Bez punktów i w złych nastrojach opuszczali dziś piłkarze Wisły Grupa Azoty. Puławianie, którzy rozegrali jedną z najlepszych pierwszych połów w tym sezonie w drugiej odsłonie znacznie spuścili z tonu i ulegli ekipie Kotwicy 1:3 i nadal nie mogą pewni spokojni o ligowy byt na sezon 2024/2025.
Trener Mikołaj Raczyński w porównaniu do wyjazdowego spotkania we Wronkach dokonał dwóch zmian w wyjściowej jedenastce Dumy Powiśla. Daniana Pavlasa zastąpił Jan Flak a Kamila Kumocha Meksykanin Manuel Ponce Garcia. Jak pokazały pierwsze minuty przy Hauke-Bosaka obie zmiany były udane, bo już od pierwszych minut przewagę mieli puławianie, którzy często gościli pod bramką Marka Kozioła i już w 4 minucie powinni prowadzić.
W tej to właśnie minucie kapitalne podanie z głębi pola otrzymał Kamil Kargulewicz, który wyszedł sam zna sam z bramkarzem z Kołobrzegu jednak doświadczony bramkarz umiejętnie wyszedł poza pole gry i nogami zatrzymał uderzenie pomocnika Dumy Powisla.
Co nie udało się wiślakom w 4 minucie udało dziesięć minut później. Po rzucie rożnym i centrze Mateusza Klichowicza najprzytomniej w polu bramkowym rywali zachował się Radosław Seweryś, który głową pokonał Kozioła.
Cztery minuty później po kolejnym cornerze blisko bramki na 2:0 był Łukasz Wiech, który jednak w ostatniej chwili został uprzedzony przez rywala i skończyło się kolejnym rzutem rożnym. W 27 minucie spotkania dwójkową akcję rozegrali Klichowicz z Krystianem Putonem i kapitanowi Dumy Powisla zabrakło centymetrów, aby uszczęśliwić zgromadzona dziśna trybunach publiczność.
Kołobrzeżanie w tym okresie nie potrafili zagrozić bramkę w której stał dziś Oskar Mielcarz, a odgryzali się strzałami z dystansu Pytlewskiego w 25 minucie gry i kilka minut później przewrotką w wykonaniu Sebastiana Murawskiego. Obie próby były jednak nie celne i po stronie dorobku piłkarzy trenera Ryszarda Tarasiewicza widniało zero strzałów celnych.
Nieszczęście puławian rozpoczęło się w 33 minucie, kiedy to urazu po szybkim sprincie do piłki doznał Piotr Giel. Mimo, że napastnik próbował wrócić na plac gry kilka minut później trener Raczyński zmuszony był dokonać pierwszej zmiany a kontuzjowanego Giela zastąpił wracajacy po urazie Maciej Bortniczuk.
Po zmianie stron widać było, że ekipa faworyta z Kołobrzega nie sprzeda łatwo skóry. Jednak to puławianie w 53 minucie po pomysłowo rozegranym rzucie rożnym mogli prowadzić. Klichowicz podał z cornera do wbiegającego Putona a temu zabrakło milmetrów, żeby cieszyć się z kolejnej bramki.
W 64 minucie opiekun Kotwicy dokonał aż trzech zmian w swojej ekipie, które odmieniłły przebieg spotkania. Już pięć minut później goście wyrównali. Błąd Sewerysia wykorzystał Jonathan Junior, który idealnie podał na piąty metr do Filipa Kozłowskiego a rezerwowy z bliskoa pokonał Oskara Mielcarza.
Dwie minuty później pzyjezdni prowadzili już 2:1. Tym razem centrą z rzutu rożnego popisał się Łukasz Kosakiewicz, futbolówka trafiła do Cezarego Polaka a ten strzałem głową skierował ją do siatki.
W 74 minucie po szybkiek akcji w pole karne Dumy Powiśla wpadł Olaf Nowak, który nieprzepisowo został powstrzymany przez Przemysława Skałeckiego a arbiter wskazał na rzut karny. Do jedenastki poszedł Junior, który dał swoim kolegom trzecią bramkę i spokojną końcówkę spotkania. Puławianie mimo, że walczyli do końca nie byli w stanie odmienić losów spotkania i po dwóch wygranych z rzędu musieli pogodzić się z porażką.
Już w sobotę podopiecznych trenera Mikołaja Raczyńskiego czeka kolejne ważne spotkanie. W Grudziądzu zmierzymy się z Olimpią prowadzoną przez eks-trenera Dumy Powisla Mariusza Pawlaka. Jeśli wiślaly chcą utrzymać ligowy byt spotkania z ekipą z kujawsko-pomorskiego nie mogą przegrać.
Można przegrać, bo to normalne w sporcie, ale na litość boską, nie w taki sposób. Z drugiej strony, jak przeciwnik, który przez 85 min. gra piach, ale ma fuksa chociaż przez 5 min., to też nie wygrasz, żebyś się zesrał. Panie trenerze, Skała to super zawodnik, ale moim zdaniem, nie powinien grać, jako środkowy obrońca. Za dużo pkt. straciliśmy na wiosnę po jego błędach i karnych.
Niestety możesz grać dobrze czy bardzo dobrze, ale liczy się to co w sieci. Do przerwy mogło być 2:0, po przerwie już 3:0 i pewnie byśmy rozmawiali inaczej. Nie udało się a Kotwica pokazała siłę ławki. Myślę, że każdy w Puławach chciałby mieć na ławce Kozłowskiego, Cywińskiego, którzy wchodzą i odmieniają przebieg meczu. Grać musimy dalej.
Wisła, na 28 meczów w bieżącym sezonie, aż w 18 była na prowadzeniu (to najlepszy wynik w lidze). Z tego wygrała 7 meczów (to najgorszy wynik w lidze). Dla porównania 2 ostatnie teamy w tabeli mają: Sandecja 11 na 7 a Stomil 11 na 8. Tylko w wiosennych 9 meczach prowadziliśmy aż 7 razy, a wygraliśmy zaledwie 2. Generalnie porażające jest to, jak ciężko musimy pracować na bramki, a jak łatwo lub wręcz frajersko je tracimy. Wzorcowy przykład to mecz z Kotwicą. Porażka w tym meczu to nie koniec świata. Gdybym nie widział tego meczu, to powiedziałbym, ok, nie udało się, wszystko zgodnie z planem, ta porażka była wkalkulowana. Pomijam nawet fakt (qrwa jestem spokojny), że Kotwica nie wygrała na wiosnę z żadną drużyną, która walczy z nami o utrzymanie: Jastrzębie 1-3, Lublin II 1-2, Skra 0-1, Grudziądz 0-0, Lech II 1-2). Niestety widziałem ten mecz i szlag człowieka trafia, kiedy widzi, jak gość (z nr 4) przy rzucie rożnym wbiega sam między 6 (sześciu) Wiślaków (dwóch z nich jest o 10 cm wyższych od niego) i wygrywa główkę, przy tym ma tyle fuksa, że piłka odbija mu się od tyłu głowy i wpada przy dalszym słupku, gdzie może ktoś powinien stać. Można powiedzieć - śmierdzący fart, który do dziś czuć nad stadionem w Puławach. To nie pierwszy mecz Wisły, w którym po stracie bramki zespół dostaje paraliżu. W Stalowej po wyrównaniu Stali ledwo dojechaliśmy do przerwy, w Bytomiu w końcówce meczu to samo, z Sandecją podobnie a teraz Kotwica. Przed nami bardzo trudny mecz, którego nie możemy przegrać (jeśli już, to tylko 1 bramką). Pawlak, Kędzierski i Linowski znają pół naszej drużyny na wylot i niczym ich nie zaskoczą: Puton, Klichowicz, Kargulewicz, Janicki, Flak, Wiech, Skałecki. Wzór bez zmian: 33+6+5=44. 6 pkt. w domu będzie ciężko zdobyć, oby udało się 3 (nie liczcie na Pogoń) a 5 pkt. na wyjazdach? Liczę głownie na wyjazdy, te do Grudziądza, Stężycy i Lubina. Wszystko wskazuje, że wiosna będzie bardzo ciężka dla pikawy.
Wisła w 2. lidze po 28 meczach w sezonie (sezon, pkt., miejsce w tabeli):
15/16-49, 3. baraże
12/13-45, 5.
22/23-44, 6. baraże
13/14-42, 6.
14/15-38, 11.
21/22-36, 11.
11/12-34, 10.
23/24-33, 14. teraz
17/18-33, 15. spadek
Przegrana z Kotwicą to 100. porażka Wisły w rozgrywkach 2. ligi (3. poziom, wcześniej gr. wschodnia i eWinner), a więc musiało być z przytupem. Obecny bilans to 296 meczów (nr 300 będzie w Lubinie), 406 punktów (400 pękło w Bytomiu, 2-2 z Polonią), 105-91-100, bramki: 403-368 (400 - Kamil Kumoch z Olimpią Elbląg).
Każdy może komentować, ale nie każdy musi. Serwis wislapulawy.pl nie ponosi odpowiedzialnosci za treść powyższych komentarzy. Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania i redagowania komentarzy nie zwiazanych z tematem, zawierajacych wulgaryzmy, reklamy i obrażajacych osoby trzecie. Zapoznaj się z zasadami serwisu.