Puchar nie dla Nas- nieskuteczna Wisła przegrywa w Janowie Lubelskim
Mecze pucharowe rządzą się swoimi prawami tymi słowami można rozpocząć relację z pierwszego w tej rundzie wyjazdowego spotkania puławskiej Wisły. Lider III ligi z kilkoma rezerwowymi w składzie udał się do Janowa Lubelskiego, aby pewnie zapewnić sobie awans do finału Pucharu Polski na szczeblu okręgu Lubelskiego. Niestety piękny sen kibiców i wiślaków o zdobyciu trofeum został brutalnie przerwany, przez ambitnie grających graczy Janowianki.
Wraz z wiślakami do Janowa Lubelskiego udała się grupa około 30 wiernych kibiców, którzy przed meczem nie dopuszczali nawet myśli o porażce. Nawet sami gospodarze marzyli, aby przegrać jak najniżej.
Już wstępna lektura meczowego składu wiślaków pokazywała, że trener Mariusz Sawa zgodnie z zapowiedziami dał odpocząć kilku podstawowym do tej pory graczom. Na trybunach usiedli między innymi bramkarz Kamil Beszczyński, Rafał Giziński, Rafał Kursa czy Maciej Wójtowicz. Oprócz nich na ławce rezerwowych zasiedli dwaj najskuteczniejsi strzelcy Dumy Powiśla Łukasz Giza i Konrad Nowak. Tak więc spotkanie rozpoczęli rezerwowi z debiutującymi w zespole seniorów bramkarz Łukasz Chojak i Adrian Gawidziel.
Pierwszy kwadrans spotkania to jednym słowem nuda. Obie ekipy skupiły się głównie na grze w środku pola, tak więc składnych akcji było jak na lekarstwo. Jedyną wartą odnotowania sytuacją jest uderzenie z rzutu wolnego Łukasza Misztala, który jednak zamiast do bramki strzeżonej przez Przemysława Drelicha trafił w mur. Chwilę później wiślacy już prowadzili. Błąd popełnił bramkarz Janowianki, który wybił piłkę wprost pod nogi stojącego na 3 metrze Mateusza Kamoli, któremu nie pozostało nic innego jak skierować piłkę do siatki gospodarzy. Kolejne minuty to przewaga Dumy Powiśla. Jednak była to jedynie przewaga optyczna z której nie wynikało zupełnie nic. Dopiero w 30 minucie spotkania wiślacy stanęli przed kolejną szansą bramkową. Z lewej strony z rzutu wolnego dośrodkowywał Michał Chwiszczuk, piłka idealnie spadła na głowę Rafała Dryka, który na nieszczęście uderzył w poprzeczkę. Gospodarze na swoją akcję czekali do 41 minuty gry, kiedy to po dośrodkowaniu w pole karne Wisły, piłka minęła obrońców z Puław a także wszystkich zawodników Janowianki.
Druga połowa spotkania rozpoczęła się od groźnej akcji gospodarzy. Na szczęście dla wiślaków w decydującym momencie akcji w piłkę nie trafił Patryk Sadowski i skończyło się na strachu dla Wisły. Jednak wiślacy widocznie nie wyciągnęli wniosków z tej lekcji, bowiem w 50 minucie ambitni gospodarze wyrównali. Piłkę na środku boiska stracił Kamil Kowalski na uderzenie z 20 metrów zdecydował się Mateusz Szczecki. Piłka po jego uderzeniu odbiła się od jednego i drugiego słupka i wylądowała w bramce Łukasza Chojaka.
Wiślacy bardzo szybko chcieli odzyskać prowadzenie, jednak ich akcjom brakowało składu. Podania do Kamoli były zbyt mocne i przechwytywał je dobrze grający na przedpolu Przemysław Drelich. Jednak najgorsze nastąpiło w 68 minucie. Po rzucie rożnym Bartosz Wojtan po kolejny raz po błędzie Kowalskiego pokonał Łukasza Chojaka, który mimo,że odbił pierwsze uderzenie jednak przy dobitne Wojtana był już bezsilny. Ostatnie 20 minut to rozpaczliwa gra Wisły o strzelenie chociaż jednej bramki. W 74 minucie uczynił to nawet Michał Budzyński, ale sędzia Radosław Wąsik nie wiedząc czemu nie uznał jej mimo wielkich protestów graczy Wisły. W 82 minucie mogło być już po meczu i po emocjach, bowiem na solową akcję zdecydował się Łukasz Piecyk, którego uderzenie trafiło w poprzeczkę bramki Wisły. W 86 minucie przed szansą strzelenia gola stanął Piotr Mokiejewski, ale jego uderzenie końcami palców wybronił Drelich.
Mimo, że sędzia Wąsik doliczył do regulaminowych 90 minut aż 5 minut, wiślacy nie potrafili strzelić chociaż jednej bramki i doprowadzić do dogrywki. Co ciekawe sami mogli stracić jeszcze jedną bramkę, ale sytuację sam na sam obronił Łukasz Chojak.
Janowianie pokazali dziś, że ambitna gra przynosi efekty. Podopieczni Andrzeja Wachowicza do starcia z Wisłą przystąpili zaledwie w 14 osobowym składzie, w końcówce w polu wystąpił nawet bramkarz Artur Kielarski. Wiślacy mimo, że prowadzili grę, grali zdecydowanie dojrzalej okazali się dzisiaj ekipą nieskuteczną a nieskuteczność w futbolu zazwyczaj oznacza porażkę. Tak dziś się stało. Oby z tej porażki sztab szkoleniowy wyciągnął odpowiednie wnioski, bowiem batalia o II ligę wchodzi w decydującą fazę i nie można pozwolić sobie na chwile słabości.
szkoda że przegrali do meczu podeszli może zbyt pewni siebie na mecze ligowe inaczej są zmotywowani inna sprawa to bardzo dużo zawodników z drugiego składu i są niezgrani !!co do Kowalskiego dużo było jego winy ale pamiętamy w rundzie jesiennej obok bardzo dobrego meczu z Avią miał bardzo zły z Sarzyną młody zawodnik i ma niestabilną formę jakby nie było na tej pozycji bardziej doświadczonego zawodnika i dać mu szanse gry w każdym meczu to uważam by się dotarł i dobrze grał !a na bramkę powtarzam po raz kolejny niech wraca Kuba i broni w pierwszym składzie uważam że się sprawdzi !
Jak to powiedzieli po meczu niektórzy obserwatorzy tego spotkania na 10 meczy Wisły z Janowianką to Wisła wygrała by 9. No nie fart, że trafiło na ten 1 akurat. Wisła była lepsza prowadziła grę, ale liczy się to co jest w siatce rywali. A do bramki Janowianki piłka wpadła tylko raz.
Byli niezgrani - pełna zgoda, brakowało żądeł z przodu, widać, że Kama nie doszedł do siebie, zresztą trudno kogokolwiek wyróżnić. Prawdą jest, że gdyby w I połowie wykorzystali co mieli, byłoby po meczu, zresztą i w II połowie mieli sytuacje, ale ewidentnie nie chciało wpaść, bo nie miał kto tych akcji wykończyć. Uważam, że personalnie było to dobre posunięcie trenera, dał szansę młodzieży, bo zagrali wszyscy ( za wyjątkiem Jabkowskiego ) i zmiennikom, Janowianka tez zagrała w eksperymentalnym składzie...no i wygrali. Może to i urok pucharów, że jadąc na mecz ze słabszym rywalem, nie ma co liczyć, że się położy na trawie. Od wniosków jest trener, zresztą w trzech słowach już ten mecz "na gorąco" ocenił. Jedziemy dalej, na pewno szkoda przegranej, ale cele są inne. Janowiance należą się brawa, bo dla nich to sukces i powód do radości, jak dla nas 5 maja 2009 roku, kiedy ograliśmy w PP Stal Kraśnik 3 : 0. Ale się rozpisałem.
Ja bym tu Kamy nie winił, Kama gra dobrze jeśli się dobrze czuje psychicznie, tak jak każdy w sumie. Jak trener będzie na Niego stawiał to będzie strzelał jak na zawołanie - tego jestem pewien. Teraz gra mało więc jak dostaje szansę to się trochę spina w obawie przed jakims złym zagraniem.
Dobra decyzja o wpuszczeniu do gry zmienników, dziwi tylko ten ostatni fragment meczu gdy graliśmy bez napastnika. Został z przodu Rafął Dryk, który grał w Wiśle chyba na każdej pozycji i klasycznym napastnikiem nie jest. Podejrzewam, że jeden z naszej eksportowej dwójki siedzącej na ławce załatwiłby sprawę w 10 minut. Może gola by nie strzelił ,ale związał 2-3 graczy i robił miejsce dla kolegów.
Co do składu Janowianki to się nie zgodzę. Grali niemalże pierwszą jedenastką. Mieli problemy na ławce,ale pierwszy skład właściwie optymalny. Nie grali tylko Sobótka i Gąbka. Nie zmienia to faktu, że Wisła powinna ich przejść bez większego wysiłku.
Trudno, stało się. Gramy dalej. Oby w sobotę passa zwycięstw została przedłużona.
Ja Kamy nie winię, broń Boże, ucieszyłem się, że strzelił bramkę, pomyślałem, odblokował się i ukuje coś jeszcze ( tak jak "pociągnął" na sparingu z Kozienicami ), nie udało się. Co do składu Janowianki, to piszę to, co przeczytałem w prasie.
Do poprzedniego newsa, ale myślę, że warto kontynuować ową dysputę tu. Kolego kjk - w żadnym razie nie winię trenera, zastanawiam się tylko dlaczego tak się stało, że ani Giza ani Nowak nie rozgrzewali się. Czy spadła by któremuś z nich korona z głowy, gdyby się pokopał po czole te 20 minut? Nie. Ale trener Sawa wolał zdjąć jedynego napastnika (naprawdę, Rafał to napastnik?), za grającego dobrze wczoraj Orzędowskiego wprowadza Budzyńskiego, który zresztą też zagrał dobrze. No cóż, moim zdaniem do zmiany wczoraj bardziej był Mokiejewski. Naprawdę Twoim zdaniem to jest normalne? To wolny kraj i będę zadawał pytania nawet nie oczekując odpowiedzi.
A Twój tekst o jakichś garażach, małpach i pseudokibicach jest tak żałosny i jeszcze bardziej niezrozumiały, że żal tego komentować. Kibicem jakim jestem, pozwól, że sam będę to oceniał. Gdzie byłeś wczoraj ? Bo na pewno nie na meczu.
A co do zawodnika na lewej stronie obrony to zdania nie zmienię... Avia się na nim poznała, a my dalej musimy się z nim męczyć, ale myślę, że zbyt długo to nie będzie trwało.
Panie Darku, jakby nie patrzeć, to nasz mecz z Kraśnikiem sprzed 2 lat to troszkę inny rozmiar kapelusza. Wtedy my zmierzaliśmy pewnie po awans do III Ligi, Stal broniła się przed spadkiem z niej i przyjechała do nas dość rezerwowym składem. Pamiętam, że Beszczo wtedy bronił (zresztą kapitalnie ), ale nie było Nowaka i reszty. Teraz my jesteśmy praktycznie jedną nogą w II Lidze, a Janowianka na ten moment jest na miejscu spadkowym, więc to trochę daleko idąca analogia.
Każdy może komentować, ale nie każdy musi. Serwis wislapulawy.pl nie ponosi odpowiedzialnosci za treść powyższych komentarzy. Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania i redagowania komentarzy nie zwiazanych z tematem, zawierajacych wulgaryzmy, reklamy i obrażajacych osoby trzecie. Zapoznaj się z zasadami serwisu.