Bardzo dobre spotkanie, aż 7 bramek i wygraną puławskiej Wisły zobaczyli dziś kibice, którzy mimo chłodnej listopadowej aury udali się do pobliskiego Legionowa na starcie puławskiej Wisły z ekipą Legionovii. Podopieczni Bogdana Bławackiego pokonali dziś gospodarzy 4:3, ale spotkanie wcale nie było aż tak zacięte jak wskazuje na to wynik, bowiem podopieczni Słoweńca Roberta Pevnika dwie ostatnie bramki strzelili już pod sam koniec spotkania, kiedy wynik meczu był już rozstrzygnięty.
W dzisiejszym spotkaniu trener Wisły Bogdan Bławacki kolejny raz zaskoczył kibiców zestawieniem wyjściowego składu. Do bramki za kontuzjowanego Michała Leszczyńskiego wskoczył wracający po długiej kontuzji Nazar Penkowec. W podstawowej jedenastce zabrakło także Christophera Edwardsa, Rafała Wiącka, Szymona Martusia i Konrada Nowaka. W ich miejsce szansę gry dostali młody Karol Barański, Arkadiusz Maksymiuk, Dawid Pożak czy dobrze wspominający mecze z Legionovią Jarosław Niezgoda.
Spotkanie idealnie ułożyło się dla wiślaków. Już w 5 minucie gry, po dobrym przerzucie piłki z prawej strony od Vołodymira Fedoriva w znakomitej sytuacji znalazł się Dawid Pożak, który po minięciu jednego z obrońców uderzył po długim rogu czym kompletnie zaskoczył stojącego w bramce gospodarzy Pawła Waśkowa.
W 8 minucie puławianie mogli prowadzić już 2:0, tym razem w dobrej sytuacji znalazł się Jarosław Niezgoda, którego w ostatniej chwili uprzedził wybiegający z bramki Wasków. W 16 minucie po kolejnym dobrym podaniu Fedoriva przed szansą na gola stanął Tomasz Sedlewski, jednak pomocnik Dumy Powiśla źle przyjął piłkę i uderzył w boczną siatkę. Gospodarze ograniczali się do strzałów z dystansu najpierw uderzał obok bramki Rafał Maciejewski a kilka minut później niecelnie uderzał Samuelson Odunka.
W 34 minucie kolejną dobrą centrą popisał się Fedoriv, który dograł piłkę w dobrym stylu do Jarosława Niezgody, jednak uderzenie młodego napastnika Wisły złapał Paweł Wasków. W 40 minucie gry wiślacy prowadzili już 2:0. Tym razem dobrze pokazał się Tsvetan Flipov, który popisał się solową akcją, oddał strzał obroniony przez Waśkowa, jednak do odbitej piłki dopadł Jarosław Niezgoda i mocnym strzałem wpakował piłkę do siatki. Minutę później mogło być 3:0, jednak piłka po uderzeniu napastnika Dumy Powiśla minimalnie poszybowała obok bramki Legionovii.
Drugą połowę lepiej rozpoczęli gospodarze. W 48 minucie po solowej akcji wprowadzonego w przerwie Łukasza Komniaka piłka trafiła w poprzeczkę bramki strzeżonej przez Nazara Penkowca.
Legionowianie nie zrezygnowali i w końcu dopięli swego w 62 minucie gry, kiedy to po rzucie wolnym pośrednim podyktowanym za zagranie nakładką w polu karnym do siatki trafił Sebastian Janusiński. Uderzenie pomocnika Legionovii było piekielnie silne i przełamało mur stojących na linii bramkowej wiślaków. Stracona bramka nie załamała podopiecznych trenera Bławackiego. Kilkadziesiąt sekund później puławianie prowadzili ponownie dwiema bramkami. Bardzo dobrym strzałem w długi róg popisał się Vołodymir Fedoriv a piłka ku rozpaczy fanów miejscowych wpadła do siatki. W 70 minucie puławianie prowadzili już 4:1. Tym razem z dobrej strony pokazał się Jarosław Niezgoda który z prawej strony dograł piłkę do Tomasza Sedlewskiemu, któremu nie pozostało nic innego jak skierować ją do bramki bezradnego Waśkowa. W 80 minucie w słupek uderzył wprowadzony chwilę wcześniej Raphael a dwie minuty później niecelnie strzelał na bramkę gospodarzy Sedlewski. I gdy wydawało się, że emocje w tym meczu się skończyły w 82 minucie kapitalnym strzałem dystansu popisał się Paweł Broniszewski a piłka wpadła idealnie w okienko bramki gości. Końcówka to ciągły napór legionowian, którzy uwierzyli, że mogą tutaj wyrównać. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry po centrze Samuelsona Odunki piłkę głową do bramki skierował Szymon Lewicki. Po tej bramce arbiter Tomasz Marciniak nawet nie pozwolił wznowić gry wiślakom, tylko zakończył spotkanie.
Po meczu wszyscy obserwatorzy spotkania podkreślali, że wygrana Wisły była zasłużona a dwie bramki w końcówce nieco zamazują obraz tego spotkania. Ekipa Dumy Powiśla pokazała, że mimo osłabień kadrowych potrafi strzelać bramki i wygrywać i co cieszy gromadzić ważne punkty. Co smuci to końcówka, która ewidentnie nie wyszła ekipie Wisły i na pewno nad nią będą musieli popracować puławianie przed kolejnym spotkaniem za przysłowiowe 6 punktów, które Duma Powiśla rozegra już za tydzień w Brzesku z miejscowym Okocimskim.
Znany jest kolejny sparingpartner Wisly w przygotowaniach do rozgrywek wiosennych.
28 stycznia Wisla w Puławach zagra z drużyną J. Magnuszewskiego Radomiakiem.
Każdy może komentować, ale nie każdy musi. Serwis wislapulawy.pl nie ponosi odpowiedzialnosci za treść powyższych komentarzy. Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania i redagowania komentarzy nie zwiazanych z tematem, zawierajacych wulgaryzmy, reklamy i obrażajacych osoby trzecie. Zapoznaj się z zasadami serwisu.