Brak pomysłu, brak ambicji - czyli Wisła przegrała z Huraganem
Kryzys w puławskiej Wiśle trwa nadal. W rozegranym dziś spotkaniu 10 kolejki rozgrywek 4 ligi puławianie w starciu beniaminków ulegli po bardzo słabej momentami wręcz żenującej grze zespołowi Huraganu Międzyrzec Podlaski.
Kryzys w puławskiej Wiśle trwa nadal. W rozegranym dziś spotkaniu 10 kolejki rozgrywek 4 ligi puławianie w starciu beniaminków ulegli po bardzo słabej momentami wręcz żenującej grze zespołowi Huraganu Międzyrzec Podlaski.
Przed meczem podopieczni Jerzego Krawczyka w ramach dobrej współpracy ze sponsorami dostali od nich nowe czerwono- białe stroje. Nie przyniosły one niestety szczęścia puławianom.
Od początku wbrew oczekiwaniom 200 osobowej widowni z Puław do ataków ruszyli goście. Nie były to może szczególnie strasznie groźne ataki ale skutecznie absorbowały one uwagę obrońców Wisły. W tym okresie gry wyróżniali się szczególnie skrzydłowi Huraganu, którzy siali po swoich stronach wiele zamętu. W 6 minucie z trybun wydawało się, że po dośrodkowaniu Kamoli w polę karne ręką zagrał jeden z graczy gości, lecz sędzia Podlecki i jego asystent Brzozowski nie zareagowali. W 26 minucie znowu groźniej zrobiło się wreszcie pod bramką Łukasza Krupy. Na uderzenie z 20 metrów zdecydował się obrońca Paweł Pszczoła. Uderzenie choć było bardzo silne było także na nieszczęście puławian bardzo niecelne i piłka wysoko poszybowała nad poprzeczką bramki przyjezdnych. 3 minuty poźniej gospodarze mieli najlepszą sytuację do strzelenia gola. Po małym zamieszaniu w polu karnym międzyrzeczan do piłki doszedł Tomasz Sikora i strzelił z 5 metrów głową. Niestety dla gospodarzy strzelił parę centymetrów od słupka i wszystko skończyło się dobrze dla obrony i bramkarza gości. Trzy minuty jedną z nielicznych kontr wyprowadzili właśnie przyjezdni. Wykorzystali oni złe wybicie piłki przez obronę Wisły. Piłka trafiła do będącego na skraju pola karnego Mazura, który bardzo ładnym technicznym strzałem przerzucił ją nad wychodzącym z bramki bramkarzem gospodarzy Tomaszem Dąbałą. W 40 minucie goście mogli i powinni podwyższyć prowadzenie. Łapiąc nie groźną piłkę bramkarz Dumy Powiśla wyszedł z nią poza pole karne i arbiter Podlecki podyktował rzut wolny pośredni dla Huraganu. Został on jednak źle wykonany gdyż piłka po strzale jednego z przyjezdnych trafiła w mur wiślaków. Do końca pierwszej odsłony gry wynik nie uległ już zmianie i schodzących do szatni piłkarzy Wisły pierwszy raz od jakiegoś czasu żegnały gwizdy.
W przerwie co staje się już tradycją spiker wraz z przedstawicielem portalu Puławy 24 wręczyli szczęśliwemu posiadaczowi wygranego biletu piłkę z autografami piłkarzy Dumy Powiśla. Gdy szczęśliwiec wracał na swoje miejsce na trybunach trwała dyskusja czy gospodarzy stać jeszcze na lepszą grę w drugich 45 minutach.
Aby o to było łatwiej trener Wisły Jerzy Krawczyk dokonał w przerwie aż 3 zmian. Na plac gry weszli Michał Stecyszyn, Damian Wiśniosz i Rafał Dryk, którzy od razu ożywili grę. Zmienili oni zupełnie nie widocznych Piotra Boguszewskiego, Sebastiana Kozdroja, i słabo grającego dziś Bartosza Sałeckiego.
Świeżo wprowadzeni gracze od razu przeprowadzili bardzo groźną akcję. Ze środka pola na lewo podawał Stecyszyn. Lewym skrzydłem pomknął Damian Wiśniosz, który w ładnym stylu niczym tyczkarz mijał rywali, dośrodkował na głowę Tomasza Sikory, który strzelił mocno i ładnie niestety jednak wprost w bramkarza, który podbił w gorę piłkę i ta po poprzece wyszła na rzut rożny. Chwilę później znacznie lepiej grający w tej części gry puławanie mieli kolejną szansę i znowu strzelał Sikora, który zamiast szukać długiego rogu bramki strzeżonej przez Krupę postanowił strzelać w krótki róg i uderzenie napastnika Wisły obronił bramkarz przyjezdnych. W tej części gry Huragan ograniczał się jedynie do nielicznych kontr i jak najszybszego wybijania piłki z własnego pola karnego. W 70 minucie po raz trzeci w tym meczu Sikora mógł strzelić gola. Po bardzo ładnym balansie ciałem w polu karnym odwrócił się on i strzelił. Niestety zrobił to za lekko i w miejsce gdzie stał bramkarz międzyrzeczan, który bez żadnych problemów złapał piłkę. Wiślacy do końca szukali korzystnego dla nich rozstrzygnięcia meczu. Z rzutu rożnego uderzał głową Rafał Dryk. Strzałów z dystansu próbowali Michał Stecyszyn i Mateusz Gawrysiak, jednak one okazywały się bardzo niecelne i wprawiały kibiców w jeszcze większą irytację. W 2 minucie doliczonego czasu gry goście mogli i powinni podwyższyć prowadzenie. Piłkę ze swojego pola karnego wybijał Adam Mróz, który źle podał do Krystiana Burka. Obrońca Wisły nie dość, że nie doszedł do piłki to jeszcze nabawił się poważnej kontuzji nogi. Te błędy puławskiej obrony wykorzystał Mazur, który przejął bezpańską piłkę i pobiegł z nią w pole karne gdzie podał do wprowadzonego nie dawno Gabriela Urbaniuka, który jednak przegrał pojedynek z strzegącym bramki Wisły Tomaszem Dąbalą. Chwilę później wiślacy wykonywali rzut wolny jednak obrońcy gości z problemami ale wybili piłkę na rzut rożny po którego wykonaniu sędzia Podlecki zakończył ten mecz.
Goście bardzo długo nie schodzili z murawy ciesząc się i świętując to niespodziewane zwycięstwo. Wszak wygranych się nie sądzi a zdobyli oni bardzo ważne 3 punkty na boisku drużyny, która przed sezonem miała walczyć przecież o promocję do reorganizowanej III ligi. Jednak jak pokazują ostatnie mecze ambitne plany snute przez działaczy z Puław były chyba na wyrost bo przy takiej dyspozycji podopiecznych Jerzego Krawczyka będą oni walczyć kolejny raz o utrzymanie ligowego bytu a nie o coś więcej. Szkoda, dlatego, że Huragan oprócz strzelonej bramki i ambitnej walki przez 90 minut nie pokazał jakiejś finezyjnej piłki. Gracze z Międzyrzeca grali z tak zwanym serduchem, czego nie można powiedzieć o graczach Wisły, których żegnały po końcowym gwizdku sędziego gwizdy i ironiczne okrzyki.
#28 | patrzący z bokudnia 08/10/2007 09:49 napisał:
Nie rozumiem tych ataków na drużynę i trenera. Ludzie czego wy oczekiwaliście że Wisła bedzie wygrywała ze wszystkimi??. Trener juz przed rundą mówił że drużyna nie została odpowiednio wzmocniona i będą problemy.Popatrzcie realnie na skład. Większośc druzyny to młodzi zawodnicy(Buła, Stecyszyn, Gawrysiak ,Sałecki, Pszczoła, Chwiszczuk) którym brakuje doswiadczenia i ogrania w tej lidze, walczą i starają sie ale to czasami nie wystarcza.Zawodnicy na których powinna opierać się gra są kontuzjowani albo po kontuzjach i dużo brakuje im do pełni formy. Początek był niezły bo wszyscy (oprócz Kepki ) byli zdrowi po za tym beniaminkowie zawsze na początku dobrze sobie radzą chcąc się pokazać w wyższej lidze. W końcu przyszedł kryzys bo musiał przyjść, ważne żeby go szybko przezwyciężyć.Moim zdaniem pretensje do druzyny mozna mieć wtedy gdy nie walczy. A jeżeli wychodzą i walczą , zostawiając często swoje zdrowie na boisku to też trzeba to docenić a nie tylko wylewac na nich pomyje, To jest tylko piłka i nie zawsze wygrywają ci którym kibicujemy i dla których przychodzimy na stadion. Dlatego apeluje o troche cierpliwości. Wyleczą się kontuzjowani, młodzież sie ogra, złapie doświadczenia i wtedy wszyscy powiniśmy mieć powody do radości, bo zwycięstwa przyjść muszą, czego sobie i wszystkim prwadziwym kibicom Wisełki zyczę
z iv ligi nikt nie spada, więc po co grać? Piłkarze: kaska jest to kopiemy, trenerzy: nie jestem głupi żeby mieć w CV spuszczenie klubu, zarząd: nie spadniemy, to nas nie wywalą. To dotyczy 50%klubów w tej klasie. A kibice? A kto by się tam nimi przejmował?
Każdy może komentować, ale nie każdy musi. Serwis wislapulawy.pl nie ponosi odpowiedzialnosci za treść powyższych komentarzy. Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania i redagowania komentarzy nie zwiazanych z tematem, zawierajacych wulgaryzmy, reklamy i obrażajacych osoby trzecie. Zapoznaj się z zasadami serwisu.