Rydlówka zdobyta - osłabiona Wisła wygrywa z Sandecją Nowy Sącz
Istny horror zakończony happy-endem zgotowali dziś kibicom piłkarze Wisły Grupy Azoty. Puławianie pokonali występującą w roli gospodarza w Krakowie Sandecję Nowy Sącz 2:1 i po kilkudziesięciu próbach odczarowali w końcu obiekt przy ulicy Rydlówka 23.
Trener Michał Piros nie mógł w dzisiejszym spotkaniu skorzystać z pauzującego za nadmiar żółtych kartek Łukasza Wiecha. Pochodzącego z Lublina obrońcę zastąpił młody Radosław Seweryś dla którego był do pierwszy występ w podstawowej jedenastce Wisły Grupa Azoty w meczu ligowym. Do jedenastki wrócił Damian Kołtański, który zastąpił będącego tym razem w rezerwie Roberta Janickiego.
Już pierwsze minuty rozgrywanego w pięknej wrześniowej aurze spotkania pokazały, że miejsce które zajmują w ligowej tabeli nominalni gospodarze jest mylące. Od pierwszego gwizdka Kornela Paszkiewicza z Kątów Wrocławskich ekipa z Nowego Sącza ruszyła to wysokiego pressingu utrudniając wiślakom grę. W 11 minucie groźnie zrobiło się pod bramką Oskara Mielcarza,bowiem z rzutu wolnego groźnie uderzał Radosław Gołębiowski, ale bramkarz Dumy Powiśla nie dał się zaskoczyć.
W odpowiedzi kilka minut później po pomysłowo rozegranym rzucie rożnym piłka od Krystiana Putona trafiła do Janusza Nojszewskiego, ale wypożyczony z Korony Kielce zawodnik uderzył nad bramką w której stał były gracz właśnie kieleckiego klubu Paweł Sokół.
W 25 minucie szalony rajd na bramkę Wisły Grupa Azoty przeprowadził lewą stroną Kacper Talar, który wpadł w pole karne puławian, ale uderzył w krótki róg bramki Mielcarza i popularny Mielona nogami odbił uderzenie młodzieżowca Sandekcji. Cztery minuty później nieliczni fani gospodarzy mogli cieszyć się z bramki. Po szybkiej kontrze w pole karne Wisły Grupa Azoty wpadł Radosław Gołębiowski i strzałem w długi róg nie dał szans na skuteczną interwencję Mielcarzowi.
Dwie minuty później mogło i powinno być 1:1 ale Paweł Sokół kapitalnie sparował uderzenie Nojszewskiego i skończyło się jedynie rzutem rożnym dla puławian. W 37 minucie kolejną okazję na wyrównanie zmarnowali puławianie. Po centrze Kacpra Kaczoroeskiego nieczysto w futbolówkę uderzył Damian Kołtański i piłka minęła świątynie Sokoła. Do końca pierwszej połowy przy Rydlówce więcej goli nie obejrzeliśmy co oznaczało, że do szatni puławianie kolejny raz w tym sezonie zeszli przegrywając.
Druga połowa rozpoczęła się najgorzej jak mogła. W 47 minucie Kornel Paszkiewicz ukarał bowiem Karola Noiszewskiego żółtą kartką a ,że było to drugie ostrzeżenie dla stopera Wisły Grupa Azoty puławianie od 48 minuty gry zmuszeni byli grać w osłabieniu. Warto dodać w tym miejscu, ze arbiter z Kątów Wrocławskich pierwotnie żółty kartonik pokazał Krystianowi Putonowi, jednak po protestach ławki Sandecji wskazał na Noiszewskiego.
Minutę później gospodarze mogli zamknąć to spotkanie. Z rzutu wolnego uderzał Mikołaj Kwietniewski futbolówkę odbił przed siebie Mielcarz, który w kapitalnym stylu obronił dobitkę z bliska w wykonaniu Talara. Ta sytuacja podłamała miejscowych, bowiem kolejne minuty należały do grających w osłabieniu puławian. Najpierw w 55 minucie po wrzutce Putona obok bramki uderzał Radosław Sewryś a kilka minut później tylko ofiarna interwencja Sokoła po strzale Retlewskiego zapobiegła utracie gola przez Sandecję.
W 66 minucie ten sam zawodnik zmarnował kapitalną szansę na wyrównanie po szybkiej kontrze i wyjściu sam na sam z Sokołem, kiedy posłał piłkę wysoko nad bramką gospodarzy. Minuty mijały, ale puławianie nie przestawali atakować. Cztery minuty później po dobrym podaniu od Sewerysia kolejny raz sam na sam z Sokołem znalazł się Retlewski i tym razem nie pomylił się i doprowadził do remisu. Ciężko opisać to co działo się na trybunach stadionu Garbarni, bowiem nieliczna publiczność nie mogła uwierzyć w to co się stało. W 76 minucie trybuny zamarły bowiem grający w osłabieniu puławianie objęli prowadzenie. Po centrze Kacpra Kaczorowskiego w polu karnym Sandecji najlepiej odnalazł się Przemysław Skałecki i kapitan Wisły Grupa Azoty precyzyjnym strzałem głową wyprowadził Dumę Powiśla na prowadzenie.
Co zrozumiałe mający prowadzenie i grający w osłabieniu wiślacy cofnęli się o ofiarnie bronili. Najgroźniej pod bramką Oskara Mielcarza zrobiło się 81 minucie gry , kiedy z rzutu wolnego na bramkę puławian uderzył Gołębiowski. Na szczęście dla podopiecznych trenera Michała Pirosa futbolówka trafiła w słupek bramki w której stał Mielcarz i wyszła w pole.
Kolejne minuty dla kibiców Wisły Grupa Azoty dłużyły się niemiłosiernie, ale na szczęście po długich prawie siedmiu słabo radzący sobie dziś sędzia Paszkiewicz zakończył to spotkanie i 3 oczka mogły pierwszy raz w tym sezonie pojechać do Puław.
Ekipa Wisły Grupa Azoty może w dobrych humorach czekać na piątek, kiedy to w ramach obchodów 100-lecia naszego klubu w towarzyskim spotkaniu zagramy z Legią Warszawa. Do ligowej rywalizacji wrócimy w poniedziałek, kiedy to także przy Hauke-Bosaka zagramy z Polonią Bytom.
Sandecja Nowy Sącz : Wisła Grupa Azoty Puławy 1:2 ( 1:0)
Gołębiowski 29 - Retlewski 70, Skalecki 76
Żółte kartki Talar, Rutkowski, Vaclavik, Potma ( Sandecja Nowy Sącz ) - Noiszewski, Skałecki, Retlewski, Kumoch, Klichowicz ( Wisła Grupa Azoty) oraz Piotr Grabarz i trener Michał Piros na ławce.
Czerwona kartka Karol Noiszewski ( 48 minuta za drugą żółtą)
Helena, mam zawał. Coś niebywałego. Nie pamiętam takiej historii w meczu Wisły. Przy okazji totalny pogrom komentatorów i ekspertów na FB. Spier.... z komentarzami aż miło. Tak trzymać. Brawo.
Każdy może komentować, ale nie każdy musi. Serwis wislapulawy.pl nie ponosi odpowiedzialnosci za treść powyższych komentarzy. Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania i redagowania komentarzy nie zwiazanych z tematem, zawierajacych wulgaryzmy, reklamy i obrażajacych osoby trzecie. Zapoznaj się z zasadami serwisu.