Z nieba do piekła tak można najlepiej określić to co wydarzyło się w październikowe popołudnie przy Hauke-Bosaka w Puławach. Ekipa Dumy Powiśla mimo dwubramkowego prowadzenia zanotowała tylko remis z Podhalem Nowy Targ i tylko połowicznie przełamała złą passę z ekipą z Nowego Targu.
Już przed meczem wiadomo było, że wiślaków czeka bardzo trudne spotkanie. Ekipa Wisły w trzech spotkaniach z drużyną z Małopolski jeszcze nie wygrała a do dzisiejszego spotkania przystępowała osłabiona. Oprócz kontuzjowanego Kacpra Kołotyły do do dyspozycji trenera Mariusza Pawlaka nie byli Łukasz Kacprzycki oraz Krystian Puton.
Mimo sporych osłabień ekipa Dumy Powiśla od pierwszego gwizdka arbitra ruszyła do ataków. Już w 24 sekundzie spotkania w pole karne piłkę dostarczył Dominik Cheba a w futbolówkę nie trafił Adrian Paluchowski. Trzy minuty później wychowanek warszawskiej Legii wykorzystał dokładną centrę Bartłomieja Bartosiaka i głową pokonał Maciej Styrczulę. W odpowiedzi na bramkę Piotra Owczarzaka uderzał Michał Grunt, ale piłka po górnej siatce opuściła plac gry. W 14 minucie gry puławianie prowadzili już 2:0. Zespołową akcję gospodarzy wykończył strzałem w długi róg Bartosiak i wydawało się, że ekipa Dumy Powiśla przełamie złą passę w starciach z Podhalem i dopisze sobie 3 oczka, tym bardziej, że wiślacy nie przestawali atakować. W 22 minucie minimalnie pomylił się Emil Drozdowicz a w 37 piłkę nad bramką przeniósł po strzale z dystansu Dominik Cheba. Goście odpowiedzieli jedynie uderzeniem Grunta. W końcówce tej części gry puławianie mogli i powinni prowadzić wyżej. Kapitalnie z rzutu wolnego piłkę dograł Tomasz Zając, ale strzał głową Adriana Paluchowskiego wylądował jedynie na poprzeczce bramki przyjezdnych.
W przerwie opiekun Podhala dokonał korekt w swoim zespole i zobaczyliśmy zupełnie inny zespół rywali. Nowotarżanie mieli przewagę w posiadaniu piłki, ale nie przekładało się to to na sytuacje bramkowe. Wszystko zmieniło się w 60 minucie gry kiedy to w polu karnym Wisły upadł Maciej Tonia a Mariusz Myszka ze Stalowej Woli wskazał na rzut karny. Pewnym egzekutorem jedenastki okazał się Michał Nawrot a goście poczuli krew. W 64 minucie Damian Lepiarz trafił w poprzeczkę bramki Piotra Owczarzaka i mimo protestów gości, że piłka przekroczyła linię bramkową sędzia nakazał grać dalej. Szczęście opuściło wiślaków w 69 minucie gry, kiedy to Lepiarz głową z bliska wpakował piłkę do siatki. Kolejne minuty to próby puławian w 80 minucie na bramkę Styrczuli uderzał Tomasz Zając, ale młody bramkarz Podhala na raty złapał piłkę. W końcówce spotkania wiślacy skierowali nawet piłkę do siatki, ale strzelający Paluchowski był według arbitra na spalonym gola nie uznał. Mimo walki do końcowego gwizdka wiślakom nie udało się zmienić wyniku spotkania i pierwszy raz w tym sezonie z boiska musieli zejść z jednym punktem. Remis jest wynikiem, który na pewno, który cieszy przyjezdnych, którzy potrafili odwrócić losy spotkania,. Mamy nadzieję, że wiślacy na zwycięską ścieżkę wrócą już za tydzień, kiedy to w Puławach zmierzą się z Sokołem Sieniawa.
Panowie spokojnie , wygrany mecz zremisowaliśmy trudno nic się wielkiego nie stało Stalowa przegrała walczymy dalej. Wiadomo ze mecz powinnismy wygrać no ale wszystkiego się nie da wygrać
Każdy może komentować, ale nie każdy musi. Serwis wislapulawy.pl nie ponosi odpowiedzialnosci za treść powyższych komentarzy. Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania i redagowania komentarzy nie zwiazanych z tematem, zawierajacych wulgaryzmy, reklamy i obrażajacych osoby trzecie. Zapoznaj się z zasadami serwisu.