Tylko jeden punkt zdobyli dziś piłkarze puławskiej Wisły w starciu na swoim boisku z Opolaninem Opole Lubelskie. Ekipa trenerów Radosława Adamczyka i Mariusza Abramczyka zremisowała dziś 2:2 i mimo, że spotkanie kończyła w osłabieniu po czerwonej kartce dla Bartosza Polaka nie może być do końca zadowolona z wyniku, bowiem wiślacy byli dziś zespołem lepszym. Niestety kolejny raz młodemu zespołowi Dumy Powisla zabrakło boiskowego cwaniactwa.
Puławianie przystępowali do spotkania po serii dwóch wyjazdowych wygranych w Kamionce i Piaskach i z nadzieją na przełamanie się jako gospodarz. Okazja była niezła, bowiem opolanie podobnie jak Duma Powiśla mieli tyle samo punktów i sąsiadowali w ligowej tabeli.
Wisła do dzisiejszego spotkania przystąpiła bez pauzującego za nadmiar żółtych kartek Marcina Szczepaniaka oraz Vadima Kuryło i Isaaca Chukwumeze.
Spotkanie rozpoczęło się od wzajemnego badania się obu stron. Widać było, że goście prowadzi przez Dawida Paczkę nie chcą tutaj przegrać i długo na placu gry nie działo się nic. Kibice mogli wsłuchiwać się tylko w odgłosy z boiska głównego, gdzie odbył się Turniej o Pucharu Dyrektora MOSIR-u.
Emocje przy Hauke-Bosaka pojawiły się w 14 minucie. Głupią stratę przed własnym polem karnym zanotował Bartosz Polak, któremu piłkę zabrał doświadczony 25-letni Szymon Rak. Wychowanek Dublera Opole Lubelskie, który na swoim koncie zapisał 25 spotkań na poziomie 2 ligi w barwach lubelskiego Motoru wpadł w pole karne Wisły i pewnym strzałem nie dał szans Michałowi Bickiemu.
Na szczęście dla puławian prowadzenie ekipy z Opola trwało krótko, bo dwie minuty później Jakub Kucharuk popisał się kapitalnym uderzeniem a piłka wpadła obok zaskoczonego Michała Adamczyka. Wydawało się, że szybko zdobyta bramka da młodzieży z Puław napęd do kolejnych trafień, ale jedyna okazja o które warto wspomnieć to uderzenie w 33 minucie w wykonaniu Damiana Szczawińskiego, które trafiło w zewnętrzną część poprzeczki.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Niby więcej z gry mieli wiślacy, jednak znów brakowało im wykończenia. W 48 minucie gry Franciszek Kuta idealnie urwał się rywalom zagrał wzdłuż bramki, ale nikt nie sięgnął futbolówki i skończyło się na strachu dla gości. Cztery minuty później gospodarze już prowadzili. Tym razem w rolach głównych wystąpili Kuta i Kacper Piskorz. Ten pierwszy znów dograł piłkę, a 17-latek pewnym trafieniem pokonał Michała Adamczyka.
Cztery minuty później doszło do sytuacji, która zmieniła przebieg spotkania. Przy linii bocznej faulowany był Polak, który upadł i po chwili doszło do zamieszania i bójki piłkarzy w którą włączyły się całe zespołowy na czele z trenerami. Ostatecznie po długiej naradzie Sebastian Ląd ukarał czerwoną kartką Polaka, który rzekomo uderzył rywala oraz trenera Radosława Adamczyka, który zbyt mocno protestował na ławce.
Od tego momentu to goście, przeważali. Wiślacy długo i mądrze się bronili, ale w 78 minucie gry błąd popełnił Damian Szczawiński, który niepotrzebnie faulował rywala. Sędzia Ląd podyktował rzut wolny tuż przy linii bocznej pola karnego , który po centrze Kamila Koreckiego na gola zamienił Daniel Duda.
Wiślacy mimo, że grali w osłabieniu ruszyli do ataków. W 86 minucie nad bramką Michała Adamczyka uderzał Adam Wojtanowicz a kilka sekund później bramkarz Opolanina zatrzymał uderzenie Dawida Lewendy. Pomimo, że arbiter doliczył do regulaminowego czasu gry aż 7 minut więcej bramek przy Hauke-Bosaka nie zobaczyliśmy i oba zespoły musiały pogodzić się z remisem, który tak naprawdę nikogo do końca nie cieszy. Puławianie już w niedzielę 2 listopada zagrają w Piotrowicach z POM-em Iskrą. Początek spotkania o 11:30.
Każdy może komentować, ale nie każdy musi. Serwis wislapulawy.pl nie ponosi odpowiedzialnosci za treść powyższych komentarzy. Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania i redagowania komentarzy nie zwiazanych z tematem, zawierajacych wulgaryzmy, reklamy i obrażajacych osoby trzecie. Zapoznaj się z zasadami serwisu.