Nie udało się odnieść kolejnej wygranej drużynie puławskiej Wisły. Po bardzo emocjonującym dramatycznym spotkaniu podopieczni Jacka Magnuszewskiego zremisowali z wyżej notowanymi Wigrami Suwałki 2:2. Jednak zarówno wiślacy jak i goście przyjęli ten wynik z niedosytem, bowiem zarówno jedni jak i drudzy liczyli tutaj na komplet punktów.
Trener Jacek Magnuszewski mimo wcześniejszych zapowiedzi mógł skorzystać dziś z bramkarza Nazara Penkowca. Niestety z powodu urazu na boisku nie zobaczyliśmy Mateusza Gawrysiaka.
Pierwsze minuty rozgrywanego przy ładnej słonecznej pogodzie spotkania to wyrównana gra z obu stron. Widać było, że podobnie jak w meczu ze Stalą Stalowa Wola wiślacy są cofnięci i będą czekali na kontry. Wynikiem tego była lekka optyczna przewaga przyjezdnych, jednak co ciekawe w 16 minucie gry prowadzenie objęli wiślacy. Kapitalną dwójkową akcję rozegrali Tsvetan Filipov i Konrad Nowak, Bułgar idealnie wypuścił w uliczkę napastnika Dumy Powiśla a ten mimo rozpaczliwej obrony z bliska pokonał Karola Salika.
W 22 minucie wiślakom dopisało niesamowite szczęście. Po uderzeniu Tomasza Tuttasa piłkę z linii bramkowej wybił Mateusz Pielach. W 32 minucie gry kolejny raz groźnie zaatakowali suwałczanie, dyspozycję Nazara Penkowca próbował sprawdzić Karol Mackiewicz, jednak bramkarz Wisły pewnie obronił uderzenie wypożyczonego z Jagiellonii Białystok gracza. W 39 minucie znowu próbował swojego szczęścia Mackiewicz, jednak tym razem piłka po jego strzale uderzyła w boczną siatkę. W 42 minucie spotkania zanotowaliśmy pierwszą kontrowersje bowiem w polu karnym Wisły upadł Tomasz Tuttas. Mimo protestów graczy Wigier sędzia Marcin Muszyński nie przerwał gry i nie podyktował rzutu karnego.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ większym zmianom. Próbowali wiślacy w 54 minucie nieźle uderzał Ivan Litwniuk i próbowali przyjezdni w 57 minucie, Adrian Karankiewicz uderzył w słupek bramki Penkowca. W 61 minucie powinno być 2:0 po centrze z rzutu wolnego Litwniuka uderzał Konrad Szczotka, jednak Karol Salik z problemami ale wybił piłkę na rzut rożny. Jednak co się odwlecze to nie uciecze, bowiem kilka sekund później kapitalnie z rzutu rożnego dośrodkował Ivan Litwniuk, po którego centrze wpadła bezpośrednio do bramki obok zaskoczonego Karola Salika. Wydawało się, że puławianie kontrolują sytuację, jednak suwałczanie grali do końca.W 66 minucie fantastycznie w puławskiej bramce spisał się Nazar Penkowec, który zatrzymał Artura Bogsuza w sytuacji sam na sam. Nie mając nic do stracenia trener Donatas Vencevičius zaczął wprowadzać na boisko ofensywnych graczy. W 74 minucie spotkanie właśnie jeden z rezerwowych doświadczony Litwin Povilas Luksys strzałem z bliska pokonał Nazara Penkowca. Po tej bramce ekipa Wigier nadal nie rezygnowała z ataków ,a litewski szkoleniowiec przyjezdnych dokonywał kolejnych roszad kadrowych. W 88 minucie upór gości został nagrodzony. Tsvetan Filipov zdaniem arbitra Marcina Muszyńskiego faulował w polu karnym jednego z graczy gości i arbiter z Łodzi tym razem pokazał na wapno. Jedenastkę wykorzystał Tomasz Tuttas i mimo heroicznych prób wiślaków, między innymi Dawida Pożaka i Szymona Martusia wynik nie uległ już zmianie.
Przyznać trzeba, że remis na pewno nie krzywdzi żadnej z drużyn, bowiem zarówno wiślacy jak i ekipa z Suwałk zostawili na boisku serce. Właśnie za tę ambitną walkę podziękowali piłkarzom kibice na stadionie żegnając puławian brawami. Szkoda tylko, że ekipie Dumy Powiśla zabrakło kilku minut koncentracji, aby utrzeć nosa wyżej notowanemu rywalowi. Przyznać jednak należy, że ekipa z nad Czarnej Hańczy była jednym z najlepszych rywali z jakimi Wisła mierzyła się w tej rundzie.
Walery, powiem Ci, że na ostatnim meczu Pogoni Siedlce z Radomiakiem zbyt dużo osób z karnetami nie widziałem. Widziałem za to sporo ludzi z biletami dodawanymi w lokalnych sklepach do sześciopaku piwa no i wielu kupujących bilet w kasach przed meczem. Z tym, że około 30-40 metrowa kolejka była rozładowana w ciągu 10min a wszystko szło w miarę płynnie. No i nie było 300-400 osób tak jak u Nas...
Przyzwyczajenia wypadało by zmienić. Także u Nas. Niektórzy dalej myślą, że wejdą na mecz przed pierwszym gwizdkiem przychodząc 5 min przed meczem bez biletu. Albo, że wkręcą się na krzywy ryj w okolicach przerwy. Moim zdaniem taki stan rzeczy to także wina osób rządzących klubem a nie tylko mentalności ludzi, choć ta na prawdę zatrzymała się na poziomie V ligi i biletów za 20000zł czy wejść na legitymację klubową szwagra kolegi...
łukasz zgodzę się z Tobą. Wiesz w Puławach przychodziłeś 10 minut przed meczem na okręgówkę wystarczało to, bo w kasie wyrwali bilet za 10 tysięcy złotych ( pamiętacie te drogie bilety ) swego czasu hit na stronie, nikt niczego nie wpisywał płaciłeś dostawałeś bilet i wchodziłeś. Albo i nie płaciłeś, bo wiele osób kombinowało a to stało na górce a to szukało dziur w płocie od strony lasu a to jeszcze inne rzeczy.
Są przedsprzedaże można kupić wcześniej bilet. Do 18 to nawet jeśli ktoś pracuje do 16 czy 17 bilet da radę zakupić. Zawsze można w sobotę wyjść na spacer po bilety z rana a potem na mecz. Albo zamiast wyjść za 15 minut mecz te 40 minut, posiedzieć na stadionie. Kto pija może wypić przed meczem zimne z pianką zjeść zapiekankę. Na innych stadionach tak robią. W rzeczonych Siedlcach stadion na 30 minut przed meczem jest w połowie albo i więcej zapełniony.
Skoro mowa o biletach. W Siedlcach jest możliwość zakupu przez internet. Sam dziś tak kupiłem na czwartkowy mecz Pogoni z Motorem. Czy i u nas tak nie powinno być?
Nie chodzi tu o ligę buraczaną czy kartoflaną tylko o to jakie jest podejście władz klubu do kibiców. Był jakiś powód dla którego nie można było otworzyć wszystkich kas?
Każdy może komentować, ale nie każdy musi. Serwis wislapulawy.pl nie ponosi odpowiedzialnosci za treść powyższych komentarzy. Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania i redagowania komentarzy nie zwiazanych z tematem, zawierajacych wulgaryzmy, reklamy i obrażajacych osoby trzecie. Zapoznaj się z zasadami serwisu.