Złe miłego początki- czyli Wisła wygrywa w Szczecinie
Złe miłego początki najkrócej można określić to co wydarzyło się dziś w Szczecinie w starciu Wisły z miejscowym Świtem. Puławianie, którzy od 17 minuty po bramce Krzysztofa Ropskiego przegrywali z zespołem gospodarzy 1:0, dzięki ogromnej sile walki zdołali odwrócić losy spotkania i do domu wrócą z niezwykle cennymi 3 punktami.
Trener Maciej Tokarczyk w dzisiejszym spotkaniu nie mógł skorzystać z Bartosza Wiktoruka, którego na placu gry zastąpił Manuel Ponce Garcia. Co ważne w kadrze meczowej znalazł się także pierwszy raz wiosną Łukasz Kabaj, który zmuszony był pauzować od spotkania z Avią Świdnik z powodu kontuzji.
Mecz lepiej rozpoczęli wiślacy, którzy już 2 minucie mogli prowadzić. Dwójkową akcję przeprowadzili Kamil Kumoch z Kacprem Szymankiem a wychowanek Wisły oddał zbyt lekki strzał żeby zaskoczyć jednak Jakuba Rajczykowskiego. Była to jednak zapowiedź dobrej postawy popularnego Szymana, który w później został jednym z bohaterów Dumy Powiśla.
Jednak w 17 minucie to puławianie musieli przełknąć gorzką pigułkę, bowiem to ekipa trenera Tomasza Kafarskiego otworzyła wynik spotkania. Po centrze Grzegorza Aftyki z rzutu rożnego Krzysztofa Lewandowskiego uprzedził Ropski i głową wpakował piłkę do siatki. Kolejne minuty to próby puławian, ale bez konkretów., Najbliżej bramki dla Wisły był w 30 minucie gry Kumoch, jednak jego strzał po podaniu od Manolo poszybował nad bramką, Znacznie skuteczniejszy Kumi był dwie minuty później, kiedy to błąd w wyprowadzaniu piłki popełnił Rajczykowski, który podał futbolówkę wprost pod nogi pomocnika Wisły. Urodzony w Orońsku gracz pomknął na bramkę gospodarzy i pewnym strzałem wyrównał stan meczu. Cztery minuty później znów na listę strzelców wpisać mógł się Ropski, który otrzymał idealne podanie z rzutu rożnego od Aftyki, ale na szczęście dla puławian były gracz Motoru przeniósł piłkę nad bramką Wróblewskiego.
Jeszcze przed zejściem do szatni bramkę mogli zdobyć wiślacy, ale Bartłomiej Juszczyk uderzył zbyt lekko i Jakub Rajczykowski nie miał kłopotów ze skuteczną intwerwencją.
Po zmianie stron do ataków ruszyli szczecinianie, co przełożyło się na kilka rzutów rożnych i spore niepokoje pod bramką Wisły. Na szczęście ekipa Świtu w tym okresie nie zdołała skierować piłki do siatki a puławianie, którzy czekali na kontry przeprowadzili taką w 62 minucie. Na lewej stronie o piłkę powalczył Szymanek, który idealnie wypuścił w bój Manolo, który w sytuacji sam na sam pokonał bramkarza gospodarzy. Cztery minuty później stadion przy Stołczyńskiej uciszył się zupełnie, bowiem Kacper Szymanek popisał się kapitalnym strzałem ,a futbolówka trafiła do okienko bramki Świtu. Trener Kafarski próbował ratować mecz i zaryzykował wprowadzając kolejnych ofensywnych zawodników. Wykorzystali to puławianie, którzy w 72 minucie wygrywali już 4:1. Tym razem wychowanka Dumy Powiśla wypatrzył Kamil Kargulewicz a młody wiślak ze spokojem pokonał Rajczykowskiego.
W 77 minucie gry niepotrzebna zabawa Patryka Walisia i Krzysztofa Lewandowskiego skończyła się stratą drugiego gola, którego autorem był Ropski. Było to jednak wszystko na co stać było dziś ekipę ze Szczecina a puławianie mimo sporych nerwów nie pozwolili ekipie gospodarzy na strzelenie gola kontaktowego i mogli cieszyć się z niespodziewanych, ale zasłużonych 3 oczek. Już w Wielki Czwartek ekipa Dumy Powiśla zmierzy się na własnym terenie ze Skrą Częstochowa. Początek spotkania o 16:00.\\
Tak jest. Walczymy. Brawo chłopaki. Teraz radocha, a przed następnym meczem znów Wam podogryzam. Nie wiem czy to coś daje ale póki co chcę wierzyć, że tak jest. Przy okazji chcę podziękować Wam za 3 punkty, za to że się myliłem i za to że ****ście temu zafajdanemu kmiotowi fejsbukowemu (lech pie), który wynurza się ze swojej kloaki za każdym razem kiedy Wisła ma kłopoty. Złożyłbym mu życzenia świąteczne ''xuj ci w doope'' ale nie zasłużył.
No jakby mnie tam nie było to rozumiem że mógłbyś mieć wątpliwości. Ale w takim wypadku? Naprawdę serce, ambicja zostawione na boisku w Szczecinie to coś wielkiego. Podnieść się z wyniku 0:1 to jest wielki szacunek. I brawa dla Kacpra bo zachował się jak kilka lat temu Niezgoda z Motorem. To był początek kapitalnej kariery póki co jeszcze bardziej znanego wychowanka Wisły. Ale Kacper pokazuje, że mimo wielu kłopotów w Wiśle szkolenie trwa i jeśli nikt nie będzie przeszkadzał to nie raz wyszkolimy jeszcze dobrych zawodników.
Kurz opadł, więc można już spojrzeć prawdzie w oczy. No normalnie fartnęło nam się, jak (nigdy) ślepej kurze ziarno. Pisząc o handikapach i meczach z rezerwami tylko żartowałem. Ale jak widać w tej lidze trzeba uważać na słowa, bo nie wiadomo gdzie są granice między światami: rzeczywistym, fantasy football czy bukmacherskim. Mam nadzieję, że tym razem to był świat pierwszy, taki szczery, trzecioligowy, tj. amatorszczyzna, kabaret i cyrk. Proponuję od następnego sezonu zmienić nazwę tej ligi na 2. Liga BetCyrk, bo już nie wiem czy kopacze w tej lidze to takie niemoty, czy po prostu sobie dorabiają na bo(o)ku. Co do meczu. Nawet nasze rezerwy nie dałyby tak ciała, jak Świt przy pierwszych dwóch golach. To były dwa gole z meczu trampkarzy, które pozwoliły nam być w grze a potem zmusić Świt do otwartej i ryzykownej gry. Na szczęście tym razem nawet to wykorzystaliśmy. To nie jest przypadek, że 3 ostatnie wygrane Wisła zrobiła na wyjazdach a ostatnią w domu w październiku. Po prostu na wyjazdach gra się łatwiej, bo to przeciwnik atakuje, ryzykuje (odkrywa się) i czasem wystarczy dobra laga na Robercika. U siebie to już gorzej, bo to my musimy kombinować a że jakość jest marna, to mamy to, co pisałem po GKSie. Jałowe pypcianie w środku pola. Bez żadnego pomysłu, do tego głupie kiwki, straty i kupa niecelnych podań a wszytko to w tempie żółwia. Drużyna, która jest słaba w operowaniu piłką, powinna mieć chociaż wypracowane do perfekcji stałe fragmenty. Ale my niestety głównie tracimy gole po stałych fragmentach. Dlatego ze Skrą spodziewam się kalki meczu z GKSem. Kiedyś pisałem też, że ''każdy mecz jest inny i to powiedzenie pasuje jak ulał do tej ligi. Dlatego, że tu nie ma wirtuozów tylko jest przypadek, szczęście, sędzia lub forma dnia''. No i mecz ze Świtem (na szczęście bez sędziego) znów idealnie pasuje do tego schematu. Przypadek? Dwie pierwsze bramki dla Wisły. Pominę zachowanie naszego bramkarza przy drugiej bramce Świtu. Szczęście? Nie widziałem meczu na żywo ale, na podstawie reakcji ich trenera i relacji Piotrka, mogę sobie wyobrazić, że każdy rzut rożny Świtu to był prawie zawał. Zamykam oczy i widzę replay meczu z GKSem. Dwie wrzutki, dwie główki a obrona w czarnej doopie. Na koniec forma dnia, tj. oczywiście Kacper. Jak ja bym chciał żeby ten dzień trwał jeszcze ze 2 miesiące. Dla dobra Kacpra i Wisły. Zejscie do środka i sruu z prawej w okno. Wejscie w pole karne i sruu lewą nogą perfekcyjnie w długi róg. Nawet w ESie są kopacze, którzy w takich sytuacjach szukają lepszej nogi. Mocno trzymam kciuki żeby to była norma a nie odchylenie od normy. Powiedzmy, że dzięki tej wygranej odrobiliśmu punkty stracone z GKS-em i wracamy na właściwe tory. Wygrane ze Skrą, Olimpią G., Rekordem i Resovią są w naszym zasięgu i dadzą nam 12 pkt. 27+12=39. To mogą być baraże. Tylko proszę, Panowie, nie s****cie tego już w czwartek.
Każdy może komentować, ale nie każdy musi. Serwis wislapulawy.pl nie ponosi odpowiedzialnosci za treść powyższych komentarzy. Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania i redagowania komentarzy nie zwiazanych z tematem, zawierajacych wulgaryzmy, reklamy i obrażajacych osoby trzecie. Zapoznaj się z zasadami serwisu.
komentarze (6)
Powrót na górę strony 