niepodległości nie wygrali od 7 lat a w kilku ostatnich latach spotkania między obiema ekipami były bardzo zacięte i padło zazwyczaj bardzo mało bramek.
Mecz rozpoczął się dla puławian fatalnie, bowiem już w 2 minucie gry gospodarze objęli prowadzenie. Po stracie piłki w środku pola futbolówkę otrzymał Szymon Lewicki, który podał ją do wychodzącego na czystą pozycję Cezarego Stańczyka a młodzieżowiec Siarki mocnym i precyzyjnym strzałem pokonał Piotra Zielińskiego.
Wiślacy jednak nie załamali się po stracie bramki. W 5 minucie niecelnie uderzał Mateusz Klichowicz a kilka sekund Ednilson Furtado, którego strzał został jednak zablokowany. Na pierwsze radosne chwile przy Alei Niepodległości 2 nieliczna grupa fanów z Puław czekała do 13 minuty, kiedy to pierwszy raz w tym spotkaniu na listę strzelców wpisał się Dawid Retlewski. Akcję lewą stroną kapitalnie rozegrał Klichowicz, który podał do Damiana Kołtańskiego, ale piłka po strzale młodego pomocnika Dumy Powiśla odbiła się od obrońcy Siarki i szczęśliwie trafiła do Retlewskiego, który z kilki metrów pokonał bezradnego Piotra Pietrygę.
Trzy minuty później odgryźli się gospodarze, ale strzał Szymona Lewickiego poszybował nad bramką Piotra Zielińskiego. W 21 minucie gry puławianie mogli i powinni prowadzić 2:1, ale Ednilson przegrał pojedynek sam na sam z Pietrygą. W 34 minucie kibicom Wisły przypomniał się eks-wiślak Bartosz Sulkowski, który pomylił się nieznacznie uderzając z rzutu wolnego podyktowanego za faul na Lewickim.
W 37 minucie spotkania tarnobrzeski obiekt zamilkł, bowiem puławianie objęli prowadzenie. Kapitalnie lewą stroną rywali mijał Klichowicz, który dograł piłkę wprost na głowę Retlewskiego, a były napastnik Raduni Stężyca, głową skierował piłkę do siatki. Trzy minuty później po zamieszaniu w polu karnym Siarki uderzał Ednilson, ale kolejny raz od Portugalczyka lepszy okazał się Pietryga, który wybił futbolówkę na rzut rożny.
Gdy wydawało się, że ekipa Dumy Powiśla na przerwę zejdzie z prowadzeniem gospodarze niespodziewanie wyrównali. Tym razem piłkę w pole karne wrzucił Stańczyk a akcję strzałem głową sfinalizował Lewicki.
Po zmianie stron obie ekipy nie zamierzały zwalniać tempa. Najpierw Ednilson podał do Macieja Kony, ale były zawodnik Chojniczanki przeniósł piłkę nad bramką a kilka minut później niecelnie uderzał Dominik Cheba. Kibiców w tym momencie bardziej niż wydarzenia boiskowe jednak interesowała pogoda, bowiem nad stadionem w Tarnobrzegu gromadziły się granatowe chmury z których za kilka minut rozpętała się prawdziwa ulewa.
W 60 minucie ekipa trenera Mariusza Pawlaka objęła ponowne prowadzenie. Tym razem w sytuacji sam na sam znalazł się Dawid Retlewski, który został powalony w polu karnym przez Ukraińca Pavlo Chmelenkę a Pan Robert Marciniak nie miał wątpliwości i wskazał na jedenasty metr od bramki Pietrygi. Do jedenastki podszedł kapitan Wisły Krystian Puton i mimo, że bramkarz Siarki wyczuł zamiary strzelającego piłka ku radości wiślaków wpadła do siatki.
Kilka minut później nad Tarnobrzegiem rozpętała się prawdziwa ulewa, nad boiskiem momentalnie zrobiło się ciemno a zawodnicy zmuszeni byli do gry w ścianie deszczu. Z trudnymi warunkami lepiej poradzili sobie wiślacy, którzy w 66 minucie ustalili wynik spotkania na 4:2. Bohaterami akcji zostali oczywiście Mateusz Klichowicz i Dawid Retlewski. Były pomocnik Chojniczanki kapitalnie dograł a popularnemu Retelowi nie pozostało nic innego jak skierować futbolówkę do siatki.
Ostatnie 20 minut rozgrywane były w fatalnych warunkach atmosferycznych. Z nieba nieustanie padało a na placu gry momentalnie pojawiły się kałuże, które utrudniały płynną grę. W 85 minucie w puławskiej bramce kapitalnie spisał się jeszcze Zieliński, który odbił dobre uderzenie Lewickiego i na tym emocje w tym spotkaniu można zakończyć.
Mimo fatalnej pogody sędzia Marciniak przedłużył spotkanie aż o 4 minuty w których ekipa gospodarzy próbowała zmniejszyć rozmiary porażki, jednak wiślacy dobrze się bronili i to po końcowym gwizdku ekipa Dumy Powiśla mogła cieszyć się z cennej wygranej na terenie rywala i pierwszy raz w historii strzelenia na obiekcie przy Alei Niepodległości aż czterech bramek.
Puławianie już w sobotę zamierzą się na własnym obiekcie z Radunią Stężyca. Początek spotkania o 18:00.
Mateusz Klichowicz?!
Co?
Dobry z Ciebie wariat
Kultura gry nasza i Siarki... różnica ligi.
Za jakiś czas pewnie zaskoczy u nas jeszcze bardziej?
Mnie się ta liga podoba.Są w niej solidne drużyny,
z obejrzeniem meczu,który mnie interesuje nie ma problemu.
W lidzę wyżej już tak się nie da.Pierwsza liga jest słaba.
Każdy może komentować, ale nie każdy musi. Serwis wislapulawy.pl nie ponosi odpowiedzialnosci za treść powyższych komentarzy. Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania i redagowania komentarzy nie zwiazanych z tematem, zawierajacych wulgaryzmy, reklamy i obrażajacych osoby trzecie. Zapoznaj się z zasadami serwisu.