Nie tak wyobrażali sobie kibice Wisły początek wiosennych zmagań przy Parkowej. Wiślacy po słabym meczu ulegli dziś Avii Świdnik 1:2 i niestety nie zdołali przełamać fatalnej passy z meczów ze świdniczanami z którymi nie potrafią wygrać w lidze od 10 lat. Na kolejną wygraną będziemy musieli poczekać przynajmniej rok, chociaż patrząc na dzisiejszą formę podopiecznych Jacka Fiedenia można obawiać się czy Wisła zasługuje i będzie w stanie skutecznie walczyć o utrzymanie w gronie III ligowców.
Nie tak wyobrażali sobie kibice Wisły początek wiosennych zmagań przy Parkowej. Wiślacy po słabym meczu ulegli dziś Avii Świdnik 1:2 i niestety nie zdołali przełamać fatalnej passy z meczów ze świdniczanami z którymi nie potrafią wygrać w lidze od 10 lat. Na kolejną wygraną będziemy musieli poczekać przynajmniej rok, chociaż patrząc na dzisiejszą formę podopiecznych Jacka Fiedenia można obawiać się czy Wisła zasługuje i będzie w stanie skutecznie walczyć o utrzymanie w gronie III ligowców.
Pierwsze wiosenne spotkanie w Zwoleniu rozpoczęło się bardzo spokojnie. Przez pierwsze kilkanaście minut na murawie zwoleńskiego obiektu trwało wzajemne badanie się, a składnych akcji było jak na lekarstwo. Pierwszą godną odnotowania sytuacją, jest uderzenie Konrada Nowaka z 6 minuty, jednak piłka po uderzeniu pomocnika Dumy Powiśla kilka dobrych metrów minęła bramkę w której stał Kamil Styżej. Na kolejną akcję obserwatorzy tego spotkania musieli czekać aż do 15 minuty, kiedy to goście objęli prowadzenie. Z lewej strony z rzutu wolnego wrzucał jeden z graczy Avii piłka trafiła na głowę Pawła Pranagala, któremu nie pozostało nic innego jak skierować ją do bramki w której stał bezradny Kamil Beszczyński. Gospodarze mogli szybko wyrównać, minutę później na solową akcję zdecydował się Konrad Nowak, ale jego niezłe uderzenie zostało wybił z linii bramkowej Rusiecki. Była to najlepsza okazja bramkowa dla wiślaków w przeciągu całej pierwszej połowy. Chwilę później pod zwoleńskim obiektem pojawili się kibice gości, którzy w dobrej liczbie wspierali swoich zawodników. Co ciekawe fani FKS-u nie weszli do klatki, tylko dopingowali z pod bramy wjazdowej na stadion.
Natomiast na boisku, które z każdą chwilą przypominało bardziej arenę zapasów w błocie działo się niewiele. Obie drużyny skupiły się głównie na walce w środku pola z ,której tak naprawdę nie wynikało nic. Bardziej gorącą zrobiło się dopiero w 32 minucie, kiedy kolejny już raz szarżujący Nowak był blisko strzelenia wyrównującej bramki dla Wisły. Jednak tym razem z dobrej strony w bramce pokazał się Styżej, który wybił piłkę na róg. Przy interwencji golkiper ze Świdnika został uderzony w twarz i z tego powodu w meczu nastąpiła przymusowa przerwa, kiedy to była udzielana pomoc zawodnikowi Avii. Kolejną wartą odnotowania sytuacją dla Wisły było uderzenie z 39 minuty Mateusza Gawrysiaka, które z kłopotami ale obronił Styżej.
W 44 minucie świdniczanie mogli i powinni prowadzić 2:0. Z lewej strony piłkę w pole karne dogrywał Rusiecki, ale na szczęście dla Wisły żadnej z graczy przyjezdnych jej nie przeciął i piłkę od bramki mógł wznowić mało pewny dziś Kamil Beszczyński. Na tym zakończyła się pierwsza połowa.
Wielu kibiców w przerwie zastanawiało się na pewno jakich zmian dokona w składzie Wisły trener Jacek Fiedeń, bowiem wiślakom nie szło. Jednak szkoleniowiec rodem z Łęcznej zaskoczył wszystkich, bowiem drugie 45 minut Duma Powiśla rozpoczęła bez zmian w składzie. Mimo, że bez roszad, to do ataków ruszyli gospodarze. Najpierw w 52 minucie strzelać próbował aktywny dziś Nowak, ale kolejny raz uderzenie Nowego było zbyt lekkie. Wiślacy dopięli swego dopiero w 71 minucie, kiedy to Nowaka w polu karnym faulował Gralewski. Sędzia Robert Podlecki nie miał wątpliwości i wskazał na wapno. Do piłki podszedł kapitan Dumy Powiśla Łukasz Giza i pewnym strzałem dał wiślakom wyrównanie. Po stracie bramki odważniej do przodu ruszyli goście, jednak ich strzały były bardzo anemiczne i niecelne. Niestety do czasur30; W końcówce na noszach po brutalnym faulu Paluszka boisko na noszach opuścił Daniel Krakiewicz, któremu gracz Avii naskoczył na staw skokowy.
W doliczonym czasie gry przyjezdni dopięli jednak swego i zdobyli bramkę na wagę 3 punktów. Wybitą piłkę z pola karnego ładnie opanował i skierował do siatki Krzysztof Gralewski, który tym samym odkupił swoje winy za rzut karny, który sam spowodował. Piłka mimo rozpaczy wiślaków wylądowała w dolnym prawym rogu bramki Beszczyńskiego, a świdniczanie oszaleli ze szczęścia. Chwilę później sędzia Podlecki zakończył to spotkanie z gracze Avii wraz ze swoimi kibicami mogli cieszyć się z 3 punktów.
A wiślacy?? Puławianie bardzo długo smutni siedzieli przy swojej ławce rezerwowych nie mogąc uwierzyć w to co się stało, bowiem przyjezdni w drugiej połowie przeprowadzili dosłownie dwie akcje i wygrali to spotkanie. Wesołej miny nie miał także trener Dumy Powiśla, który żałował straty gola w ostatnich sekundach meczu a także kontuzji, których doznali Wojciech Kępka i Daniel Krakiewicz.
Smuci także, że mimo szumnych zapowiedzi na trybunach obiektu przy Parkowej znowu brakowało dopingu dla wiślaków. Niestety kolejne spotkanie przez graczy Dumy Powiśla rozegrane było przy dopingu dla graczy Avii, którzy na pewno czuli się jak u siebie w domu. Szkoda, że piłkarzom Wisły nie chcą pomóc kibice, którzy pokazywali nie jeden raz, że ich doping wiele może.
Przed wiślakami kolejne ciężkie i trudne spotkanie. Już w środę puławianie jadą do pobliskiej Poniatowej na spotkanie z miejscową Stalą. Tam też przydałby się doping puławskich fanów.
dziekuje bogu ze przezyłem inwazje puławskich kibiców na zwolen. buuuhahahahaha
przykro było patrzec na to co wyprawiaja nasi zawodnicy, wspierani z ławki przez Bakero III ligi panie prezesie oby na koniec sezonu zajac bezpieczne miejsce i wszyscy razem podziekujemy panu trenerowi
Szkoda, że piłkarzom Wisły nie chcą pomóc kibice, którzy pokazywali nie jeden raz, że ich doping wiele może.
Jasne nie chcemy pomóc piłkarzom...Każdy wie jak jest.Mecze w Zwoleniu nie cieszą się dużym zainteresowaniem,jak Wisła wróci do Puław wtedy sie pokażemy.Może redakcja na następny mecz cos ogarnie zamiast płakać na łamach stronki?
Prawda mecz nie był zbyt dobry , raczej walka w środku pola dużo niedokładności z obu stron niewiele sytuacji bramkowych. Ale z oceną przygotowania drużyny to poczekajmy. Na tle Avii Wisła specjalnie nie odstawała. Przypominam w jakim stylu Avia wygrała z nami sparing - Wisła praktycznie nie istniała. Brakuje mi jeszcze agresywnej walki o piłkę naszych w sytuacji jeden na jeden. Zawodnicy Avii grali ostro na pograniczu faulu w takich sytacjach a z naszych tylko Konrad Nowak starał się pograć w takim stylu. Druga bramka dla Avii to efekt takiej gry.Zobaczymy co będzie w Poniatowej.. 2-3 mecze z trudnymi rywalami dadzą już obraz jaka bedzie wiosna. Cieszmy się , że nie graliśmy z Łęczną - pogoniła "faworyta" Siarkę 5 do 0. Tam na stronie już jest lament , kogo to nie kupili , gadka o wychwankach , trenerze cudotwórcy , który nim nie jest itp. Więcej optymizmu idą święta kurka rurka
Akurat Avia wcale lepiej się nie prezentowała od nas czyli nie ma się czym cieszyć. Niestety przed nami trudne spotkania ze Stalą Poniatowa i rezerwami Górnika. Łatwo nie będzie ale liczę, na walke. Mam nadzieję, że te dwie kontuzje nie okazą się groźne, chociaż Krakiewicz bardzo długo po meczu nie mógł wogole stanąć na nogę.
Każdy może komentować, ale nie każdy musi. Serwis wislapulawy.pl nie ponosi odpowiedzialnosci za treść powyższych komentarzy. Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania i redagowania komentarzy nie zwiazanych z tematem, zawierajacych wulgaryzmy, reklamy i obrażajacych osoby trzecie. Zapoznaj się z zasadami serwisu.